Łukasz Bereta: Musimy pójść w górę

Jak przyjął pan nominację Seweryna Siemianowskiego na prezesa?
Łukasz BERETA:
– Pozytywnie. To kolejna osoba związana z Ruchem. Jak sam mówi, od 25 lat – jako zawodnik, trener czy ostatnimi czasy dyrektor sportowy UKS-u. Ma wiele kontaktów, jest dobrze postrzegany w środowisku sportowym i nie tylko. Sądzę, że wniesie tu wiele dobrego. Znamy się jeszcze z relacji na linii trener-zawodnik. Grając w UKS-ie, miałem kilkukrotnie przyjemność trenować z zespołem prowadzonym właśnie przez Seweryna Siemianowskiego.

Jak zapamięta pan współpracę z wiceprezesem Marcinem Waszczukiem?
Łukasz BERETA:
– W piątek zaprosiliśmy go do szatni, dostał od drużyny klubową koszulkę ze swoim nazwiskiem i numerem 12. Podziękowaliśmy mu za trudne chwile, w których z nami był. Bez wiceprezesa różnie mogło się to wszystko potoczyć, również dzięki niemu Ruch przetrwał. Sporo mu zawdzięczamy. Był w sobotę na meczu, dopingował nas, pożegnaliśmy się w dobrej atmosferze. Choć tak naprawdę to nie pożegnanie, bo przecież z pewnością będziemy się dalej widywać.

Jeszcze w lipcu strajkowaliście. Wtedy trudno było w ogóle rozważać, czy misja „awans w dwa lata” się powiedzie. A teraz?
Łukasz BERETA:
– Wcześniej żyliśmy z dnia na dzień, tygodnia na tydzień. Nie sposób było planować coś więcej, skoro nie były spełniane najpilniejsze potrzeby. Teraz w końcu można zacząć myśleć inaczej, w dłuższej perspektywie. Wierzę, że wypełnię swój dwuletni kontrakt. Z happy endem!

Klub jest wobec was na czysto z wypłatami. „Wyczyszczenie” tych zobowiązań dało pozytywnego kopa?
Łukasz BERETA:
– W klubie bardzo poprawiło się pod względem organizacyjnym. Wszyscy mamy nadzieję, że nie na chwilę, a na dłużej, dzięki czemu wizerunek Ruchu będzie się poprawiać. Każdy z nas musi zacząć odbudowywać tę markę, by szła w górę. Tematu pieniędzy w szatni raczej unikaliśmy, ale w głowach to siedziało. Naszym celem jest, by drużyna składała się z takich zawodników, którzy wiążą z Ruchem dłuższą przyszłość. Jeśli w klubie będzie dobrze, to i oni będą się tu dobrze czuli. Cieszy też zawieszenie bojkotu. Gdy w meczu z Ruchem Zdzieszowice graliśmy przez pół godziny o jednego zawodnika mniej, to doping kibiców te siły wyrównywał i na boisku nie było widać różnicy. Szliśmy za ciosem, odrobiliśmy dwubramkową stratę, po czerwonej kartce prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Każdy inny wynik niż zwycięstwo traktujemy przy Cichej jako rozczarowanie, dlatego szkoda, że nie strzeliliśmy trzeciego gola.

W tabeli zajmujecie obecnie 12. miejsce. Co pan na to?
Łukasz BERETA:
– Stać nas na wyższą pozycję. Wszyscy, którzy oglądają nasze mecze, wypowiadają się pozytywnie; mówią, że prezentujemy dobrą piłkę, staramy się w nią grać, a nie wybijać, realizujemy założenia. Tak trenujemy i chcemy, by taki był nasz styl, ale musi za tym iść zdobycz punktowa. Trzeba pójść w górę tabeli. Myślę, że na to zasługujemy. Przez kilka ostatnich tygodni graliśmy w zasadzie co trzy dni, obciążenia się nakładały, zawodnicy nie czuli świeżości. Przez to było nam bardzo trudno. Teraz będziemy mieli dłuższy czas na regenerację, co z pewnością okaże się korzystne. Do każdego kolejnego meczu będziemy się mogli lepiej przygotować.

Tej jesieni zmierzycie się jeszcze z m.in. z ROW-em, Polonią, rezerwami Śląska, Lechią, Pniówkiem. Są obawy, że zimę możecie spędzić w bliskim sąsiedztwie strefy spadkowej?
Łukasz BERETA:
– Patrzymy do przodu. Był już moment, gdy graliśmy z wymagającymi rywalami – wspomnę pierwszy tydzień września i wyjazdy do Bielska-Białej czy Zabrza – a wychodziliśmy z tego obronną ręką. Nie zawsze z teoretycznie słabszymi gra się lepiej, a teoretycznie mocniejszymi – trudniej. Każdy mecz jest inny. ROW czy Polonia to drużyny oparte na bardzo dobrych zawodnikach, dlatego jestem przekonany, że postawią na otwarty futbol, a wtedy i nam może być łatwiej atakować.

Pracujecie już nad zimowym oknem transferowym?
Łukasz BERETA:
– Wraz z pozostałymi trenerami analizujemy różne rozgrywki. Interesujemy się IV ligą, nie mówiąc o naszej III, obserwujemy też to, co dzieje się wyżej. Na centralnym szczeblu nie brakuje przecież zawodników grających mało, dla których Ruch mógłby być szansą. Myślimy intensywnie, bardzo pomaga nam też kierownik Andrzej Urbańczyk. Jest w klubie od lat, ma duże doświadczenie, bez niego naszemu młodemu sztabowi byłoby trudniej. Można powiedzieć, że sprawuje on łączoną funkcję kierownika zespołu i dyrektora sportowego.

Na zdjęciu: Trener „Niebieskich”, Łukasz Bereta, w końcu może spojrzeć w przyszłość z optymizmem…