Beniaminkowie czekają na przełamanie

Zimę oba zespoły spędziły na podium tabeli Nice 1 Ligi, będąc rewelacjami jesieni. Częstochowianie plasowali się na trzecim miejscu, opolanie ustępowali jedynie Chojniczance. Dziś beniaminkowie znajdują się w klasyfikacji zaplecza ekstraklasy nieco dalej – odpowiednio na 9. i 6. pozycji – ale ich starcie mimo to zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Obaj czekają na pierwsze tej wiosny zwycięstwo. Wygrana któregokolwiek z nich – niezależnie, czy będzie to Raków, czy Odra – pozwoli dziś na nowo zacząć kibicom marzyć o awansie do elity

Za dużo grzybów

– Fakt, że te dwie drużyny w tym roku jeszcze nie odniosły żadnego zwycięstwa, musi dziwić i to trzeba powiedzieć sobie jasno – ocenia Andrzej Iwan, były reprezentant Polski. – Raków i Odra bardzo pozytywnie zaskoczyły jesienią. Wydawało się, że będą to kandydaci do gry o awans i nie jest jeszcze oczywiście powiedziane, że z tej gry wypadły, bo odległości punktowe są nieznaczne – dodaje ekspert Polsatu Sport.

Częstochowianie i opolanie nie jadą na tym samym wózku, a raczej dwóch całkiem innych. Ci pierwsi rozegrali w tym roku tylko dwa mecze – 1:2 z GKS-em Katowice i 0:1 z Wigrami Suwałki – a ci drudzy już cztery, bezbramkowo remisując z Puszczą Niepołomice, a ulegając Miedzi Legnica (1:3), Katowicom (1:2) i Chojniczance (1:2). Ci pierwsi zimą ściągnęli sporą grupę zawodników z niezłym CV, ci drudzy poszli innym torem, bo trener Mirosław Smyła powtarzał, że „ta grupa ludzi udowodniła jesienią, że należy jej się kolejna szansa”. Na razie jednak ani jedni, ani drudzy, nie wychodzą na tym dobrze, choć wiosna dopiero się rozkręca.

– Odra nie poczyniła zimą wielkich zakupów, dlatego nie brakowało osób, które przewidywały taki scenariusz; to, że zacznie notować gorsze wyniki. Jesienią grała bardzo wyrafinowaną piłkę, teraz tak pozytywnych skutków to już nie przynosi. Bardzo, bardzo niemiłym zaskoczeniem jest falstart Rakowa. Dokonał „szerokich” wzmocnień, ma mocną jak na pierwszą ligę kadrę. A tu dwa mecze, dwie porażki… To daje do myślenia, czy przypadkiem w szatni nie ma zbyt wielu gwiazd, czy do tego barszczu nie wlano zbyt wielu grzybów – zwraca uwagę Andrzej Iwan.

Powtórka sprzed roku?

W szeroko pojętym „środowisku piłkarskim” plotkowało się zresztą, że ten nadurodzaj częstochowskich grzybów nie wpłynął wybitnie dobrze na atmosferę w szatni. Spotkaliśmy się ze stanowczym dementi tych rewelacji, tyle że… już po tym, gdy za porozumieniem stron rozwiązano dość zaskakująco kontrakty dwóch obcokrajowców, Daniela Boatenga i Aghwana Papikjana. Jak usłyszeliśmy, teraz drużynę stanowi już grupa ludzi, której przyświeca jeden cel, a jest nim awans.

– Co okienko dochodzi w naszym zespole do wielu zmian. Niektórzy nazywają to wietrzeniem szatni, a my tak naprawdę tylko dokonujemy korekt, wymieniając słabsze ogniwa. Te słabsze ogniwa to czasem piłkarze bardzo wartościowi, tyle że na pewnym poziomie już nie radzący sobie tak, jak tego oczekujemy; może też nieradzący sobie w naszym trudnym systemie gry z trójką środkowych obrońców. Zimą też wiedzieliśmy, że musimy się wzmocnić, a był ten komfort, że nie brakowało czasu na konsolidację zespołu – tłumaczył nam podczas przerwy w rozgrywkach Piotr Przeniosło, menedżer klubu spod Jasnej Góry.

W Częstochowie pocieszają się, że ostatnio każdą kolejną rundę zaczynają słabo. Minionej jesieni drużyna odpaliła dopiero w końcówce września; przed rokiem zaś wiosnę również – jak teraz – zainaugurowała od porażek (z Bełchatowem i Gryfem Wejherowo), by potem awansować w cuglach.
– Przydałoby nam się znów odbić się w trzecim spotkaniu, jak poprzedniej wiosny. Na razie nie załamujemy rąk, bo znamy swoją wartość. Wierzę, że wyjdziemy na mecz z Odrą i zdobędziemy komplet punktów – podkreśla Łukasz Góra, obrońca Rakowa.

W blasku jupiterów

Dzisiejszym meczem Raków i Odra nadrobią zaległości z 22. kolejki. Pierwotnie zmierzyć się miały 16 marca, ale wtedy zawody odwołano wskutek ataku zimy. Skoro mamy teraz środek tygodnia, w Częstochowie nie dojdzie więc do święta takiego, jak oczekiwano, ale… I tak będzie, bo dzisiejszym meczem zainaugurowane zostanie sztuczne oświetlenie. Dzięki zimowej instalacji jupiterów, Miejski Stadion Piłkarski przy ul. Limanowskiego spełnia już ten wymóg licencyjny (jesienią korzystał z okresu dyspensy dla beniaminka). Początek dzisiejszego meczu o symbolicznej godzinie 19:21, nawiązującej do daty powstania klubu. Dodajmy, że w sierpniu przy Oleskiej górą była Odra, wygrywając 1:0 po golu Marcina Wodeckiego, w tym roku „milczącego strzelecko”. O lepszy moment na przełamanie będzie trudno. O ile przed Rakowem jeszcze kilka zaległych starć, o tyle opolanom pociąg z marzeniami o ekstraklasie może wkrótce odjechać bezpowrotnie.