Bełchatów otworzył mu furtkę

Pracując z trenerem Arturem Derbinem, rozwinąłem się pod każdym względem, również mentalnym. Pokazał mi, jak mogę wykorzystywać swoje atuty, a także pomógł mi złapać pewność siebie. Ciągła motywacja i chęć bycia coraz lepszym bardzo pomagały mi na boisku – przyznaje Patryk Mularczyk, któremu w pierwszych meczach nowego sezonu idzie jak po grudzie.

Stać go na więcej

Na razie ma tylko 3 występy, w których trakcie nie miał okazji dograć do końcowego gwizdka. W sumie zaliczył tylko 157 minut i ani on, ani też trener Radosław Mroczkowski nie byli ukontentowani takim stanem rzeczy. „Mulara” na pewno stać na dużo więcej, ale w dużym stopniu na jego aktualną dyspozycję wpływ miały perturbacje zdrowotne w trakcie przedsezonowych przygotowań. Teraz jest już w pełni sił, ale forma sportowa wymaga korekty. Przed niedzielnym meczem w Sosnowcu ten zdolny 21-latek ma jeden ważki atut.

Furtka uchylona

– Na pewno znam dużo plusów i minusów naszego najbliższego rywala, bo w Bełchatowie spędziłem cały rok, a kadra praktycznie została taka sama. Trener Derbin oczywiście zrobił kilka wzmocnień, ale zawodnicy, którzy grali w II lidze, zostali w klubie. Będzie to ciężki przeciwnik, mający nie tylko dobrą, szczelną defensywę, ale również posiadający dużo argumentów z przodu, które są wykorzystywane poprzez różne schematy taktyczne – dowodzi „Mular”, któremu pobyt w Bełchatowie wyszedł na zdrowie, bo otworzył furtkę do pierwszej drużyny Zagłębia. Na razie ta furtka nie została otwarta na oścież, piłkarz musi mocno się przez nią przecisnąć, by wejść do pierwszego składu.

Komentarz „Sportu”. Żal po kierowcy

Walczy o skład

– W Bełchatowie nabyłem sporo doświadczenia, cały ten rok uważam za duży plus. Wróciłem do Zagłębia, z czego bardzo się cieszę. Nie zwracałem uwagi na to, czy w danym meczu jestem obserwowany przez kogoś z klubu. Po prostu wychodziłem na boisko, byłem przygotowany po całym tygodniu treningów do danego meczu, wychodziłem i starałem się robić swoje. Przede wszystkim chciałem pomóc drużynie, ale przy okazji też samemu sobie, aby wypaść jak najlepiej na boisku. Na tę chwilę walczę o skład, a co będzie dalej? Zobaczymy – zastanawia się „Mular”, który może mówić o piłkarskich pechu, gdyż w Zagłębiu jego ulubiona pozycja nr 10 została wcześniej zablokowana przez kogoś innego.

– Przychodząc do Bełchatowa, od trenera Derbina dostałem sygnał, że będę grał na swojej pozycji, czyli na „10”. Akurat na niej trener miał lukę. W Zagłębiu na tej pozycji gra Szymon Pawłowski, więc trener Mroczkowski szuka mnie w bocznych sektorach boiska. To nie jest moja nominalna pozycja, ale staram się pokazać z jak najlepszej strony – dodaje na koniec Mularczyk.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem