Beniaminek skacze w ogień
Dwa mecze, pięć zdobytych bramek, cztery punkty – to bilans sosnowieckiej ekipy pod wodzą trenera Valdasa Ivanauskasa. Zatrudniony przed dwoma tygodniami Litwin tchnął w drużynę nowego ducha i już teraz można zaryzykować tezę, że tego angażu nikt przy Kresowej żałował nie będzie. Na boiskowe poczynania Zagłębia znów patrzy się z przyjemnością, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia…
Radość i niedosyt
– Cieszymy się ze stylu gry, choć niedosytu po wyjazdowym 2:2 z Wisłą Kraków nie da się naturalnie uniknąć – mówi dyrektor sportowy Zagłębia, Robert Stanek. – Mieliśmy kilka bardzo dobrych okazji bramkowych i mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Widać, że znów mamy drużynę z charakterem. Piłkarze tworzą mocny kolektyw. Jeden za drugiego wskoczyłby w ogień.
Sosnowiczanie nie wywieźli spod Wawelu zwycięstwa, bo zabrakło skuteczności pod bramką rywala. A do tego słabszy dzień miał Piotr Polczak. Nie zmienia tego fakt, że rzutu karnego, podyktowanego po jego starciu z Pawłem Brożkiem, można było równie dobrze nie gwizdnąć.
Ekipa z pazurem
– Kibice Wisły zastanawiali się na trybunach, dlaczego jesteśmy tak nisko w tabeli – relacjonuje sternik Zagłębia, Marcin Jaroszewski. – Mówili, że to niemożliwie. W lidze nikt się jeszcze przy Reymonta tak mocno gospodarzom nie postawił. Rzeczywiście były momenty, kiedy potrafiliśmy Wisłę całkowicie zdominować. Każdy atak z naszej strony oznaczał wtedy zalążek jeśli nie gola, to przynajmniej bardzo groźnej sytuacji. Z tyłu głowy siedzi nam jednak świadomość, że byliśmy blisko kompletu punktów. Ale z drugiej strony – w dwóch ostatnich kolejkach zdobyliśmy cztery. Paradoksalnie… zepchnęło nas to na ostatnie miejsce w tabeli.
W obozie beniaminka nie ma jednak miejsca na niepokój. Wszyscy podkreślają, że do końca sezonu zostały jeszcze 24 mecze. A strata do bezpiecznej lokaty w tabeli wynosi zaledwie punkt. Jeśli w każdym kolejnym spotkaniu sosnowiczanie będą pokazywać taki pazur jak w Krakowie, o pozostanie w krajowej elicie mogą być spokojni.
Silny jak koń
Wiele wskazuje na to, że – wobec przedłużającej się kuracji Vamary Sanogo – w poniedziałkowym meczu z Jagiellonią Białystok pozycję napastnika ponownie obsadzi Alexander Christovao. Snajper rodem z Angoli strzelił wiślakom dwa gole. Gratulacje składali mu wszyscy. Również ci, którzy do tej pory w niego nie wierzyli.
– Z Christovao były różne historie, ale jedno nie ulega wątpliwości: jest silny jak koń i potrafi grać w piłkę – ocenia prezes Jaroszewski. – Trzeba tylko umieć do niego dotrzeć i mocno na niego postawić. Wtedy potrafi się za to odwdzięczyć. Tak jak w poprzednim sezonie, kiedy kilkoma udanymi występami na skrzydle wciągnął nas do ekstraklasy…
Zagłębie notuje obecnie passę dziewięciu ligowych meczów ze zdobytym golem. Czy starcie z białostoczanami stanowić będzie prolongatę serii? Zadanie ułatwić ma kartkowa absencja Ivana Runje, jednego z filarów aktualnego wicemistrza Polski…
Na zdjęciu: Na takie obrazki kibice Zagłębia Sosnowiec czekali z utęsknieniem…