Bez litości dla słabszych

 

Legia nie zwalnia tempa i w ciągu ostatnich dwóch tygodni wygrała czwarty mecz (w tym jeden pucharowy z Widzewem). W tym okresie piłkarze ze stolicy rozgromili dwa zespoły, które na kartach historii piłki nożnej zapisały się złotymi zgłoskami, podobnie jak warszawska Legia. Jeszcze w październiku upokorzyli Wisłę Kraków, wygrywając z nią 7:0, a w ten weekend ich ofiarą stał się Górnik Zabrze, którego pokonali 5:1. Obie drużyny aktualnie znajdują się w „grupie spadkowej”, co działało tylko na korzyść Legii, która wygrała wszystkie mecze rundy jesiennej, rozgrywane przeciwko dolnej „ósemce” tabeli ligowej.

Warto zauważyć przemianę w kadrze Legii. W pierwszym (przegranym) meczu sezonu z Pogonią Szczecin zagrało aż ośmiu zagranicznych zawodników (wraz z rezerwowymi). Podczas sobotniej potyczki z zabrzanami dziewięciu Polaków zaprezentowało się na boisku i walnie przyczynili się do wygranej. Wyróżniał się przede wszystkim Paweł Wszołek który od „Sportu” otrzymał za to spotkanie notę 9. Skrzydłowy dołączył do zespołu w trakcie sezonu i szybko wywalczył sobie miejsce w „jedenastce”. W sobotę zdobył dwa gole i asystował przy bramce Jarosława Niezgody.

– Pięć meczów, trzy gole i trzy asysty – czego chcieć więcej? Najważniejsze jest to, że wygraliśmy praktycznie wszystkie te spotkania. To zasługa całej drużyny. Bardzo się cieszę, że mogłem w tych starciach dołożyć jakąś cegiełkę i przede wszystkim pomóc drużynie – powiedział Wszołek po meczu z Górnikiem, w rozmowie z portalem legia.net.

Legia Warszawa wyróżnia się na tle pozostałych zespołów polskiej ekstraklasy. Po strzelonym golu mają ochotę na więcej, dzięki czemu w ostatnich meczach strzelają tyle bramek. Nie trzeba oglądać meczu, wystarczy spojrzeć na suche fakty.

W drugiej połowie w meczu z Górnikiem, w pięć minut zdobyli trzy gole, po których rywale stracili szanse na odrobienie strat. Nie mają litości dla oponentów i to, jak widać, się opłaca.

Wielu ludzi krytykowało Aleksandara Vukovicia na początku sezonu – być może słusznie – ale teraz muszą przyznać, że wykonał on kawał dobrej roboty. Daje szanse młodym zawodnikom jak Karbownik, Rosołek, czy Kostorz. Odżył przy nim również wielokrotnie skreślany Domagoj Antolić, czy poturbowany przez kontuzje Jarosław Niezgoda.

– Wierzę w Domagoja od początku i cieszę się, że coraz więcej osób dostrzega jego pracę na boisku. Jest niczym mrówka – nie zawsze powala grą na kolana, ale zawsze wykonuje ważną robotę dla zespołu. Od niego i Andre Martinsa dostaliśmy w ostatnich spotkaniach bardzo dużo. To napawa optymizmem przed kolejnymi meczami – chwalił swoich podopiecznych Vuković.


Czytaj jeszcze:

Dno już coraz bliżej. Górnik Zabrze rozbity przez Legię


 

Ostatnie spotkania pokazały, że Legia nareszcie gra na miarę swojego potencjału. Choć na początku sezonu zdarzyły im się wpadki, teraz umocnili się na pozycji lidera ekstraklasy, wywalczonej tydzień wcześniej. Mieszanka doświadczenia z młodością oraz dobrych Polaków z wartościowymi obcokrajowcami sprawia, że po ostatniej przerwie reprezentacyjnej stali się maszynką do zdobywania goli i punktów. Niestety dla nich, przychodzą kolejne mecze kadry, a celem będzie utrzymanie formy przez dwa tygodnie przygotowań.