Bez rozgrzewki. By żyło się lepiej! Komu?

Do pieniędzy – w sumie pół miliarda zł za dwa sezony – które w najbliższych sezonach ma otrzymać ekstraklasa (a właściwie jej kluby) ze strony nc+ i TVP z tytułu tzw. praw telewizyjnych, podchodzę z pewnym takim rozdwojeniem jaźni. Z jednej bowiem strony należałoby się cieszyć, że rodzime kluby zyskują w ten sposób szansę na większą stabilność i większą swobodę planowania własnej przyszłości, z drugiej uporczywie nachodzi mnie zaduma nad zależnością między wielkością tych kwot a klasą prezentowaną przez każdy z nich.

Są to pytania nieszczególnie oryginalne, bodaj nie ma kibica – niechby nawet najbardziej odświętnego – który nie sformułowałby ich w podobnym duchu i treści, i szybko na swój użytek nie odpowiedział, że to przecież paranoja: płacić tyle za to, co widać na co dzień, a co mało raduje, a głównie uwiera. Zwłaszcza oczywiście w kontekście międzynarodowym.

Ale trzeba też przyjąć inny, równie potoczny punkt widzenia: towar wart jest tyle, ile klient jest gotowy za niego zapłacić. No więc skoro ktoś uznał, że polska ekstraklasa warta jest 250 mln zł za sezon, to po prostu tę kasę wyłożył. Co nie zmienia faktu, że ktoś wykłada nie swoje pieniądze, ale w jakiejś części nasze, a przede wszystkim dotyczy to telewizji publicznej, żyjącej głównie z podatku zwanego abonamentem i dofinansowania z budżetu państwa, konstruowanego – jakżeby inaczej – z naszych danin pod wszelką postacią.

No dobrze, stało się, umów i trendów nie odwrócimy. Piłka nożna – cokolwiek o niej myślimy i mówimy – znów na swój sposób jest górą. Co jednak nie znaczy, że nie powinno się podrzucić kilku pytań i wątpliwości w charakterze wątków do dyskusji. A także jako elementów… patrzenia klubowym decydentom na ręce. Otóż nie ulega wątpliwości, że działalność wielu z nich, niekoniecznie dzisiaj, ale i wczoraj, a nawet przedwczoraj, budzi(ła) rozmaite zastrzeżenia. Tak co do meritum, sprowadzającego się do wyników sportowych osiąganych przez zarządzane przez nich kluby i drużyny, jak też – ujmując rzecz generalnie – sposobu administrowania powierzonym majątkiem. W wielu przypadkach uprawnione są skojarzenia z radosną twórczością; niestety, często-gęsto zdarzają się również wątpliwości natury prawnej.

Zrozumiałe jest, że w sporcie – wynika to z samej jego istoty – nie wszystko da się zaplanować, przewidzieć, no i wygrać. Ale też ilość decyzji błędnych, przypadkowych, nietrafionych, co dotyczy zwłaszcza personaliów, odnoszących się głównie do zawodników i sztabów szkoleniowych, pojawiała się z takim natężeniem, że uprawnione było wrażenie powszechnego w klubach braku kompetencji albo też zwyczajnego… kręcenia lodów.

Na przykład jakoś tak się składało, że menedżerowie wykazywali się fantastyczną umiejętnością argumentacji. Znacznie większą niż umiejętności prezentowane przez poleconych (wciśniętych) przez nich zawodników. Za tym wszystkim kryły się oczywiście pieniądze, duże pieniądze, zmarnowane (wyrzucone, przepieprzone) pieniądze. Na zakupy, na kontrakty, na prowizje, i co tylko jeszcze sobie wymyślimy.

To tylko oczywiście wycinek, choć najbardziej widoczny i kosztowny, klubowej działalności, w której forsą można głupio szastać, a jednocześnie właściwie bez żadnego ryzyka i większego zażenowania przyznać się do pomyłek transferowych. W końcu – wszystkim się to zdarza, niezależnie od kraju, klubu i sportowego poziomu.

No i właśnie teraz mamy do czynienia z sytuacją, w której kluby, działacze, rozmaite sztaby doradców i pomagierów otrzymają jeszcze większe pole do popisu. Wszyscy bowiem będą mieli dyspozycji ileś milionów złotych więcej. I co z tymi milionami zrobią? Podwyższą piłkarzom, a zatem i sobie, kontrakty? Z jeszcze większą pazernością rzucą się na podrzucany przez menedżerów zagraniczny szrot, który – wedle nowych ustaleń – można sprowadzać właściwie już bez ograniczeń? Letnie i zimowe zgrupowania zorganizują w bardziej luksusowych ośrodkach? A może – hi, hi – pospłacają zaległości, pozwracają długi?

Kończę. Już nie chce mi się o tym gadać.

 

 

Ekstraklasa w nc+ oraz w TVP – oświadczenie przedstawicieli władz spółki