Benfica chce 7- latka z Rydułtów!

 

Piłkę nożną trenuje, odkąd skończył 18 miesięcy – pod czujnym okiem taty, który zapewnił synowi popularność w mediach społecznościowych. Dziś ma niespełna 8 lat i wyróżnia się na tle rówieśników – w dodatku na tyle, że ściągnięcie go do siebie rozważa sama Benfica Lizbona! W jej akademii spędził poprzedni tydzień.

Kacper Bywalec, urodzony we wrześniu 2012 roku chłopak z Rydułtów, bardzo szybko dotyka większego piłkarskiego świata. Ku radości mamy Moniki i taty Artura, czyli najważniejszego, bo indywidualnego trenera i… rzecznika prasowego, dokumentującego postępy syna w internecie.

W Europie o nim wiedzą

– Internet to bardzo fajna rzecz. Jeśli coś publikujesz, to się to roznosi, a kluby mają dziś oczy szeroko otwarte. Mamy bardzo dużo kontaktów. W Bayernie Monachium, Manchesterze City, Olympique Lyon… Analitycy w Benfice pracowali nad oszacowaniem potencjału Kacpra i uznali, że jest wystarczający.

Artur Bywalec z synem w samolocie do Lizbony – czyli być może ich przyszłego domu… Fot. archiwum Artura Bywalca

Ten temat zaczął się już w październiku. Mieliśmy tam polecieć szybciej, ale nie miałem możliwości wzięcia urlopu. Poczekaliśmy do zimowych ferii, byliśmy tam 7 dni, zobaczyliśmy też spotkanie Pucharu Portugalii z Rio Ave. Kacper zagrał w meczu ligowym, strzelił 4 gole, a mógł więcej. Sprawdził się na testach. Benfica jest zainteresowana, wkrótce będziemy siadać do rozmów. Mamy propozycję, by wyprowadzić się do Lizbony, rozważamy to. Czekamy na konkrety, to byłaby diametralna zmiana życia, jak urodzenie się na nowo – mówi nam Artur Bywalec.

Tata Kacpra próbował swych sił w futbolu. Grał w Naprzodzie Rydułtowy, był wystawiany w środku pomocy lub ataku, a najwyższym poziomem, na jakim występował, była IV liga. Skończył w wieku 26 lat. Teraz pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej im. Jana III Sobieskiego w Lyskach, jest też trenerem w UKS Gracz Lyski, ale przede wszystkim – jest zakręcony na punkcie rozwoju syna.

– Oczywiście, że słyszę teksty o ambicjach przelewanych z rodzica na dziecko, ale chyba lepiej je mieć niż nie mieć. Trzeba zadać sobie pytanie: jeśli Kacper by tego nie chciał, to czy wskoczyłby na taki poziom? Niech ci, którzy coś zarzucają, pokażą mi, jak kogoś zmusić do czynienia postępów w czymś, czego się nie chce i nie lubi. Chętnie posłucham… Zdradzę, że gdy syn czasem źle się zachowuje, to mówię: „Nie idziesz na trening!”. I wtedy robi się piekło – uśmiecha się tata Kacpra, nie zapominając o „pozapiłkarskiej” edukacji syna. – Uczy się bardzo dobrze, ma piątki i szóstki. Lubi się uczyć, jest przyzwyczajony do pracowitości – opowiada Artur Bywalec.

Technicznie niszczy rówieśników

Jako się rzekło, „poważniejsze” treningi z Kacprem zaczął, gdy ten miał 1,5 roku. – Zaczął szybko chodzić. Gdy miał 9 miesięcy, już chodził bardzo dobrze, niczym 2-latek. I kopał! Uznaliśmy, że czemu by tego nie wykorzystać?

Chciałem, by grał w piłkę. Pokazywałem mu ćwiczenia, jak na przykład slalom między słupkami. On to odtwarzał, potem szliśmy dalej. Tak to się kręci do dziś. Widzieliśmy, jak trenuje się w Benfice. My działaliśmy podobnie. Od najmłodszych lat – nacisk na technikę.

Lewa, prawa noga, zewnętrzne, wewnętrzne i proste podbicie, panowanie nad piłką obiema nogami… Technicznie niszczy rówieśników. Tak było nawet w Portugalii, choć przecież to nacja, której atutem jest technika. Widać było po tych chłopakach, że wiele rzeczy mają wyuczonych, ale u Kacpra dostrzega się taką łatwość, swobodę, naturalność. Jedyne, w czym ustępował, to poruszanie się po boisku.

W Polsce rocznik 2012 gra jeszcze czterech na czterech, wszyscy bronią i atakują. W Portugalii już gra się formacjami, siedmiu na siedmiu, z obroną, pomocą i atakiem, dlatego Kacper potrzebował chwili, by się zaadoptować – przyznaje nasz rozmówca.

Sosnowiec – nr 1 w województwie

Fanpage Kacpra Bywalca na Facebooku śledzi blisko 35 tysięcy osób, filmy zamieszczane przez tatę potrafią notować nawet i ponad 100 tysięcy wyświetleń. Materiału przybywa, odkąd Kacper zaczął też grać w klubie. Jak na chłopaka z Rydułtów, wybór okazał się nie do końca oczywisty, bo 7-latek reprezentuje barwy akademii… Zagłębia Sosnowiec.

– Byliśmy w kilku polskich klubach. Zagłębie Lubin, Wisła Kraków, Piast Gliwice… Zarzucano mi, że za dużo jeżdżę z synem, ale przez to poznawaliśmy różne style. W Sosnowcu są odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu. Akademia Zagłębia to najlepsza opcja w województwie śląskim – zarówno organizacyjnie, jak i szkoleniowo. Wyróżnia ją podejście do ludzi. W innych klubach zdarza się, że trenerzy nie panują nad rodzicami.

W Sosnowcu na 12-osobową grupę przypada dwóch trenerów, kładzie się nacisk na jednostkę. Widać, że zależy tam na progresie tych chłopaków, a nie tylko „składkowaniu”, pobieraniu pieniędzy. Regularnie pokonujemy zatem z Rydułtów tę trasę, do Sosnowca mamy 88 kilometrów w jedną stronę. Trzy razy w tygodniu – dwa treningi plus mecz lub jakiś turniej. Dbam o to, by łącznie Kacper trenował w tygodniu, licząc już z klubem, 10 godzin – tłumaczy pan Artur.

Czy już wkrótce zamienią Rydułtowy i Sosnowiec na słoneczną Lizbonę? Jest na to bardzo duża szansa, a przecież mowa jest raptem o 7-latku! – Obrońcą Kacper nie będzie, bo nie ma do tego warunków. Będzie raczej niski, urośnie do 1,70, może 1,75 metra. To maks. Ma inne atuty, jak obie nogi, zmysł podawania, choć umie też zdobywać bramki.

Czy mam parcie, by Kacper był zawodowcem? Ujmę to tak: niczego nie można zakładać, bo to może okazać się zgubne. Dziś przecież jest dobrze, a jutro może się zdarzyć coś nieprzewidzianego. Na razie cieszę się, że idziemy do przodu, a Kacper czerpie z piłki radość – podkreśla tata młodego piłkarza z Rydułtów.

 

Na zdjęciu: Kacper Bywalec, czyli dzieciak wychowywany na boisku. W znaczeniu niemalże dosłownym!

 

Zobacz techniczne umiejętności Kacpra: