Bez polskiego śladu

Przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w Tel Awiwie prezes PZJudo Jacek Zawadka wyraził pragnienie i nadzieję, by w Izraelu było lepiej niż przed rokiem w Warszawie, gdzie dorobek polskiej ekipy dżudoków zamknął się w dwóch piątych miejscach. W czwartek na maty w Tel Awiwie wyszły cztery nasze reprezentantki; cztery, które aspirowały jeśli już nie do medali, to na pewno do punktowanych miejsc. Nastąpiło jednak brutalne zderzenie z rzeczywistością.
Annie Borowskiej (57 kg, najliczniej obsadzona kategoria mistrzostw, 30 dżudoczek) nie pomogło rozstawienie (z nr 8). Fakt, pierwszą rywalkę Azerkę Ulvijję Rahimli „poskładała” w dwie i pół minuty, ale one (w przeciwieństwie do mężczyzn) dopiero raczkują w tej dyscyplinie. Rosjanka Daria Mieżieckaja należy do nacji, gdzie dżudo ma klasę, co udowodniła na macie. Jej aktywność zaprocentowała karą dla Borowskiej, a w 1:22 min walki wykonała rzut oceniony na wazari i umiejętnie tę przewagę dowiozła do końca. Była to jednakże rywalka, z którą Borowska (mająca ciekawsze CV) powinna sobie poradzić.

Dobrze wystartowała w kat. 52 kg Karolina Pieńkowska, przez niektórych typowana do sprawienia pozytywnej niespodzianki. Pazury i zęby pokazała w inauguracyjnym pojedynku – Darię Skrypnik z Białorusi, brązową medalistkę MŚ z 2015 roku, pokonała na wazari, efektownym rzutem przez siebie. W następnej walce z Kosowianką Distrią Krasniqi nie miała już argumentów i została zdominowana fizycznie. 22-letnia Krasniqi to była mistrzyni świata juniorek, już z bogatym dorobkiem w turniejach Grand Prix. Po dwóch karach shido Polce zajrzało w oczy widmo dyskwalifikacji, ale w końcówce i jej rywalka dołożyła sobie dwa upomnienia. Była więc potrzebna dogrywka, krótka, bo 16-sekundowa. Sędzia udzielił Pieńkowskiej trzeciego upomnienia, równoznacznego z dyskwalifikacją, co zresztą wisiało w powietrzu. Na marginesie – Krasniqi została wicemistrzynią Europy.

Druga z naszych reprezentantek w tej wadze Agata Perenc uległa już w inauguracyjnej walce 36-letniej Portugalce Joanie Ramos (wazari), brązowej medalistce ME z Warszawy (2017), a debiutująca w ME Julia Kowalczyk (57 kg), mocno bezradna w walce z Chorwatką Teną Sikić, wytrwała na macie 2:12 min, by zaliczyć plecy.
Tak więc 60 proc. polskiej reprezentacji kobiet (w kategoriach męskich nie mieliśmy swoich przedstawicieli) nie pozostawiło po sobie śladu. Dziś walczą Agata Ozdoba-Błach i Karolina Tałach (obie 63 kg) i Damian Szwarnowiecki (81 kg).

Medaliści ME
Kobiety
48 kg 1. Irina Dołgowa (Rosja), 2. Eva Csernoviczki (Węgry), 3. Maryna Czerniak (Ukraina) i Milica Nikolić (Serbia)
52 kg Natalia Kuziutina (Rosja), 2. Distria Krasniqi (Kosowo), 3. Eveline Tschopp (Szwajcaria) i Gefen Primo (Izrael)
57 kg 1. Nora Gjakova (Kosowo), 2. Theresa Stoll (Niemcy), 3. Telma Monteiro (Portugalia) i Anastasija Konkina (Rosja)
Mężczyźni
60 kg 1. Islam Jaszujew (Rosja), 2. Janislav Gerczew (Bułgaria), 3. Ashley McKenzie (W. Brytania) i Biesłan Mudranow (Rosja)
66 kg 1. Adrian Gomboc (Słowenia), 2. Matteo Medves (Włochy), 3. Tal Flicker (Izrael) i Dzimitri Szerszan (Białoruś).

Marian Czakański