Bereta: Przede mną ogromne wyzwanie

Jaka była pierwsza reakcja na myśl, że może pan zostać trenerem Ruchu?
Łukasz BERETA: – Potraktowałem to jako wyróżnienie i dostrzegłem dużą szansę dla siebie jako trenera. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli w klubie zdecydują się na moją kandydaturę, to będzie to duży krok naprzód. Mam nadzieję, że sobie poradzę. Łatwo na pewno nie będzie.

Był to pewien szok?
Łukasz BERETA: – Na początku nie brałem tego tematu nawet do końca na serio… Znaleźć się w szerokim gronie kandydatów – to jedno, a zostać wybranym – drugie. Nie ukrywam, że byłem trochę zaskoczony. Zwykle trzeba przejść kilka etapów, by osiągnąć cel. Można powiedzieć, że ja trenerem Ruchu zostałem za pierwszym razem.

Klub ma problemy finansowe, jest po trzech z rzędu spadkach, niewielka grupa zawodników dysponuje kontraktami dłuższymi niż do 30 czerwca. Czy skala wyzwania nie przeraża?
Łukasz BERETA: – Jeśli chodzi o wielkość klubu – trochę tak. A jeśli mowa o szczebel rozgrywkowy – już nieco mniej. Nawet zimą miałem propozycję z trzeciej ligi, tyle że nie ze Śląska. Nie zdecydowałem się na nią. Przenosiny na ten poziom to dla mnie fajny krok, ale sam Ruch to ogromne wyzwanie.

Ile znaczy dla pana niebieska „eRka”?
Łukasz BERETA: – Bardzo dużo. Jestem z nią związany od urodzenia. Wychowałem się na Bykowinie, która zawsze była za Ruchem. Szybko trafiłem na Cichą do drużyny trampkarzy, juniorów. Grałem tu siedem lat, potem zacząłem działalność trenerską w akademii. To, co się teraz stało, jest dla mnie uwieńczeniem wcześniej wykonanej pracy. Mam nadzieję, że na tym niełatwym stanowisku dam sobie radę.

Był pan zagorzałym kibicem?
Łukasz BERETA: – Można tak powiedzieć. Nie będę jednak nikogo oszukiwać – nie byłem wielkim fanatykiem, nie jeździłem na wyjazdy. Na domowych meczach zwykle siedziałem na trybunie krytej, choć zdarzało się też kilka razy być na „Dziesionie” czy młynie. Wiadomo – to inna atmosfera, stamtąd inaczej odbiera się spotkania. Najważniejsze była jednak dla mnie gra. Z biegiem czasu, gdy coraz lepiej mi szło, to na niej się skupiałem.

Kiedy zdał pan sobie sprawę, że nie zrobi pan kariery piłkarskiej?
Łukasz BERETA: – W 2010 roku trafiłem do trzecioligowego wtedy Rozwoju Katowice. Potem odniosłem kontuzję i miałem moment przejściowy; okres, kiedy nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Po wyleczeniu się nie otrzymałem żadnych propozycji, wylądowałem w czwartoligowej Spójni Osiek. Wcześniej grałem w kadrze Polski, byłem powoływany do reprezentacji U-15, U-17 i U-18. Jako młody chłopak inaczej wyobrażałem sobie przyszłość. Gdy ludzie zderzają się z rzeczywistością czwartoligową – klubem amatorskim, dużym przeskokiem organizacyjnym – zaczynają zastanawiać się, co dalej robić. Już grając w Rozwoju studiowałem na AWF. Zacząłem kurs trenera II klasy. Potem trafiłem do akademii Ruchu i sukcesywnie podnosiłem swoje kwalifikacje. Prowadziłem najmłodszych, byłem koordynatorem grup od U-5 do U-10. Nie mogłem iść w górę w akademii, skoro równolegle starałem się prowadzić w innych klubach drużyny seniorskie. To za bardzo by ze sobą kolidowało. Teraz z akademią bezpośrednio związany już nie będę. Skupię się tylko i wyłącznie na pierwszej drużynie.

Kiedy rozegrał pan ostatni mecz jako zawodnik?
Łukasz BERETA: – Jesienią w Szczakowiance. Jeszcze wiosną w Ornontowicach zdarzało się być na ławce wśród rezerwowych. Ale na boisko nie wszedłem. Dwa miesiące temu zdiagnozowano u mnie cukrzycę, biorę insulinę. Teoretycznie, można oczywiście mimo niej grać, ale w takiej sytuacji łatwiej było mi podjąć decyzję o definitywnym końcu grania. Gdybym był czynnym zawodnikiem, a nie trenerem, pewnie byłby to dla mnie większy cios.

Ma pan 28 lat. Czy młody wiek może okazać się przeszkodą w prowadzeniu „Niebieskich”?
Łukasz BERETA: – Zaczynałem trenerską przygodę w seniorskiej piłce mając 22 lata. W Pogoni Ruda Śląska wielu zawodników – praktycznie połowa – było starszych ode mnie. Później, w Szczakowiance Jaworzno czy Gwarku Ornontowice, sytuacja się powtarzała. W Ornontowicach współpracowałem z Tomkiem Kasprzykiem, który w tym roku skończy 40 lat i długo grał na szczeblu centralnym. Z zawodnikami, którzy profesjonalnie podchodzą do piłki, na pewno nie będzie problemów.

Pańskim asystentem będzie 24-letni Łukasz Molek.
Łukasz BERETA: – To już przesądzone. Ma takie uprawnienia, że mógłby być nawet pierwszym trenerem, bo dysponuje licencją UEFA A. Szkoli się, idzie do przodu, jest bardzo młody. Na pewno nie braknie mu zaangażowania.

„Propozycja z Ruchu Chorzów była dla mnie zaszczytem. A sama nazwa klubu stanowi magnes”

Tak po ludzku, czuje pan na sobie dużą odpowiedzialność? By nie zawieść wielu swoich znajomych, którzy od lat kibicują Ruchowi?
Łukasz BERETA: – Przyznam, że gdy oficjalnie ogłoszono, iż zostałem trenerem Ruchu, nie mogłem nawet patrzeć na telefon. Nie starczyłoby mi doby, gdybym chciał wszystkim odpisać – czy ze wszystkimi porozmawiać. To było miłe, ale dość uciążliwe. Co do presji – na razie jej nie czuję. Mogę zadeklarować, że będę pracował, jak najlepiej potrafię.

Czy Ruch w tym sezonie musi awansować do drugiej ligi?
Łukasz BERETA: – Nie musi. Daliśmy sobie dwa lata, na taki okres podpisałem umowę. W pierwszym roku mam zbudować jak najlepszy zespół. To będzie czas przejściowy. Wielu zawodników odejdzie, wielu przyjdzie. Przed nami sześć tygodni na to, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Wielu poprzednich trenerów Ruchu też miało swoje ambicje, a wszyscy spadali. Najlepsze dla Ruchu będzie teraz złapanie stabilizacji, wyprostowanie wszystkich kwestii organizacyjnych, a w przyszłym sezonie postawienie przed sobą celu, jakim będzie awans do drugiej ligi.

III grupa III ligi jest półzawodowa, mało którzy zawodnicy żyją tylko z piłki. Jak będzie w Chorzowie?
Łukasz BERETA: – Treningi będą odbywały się rano.

Czyli na drugą zmianę można pracować.
Łukasz BERETA: – (uśmiech). Zostajemy przy modelu profesjonalnym. Myślę, że to będzie naszym atutem. Wiadomo, że gdy się więcej trenuje, a zajęcia odbywają się rano i zawodnicy przychodzą niezmęczeni, to dają z siebie więcej.

Czym powinien cechować się dziś kandydat na nowego zawodnika Ruchu?
Łukasz BERETA: – Na pewno szansę dostaną juniorzy, którzy w ostatni weekend sięgnęli po mistrzostwo Śląska. To nasi zawodnicy, którzy już u nas są. Będziemy też szukać graczy, którzy dobrze prezentowali się na poziomie trzeciej i czwartej ligi. Nie będziemy raczej penetrować wyższych lig i sięgać po tych, którzy z nich wypadają. Taki model był ostatnio i nie sprawdził się. Teraz chcemy pozyskać zawodników, dla których Ruch będzie szansą na poczucie atmosfery i profesjonalnej piłki.

Jak duża jest szansa, by tacy zawodnicy mieli jeszcze „eRkę” w sercu?
Łukasz BERETA: – Jest! Wielu zawodników – kibiców, wychowanków Ruchu – nie dostało w Chorzowie nigdy szansy, bo Ruch grał w ekstraklasie i poziom był zbyt wysoki. Teraz wylądowaliśmy w trzeciej lidze, dlatego jestem zdania, że nie trzeba ściągać zawodników z różnych zakątków Polski. Nie wykluczamy tego kategorycznie, ale przede wszystkim musimy skupić się na ludziach związanych z regionem. Uważam, że oni odpłacą się i dadzą z siebie więcej nie tylko na boisku, lecz i poza nim.

Organizujecie test-mecz dla chętnych zawodników. Wiele osób go wyśmiało. Co pan na to?
Łukasz BERETA: – Uważam, że to niezły pomysł. Już zgłosiło się około 700 kandydatów. Przejrzymy CV i wybierzemy z nich grupę 22, może 24 zawodników. Zagrają między sobą test-mecz, po którym wskażemy 3-4 osoby i zaprosimy je do wspólnych treningów z zespołem. Jeśli oczywiście nie będzie zawodników, którzy zaprezentują interesujący nas poziom, to nie zaprosimy nikogo. Ogłaszając taki test-mecz, dajemy szansę chłopakom, którzy może nie mają menedżerów, nie zostali przez nikogo dostrzeżeni. My to zrobimy, a czy oni to wykorzystają, to już zależy wyłącznie od nich.

Na pierwszym treningu stawiło się 22 zawodników. Kiedy z tego grona wykrystalizuje się część kadry Ruchu na III-ligowy sezon?
Łukasz BERETA: – Do końca tygodnia przeprowadzimy rozmowy ze wszystkimi zawodnikami. To będzie dla nas przejściowy tydzień. Mamy listę tych, których chcemy z nami zatrzymać. Liczę, że do następnego poniedziałku ten temat będzie wyjaśniony i zamknięty.

 

Na zdjęciu: 28-letni Łukasz Bereta, w poprzednim sezonie pracujący w Jaworznie i Ornontowicach, wczoraj po raz pierwszy poprowadził trening III-ligowego chorzowskiego Ruchu.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ