Bez Brezicia i punktów

Względy rodzinne zadecydowały, że z Ruchem pożegnał się Marko Brezić. Szkoleniowiec, który od początku sezonu prowadził chorzowianki, musiał wyjechać do Chorwacji. Dziś nie wiadomo czy wróci, a to oznacza, że działacze „Niebieskich” stoją przed niemałym problemem. Na czas poszukiwań nowego trenera prowadzenie zespołu powierzono Ryszardowi Jarząbkowi, pracownikowi naukowemu katowickiej AWF i opiekunowi drugiej drużyny.

– Poproszono mnie o przejęcie zespołu i nie mogłem odmówić. Jestem tu jednak tylko w trybie awaryjnym – powiedział Jarząbek, który od razu został rzucony na głęboką wodę. W konfrontacji z wyżej notowanym zespołem jego podopieczne nie były w stanie wiele zdziałać.

– Pamiętam czasy, kiedy Zagłębie wyjeżdżało stąd bez punktów, ale wtedy ja stałam w bramce Ruchu, a Kinia Grzyb grała na skrzydle – uśmiechała się bramkarka ekipy z Lubina, Monika Wąż. Między słupkami stała do 23 minuty (7:12), ustępując miejsca Monice Maliczkiewicz, która rozpoczęła od „zaczarowania” Joanny Rodak przy rzucie karnym, a w sumie dała się pokonać 11 razy.

Miejscowe, grające bez swojej kapitan Katarzyny Masłowskiej (wczoraj reprezentacją Polski wywalczyła 5. miejsce na Światowych Igrzyskach Sportów Plażowych w Dausze) starały się prowadzić w miarę wyrównaną walkę, ale sił, umiejętności i chęci wystarczyło im do 18 minuty (7:8). W tym momencie lubinianki włączyły 5. bieg i sukcesywnie powiększały przewagę. Gdyby nie bardzo dobra, a momentami wręcz fantastyczna postawa Patrycji Chojnackiej, lubinianki już po pierwszej połowie prowadziłyby znacznie wyżej niż 7 bramkami. Ofensywny przestój chorzowianek trwał również po przerwie. Magdalena Drażyk i Karolina Jasinowska nie wykorzystały jednak rzutów karnych, a na pierwsze trafienie (Joanna Rodak) trzeba było czekać do 38 minuty. Wtedy jednak losy spotkania były już praktycznie rozstrzygnięte (10:19).

– Cieszę się, że dziewczyny podeszły do tego meczu poważnie. Przyjechaliśmy tu poszukać słabszych stron przeciwnika i wyłączyć jego mocne punkty – powiedziała trener Zagłębia, Bożena Karkut, mając na myśli baczniejszą opiekę nad Drażyk, która zdobyła zaledwie 2 bramki, w tym jedną z karnego.

– Wykorzystałyśmy nasz atut, czyli szybkie kontry. Dzięki temu mogłyśmy kontrolować spotkanie. Trzymam kciuki za Ruch, bo miło wspominam tę drużynę, dziewczyny, klimat… – dodała Kinga Grzyb.

– Do momentu, kiedy graliśmy bez błędów szkoleniowych, toczyliśmy równy mecz. Wysoki poziom utrzymało jednak tylko Zagłębie. Nam się zdarzyło parę wpadek, złe podanie, zły chwyt, co rywalki wykorzystały. Nie mamy silnego „ognia” z drugiej linii. Musieliśmy grać szybko i na wielkim ryzyku. Tylko to było naszą szansą – powiedział trener Jarząbek, który ma świadomość, że mógł to być jego pierwszy i ostatni mecz w tej roli. Znalezienie nowego szkoleniowca dla chorzowianek to potrzeba chwili.

Ruch Chorzów – Metraco Zagłębie Lubin 18:33 (9:16)

RUCH: Chojnacka, K. Gryczewska – Nimsz, Polańska, Drażyk 2, Jasinowska 4, Cygan 2, Lipok 3, Jaroszewska 4, Doktorczyk 1, Rodak 2, Kiel, M. Gryczewska, Sójka, Grabińska. Trener Ryszard JARZĄBEK.

ZAGŁĘBIE: Wąż, Maliczkiewicz – Górna 3, Matieli 3, Belamas 2, Pielesz 3, Milojević 3, Grzyb 7, Stanisławczyk 1, Hartman, Trawczyńska 3, Buklarewicz 3, Ważna, Galińska, Zawistowska 1, Noga 4. Trener Bożena KARKUT.

Sędziowali: Miłosz Lubecki i Mateusz Pieczonka (Rzeszów). Widzów 192.

Na zdjęciu: Najjaśniejszą postacią w chorzowskiej ekipie była wczoraj Aleksandra Jaroszewska.