Bez kibiców nie ma atutu własnego boiska

Piłkarze GKS-u Tychy 4 czerwca będą mieli podwójną motywację do wygrania meczu z Zagłębiem Sosnowiec.


Środowe badania i czwartkowa gra wewnętrzna rozpoczęły ostatni etap przygotowań piłkarzy GKS-u Tychy do restartu I ligi. W wewnętrznej konfrontacji na murawie Stadionu Miejskiego czarni pokonali białych 2:1, a łupem bramkowym podzieliła się młodzież.

Jako pierwszy trafił „czarny koń” wiosennych przygotowań Michał Staniucha. Wyrównał Kacper Piątek, a odpowiedział Aleksander Biegański, strzelając zwycięskiego gola.

Podopieczni Ryszarda Komornickiego, mają jeszcze kilka dni na doszlifowanie dyspozycji przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec, zaplanowanym na dzień 4 czerwca, który jest także „godziną zero” dla działaczy i pracowników tyskiego klubu.

– Po testach przesiewowych, które mieliśmy wykonane w klubie, okazało się, że mamy cztery osoby z wynikiem nieujemnym – mówi prezes Leszek Bartnicki.

– To mniej niż było przy pierwszym badaniu i te osoby wykonały dodatkowe badania wymazu dróg oddechowych, udając się do Katowic. Ze spokojem czekamy na ich ostateczny wynik i uważam, że nic nam nie przeszkodzi, żeby w czwartek wrócić do gry.

Fot. Dorota Dusik

Chcielibyśmy wpuścić kibiców na trybuny. Mamy organizacyjne możliwości żeby zgodnie z tym o co wnioskuje prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek wpuścić na stadion 999 osób i czekamy na konkretne decyzje w tej sprawie. Już pomijam fakt, że mamy więcej sprzedanych karnetów i musielibyśmy jakoś ten problem rozwiązać, ale myślę, że z tym też byśmy sobie poradzili.

Bardzo bym chciał, żeby mecze odbywały się z udziałem widzów, bo oglądając w telewizji mecze rozgrywane przy pustych trybunach mam wrażenie, że to jest jednak inna gra. W dodatku wyniki tych spotkań pokazują, że zniknął atut swojego boiska, a my trzy najbliższe mecze rozegramy jako gospodarze.

Reklamy na ekranie

Niektóre kluby oferują swoim kibicom wirtualne bilety, proponują reklamy wielkoformatowe-sektorówki albo sprzedają miejsca dla… zdjęć kibiców, którzy mogą swoje podobizny oglądać podczas transmisji w telewizji.

– Nie zdecydowaliśmy się na takie oferty, ale korzystając z tego, że nasze mecze pokazywane będą przez PolsatSport robimy wszystko, żeby nasi sponsorzy zobaczyli swoje reklamy na ekranie – dodaje Leszek Bartnicki.

– Na przykład banery, które rozlokowane były pod dachem trybun przenosimy w takie miejsca, które będą w zasięgu kamer oraz na bandy ledowe ustawione wokół murawy.

Najważniejsze jednak będzie to co będzie się działo na murawie, a patrząc na zaangażowanie zawodników podczas zajęć treningowych i gier wewnętrznych mogę powiedzieć, że jestem optymistą. Jestem zbudowany zaangażowaniem i rywalizacją.


Czytaj jeszcze: Legenda wierzy w sukces


Ci, którzy w rankingach znajdowali się na niższych pozycjach do miejsc w wyjściowej jedenastce dawali trenerom wyraźny sygnał, że na nich także można liczyć i tym samym podnosili poprzeczkę tym którzy do tej pory mogli uchodzić za pewniaków.

Ta konkurencja jest bardzo ważna w kontekście liczby meczów, które czekają nas w najbliższym czasie, bo przecież – na dobrą sprawę – przed nami jeszcze jedna-trzecia sezonu.

12 spotkań w 50 dni to jednak mocna dawka, która wymaga szerokiej i dobrze przygotowanej kadry. Tym bardziej, że walka o awans do ekstraklasy toczyć się może jeszcze w barażach.

Etap oczekiwania

Nikt w Tychach nie zapomina, że drużyna GKS-u zajmująca ósme miejsce w tabeli I ligi, mając 3 punkty straty do strefy barażowej oraz 12 punktów do zespołów zajmujących pozycje gwarantujące bezpośredni awans do ekstraklasy.

– Ten przyspieszony rytm może mieć istotne znaczenie dla ostatecznego układu sił – wyjaśnia Leszek Bartnicki. – Z jednej strony wystarczy dobra passa żeby szybko dołączyć do ścisłej czołówki, ale z drugiej strony zespół, który choć na krótko znajdzie się w dołku może błyskawicznie odpaść z rywalizacji.

Dlatego my – wiedząc jakie są marzenia kibiców i pamiętając o celu postawionym przed sezonem – koncentrujemy się na… najbliższym meczu. Dla mnie to spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec jest także ważne z tego powodu, że rozegrane zostanie w dniu moich 38 urodzin. Data 4 czerwca jest więc w tej chwili najważniejsza i na razie nie wybiegam myślami poza nią.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że zwykle na początku czerwca planowało się już transfery i robiło przymiarki do nowych rozgrywek. Ten sezon jest jednak wyjątkowy i nie da się wybiegać myślami w przyszłość, bo ona zależy od tego co się wydarzy w najbliższych tygodniach.

Na razie jesteśmy na etapie oczekiwania na rozpoczęcie przez drużynę prowadzoną przez Ryszarda Komornickiego walki o jak najlepsze miejsce w I lidze. O nowym sezonie, choć czasu na pewno będzie bardzo mało, porozmawiamy kiedy już będziemy wiedzieli do jakich rozgrywek w przyszłym sezonie przyjdzie się nam przygotowywać.

Rozmawiają i współpracują

A skoro już mowa o trenerze to przypomnijmy, że Ryszard Komornicki, po zwolnieniu z pracy Ryszarda Tarasiewicza, został przedstawiony jako trener tymczasowy.

Nikt jednak nie przypuszczał, że po ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski z Cracovią nastąpi prawie trzymiesięczna przerwa w rozgrywkach, do których szkoleniowiec ze szwajcarskim rodowodem znowu przystąpi jako debiutant na trenerskiej ławce GKS-u Tychy.

– Trener Ryszard Komornicki od 9 marca stoi na czele sztabu szkoleniowego i odpowiada za przygotowanie drużyny oraz jej wyniki. Rozmawiamy i współpracujemy. Wszyscy razem ciągniemy wózek w tym samym kierunku i to jest w tej chwili najważniejsze – kończy Leszek Bartnicki.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus