Bez rozgrzewki. Czy to był fiński prowokator?

Nie jestem szczególnie ciekawy przebiegu śledztwa, mającego wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzeń, na których skutek ucierpiał w Jastrzębiu Zdroju – na szczęście w bardzo znikomym stopniu – fiński zawodnik hokejowej drużyny GKS-u Katowice. Z góry zakładam, że napastnik będzie się bronił tym, że w sumie znalazł się tam przypadkowo, że nikomu nie chciał zrobić krzywdy i że miał prawo zakładać, że w stroju obcej w Jastrzębiu drużyny to mógł się pojawić tylko ktoś głupi, nader bezczelny albo prowokator – z zadaniem podwyższenia napięć na linii kibice GKS-ów – tego jastrzębskiego i tego katowickiego.

Tymczasem Bogu ducha winny Fin pewnie po dzisiaj nie rozumie, za co oberwał. Przeniósł chłopicho standardy kibicowskich zachowań ze swojego kraju, siłą nawyku czuł się w Polsce bezpiecznie, a poza tym chciał sobie tylko pobiegać, rozgrzać się, nie wadząc nikomu. Teraz chyba rozpocznie analizę kibicowskich zgód i kos w Polsce, acz pewnie do głowy mu już nie przyjdzie, by poza lodowiskiem pokazywać się w klubowym stroju.

Chciałbym się bardzo mylić, ale w tle tego wszystkiego będzie, ani chybi, eskalacja kibicowskich napięć. I właśnie to mnie interesuje najbardziej – w jakim stopniu? Czyli czy i kto, kiedy i na kogo będzie polować? Z jaką intencją? Czy wyłącznie przy okazji hokeja? A może złe trendy przeniosą się na siatkówkę? I co z piłką, bo przecież może już za rok oba GKS-y będą w tej samej lidze? W rozumieniu grup kibicowskich sprawa przecież jest i będzie honorowa. Na naszego podnieśli rękę, koszulkę mu ukradli…

Swoją drogą, otrzymaliśmy bardzo obszerny podpisany przez kibiców z Jastrzębia-Zdroju, którzy potępiają to, co się zdarzyło i którzy „stanowczo potwierdzają, że nigdy nie było i nie będzie przyzwolenia na ataki bandytów zarówno na kibiców, jak i – co gorsza – na zawodników, trenerów, działaczy klubowych!!! Podobne wybryki nie mogą mieć miejsca ani w Jastrzębiu, ani nigdzie indziej!!! (…) Jeszcze raz prosimy o niewrzucanie wszystkich kibiców Jastrzębia do jednego worka i nieprzypisywanie kibicom JKH GKS tak haniebnego czynu i niełączenia nas z innymi grupami kibicowskimi w naszym mieści czy to siatkówki, czy też piłki nożnej”. No ale to list od kibiców, prawdziwych kibiców… Są jeszcze inni, znacznie mniej prawdziwi…

Druga sprawa, której jestem bardzo ciekawy, to udział w tym wszystkim 15-letniego gówniarza. Podchodząc sarkastycznie, znalazł się on w polu wychowawczego oddziaływania starszego dwukrotnie kolegi, bardzo ważnego kibica, na dodatek z prestiżowym statusem w klubie piłkarskim. Można się domyślać, że starszy kolega bardzo temu młodszemu imponował, był dlań swoistym guru i wzorcem, kimś, kogo bezwzględnie należy słuchać i za nim ślepo kroczyć. Idealny kandydat na żołnierza? Tylko żołnierza… czego? Macie skojarzenia? Druga strona medalu – czy ów 15-latek ma rodziców? Jeśli tak, to czy wiedzieli oni o szczególnych zainteresowaniach i towarzystwie, w jakim obraca się ich dziecko? Jeśli wiedzieli, to czy je akceptowali?

No i sprawa ostatnia, bodaj chyba najważniejsza, o szerszym kontekście. Otóż jak się okazało, rzeczony agresor był (jest?) wiceprezesem GKS 1962 Jastrzębie. Jakkolwiek spojrzeć – jedną z najważniejszych postaci w klubie. W pełni zasadne wydają się zatem pytania, jakim sposobem taka osoba znalazła się tak wysoko w klubowej hierarchii? Jaki był zakres jej kompetencji i jakich szczególnych osiągnięć można się doszukać w jej działalności? I czy nikt nie wiedział o jej skłonnościach do takich zachowań jak te z minionego tygodnia?

Chcąc nie chcąc, przypomina się Wisła Kraków, w której do całkiem niedawna rządziło – eufemistycznie mówiąc – dziwne towarzystwo. Jastrzębie to nie ten przypadek i oczywiście nie ta skala, ale tendencja jakby zbliżona. Jak bardzo powszechne w polskiej piłce jest to zjawisko? I jakie niebezpieczeństwo niesie? Dla piłki i w ogóle?