Bez rozgrzewki. Syndrom zabrudzonych dywanów

Cisza i spokój biorą się oczywiście stąd, że zapasy mało już kogo obchodzą. Nie to, co wtedy, kiedy były jedną z wiodących dyscyplin w Polsce. Oczywiście, trzeba żałować, że doszło do takiej degrengolady, ale… to temat na osobne opowiadanie.

No więc mało kogo obeszło ogłoszenie wspomnianego składu, lecz mimo wszystko warto wskazać na fakt, że zabrakło w nim największej gwiazdy ubiegłego sezonu w stylu klasycznym – Mateusza Bernatka (na zdjęciu) z Piotrkowa Trybunalskiego.

Dość powiedzieć, że w 2017 roku został wicemistrzem świata, przy czym żaden z pozostałych reprezentantów nawet nie zbliżył się do jego osiągnięcia, na które – notabene – czekaliśmy kilka dobrych lat. Przypadku w tym nie było – wcześniej Mateusz zdobył m.in. złote medale na mistrzostwach Europy juniorów i młodzieżowców, co zdaje się wskazywać na jego prawidłowy rozwój sportowy.

Po sukcesie Bernatka wielu ludzi ze środowiska rozpływało się nad jego potencjałem, a ponieważ liczy sobie raptem 24 lata, stał się naszą nadzieją na igrzyska olimpijskie w Tokio w 2020 roku. Takiej nadziei nie mieliśmy od czasu Damiana Janikowskiego, który – zanim został medalistą IO w Londynie w 2012 roku – też zdobywał medale na mistrzostwach świata. Ale Janikowskiego w zapasach już nie ma…

Co się więc stało, że odpuszczono sobie Bernatka w perspektywie zbliżających się ME? Wedle mojej wiedzy sprawiła to nie kontuzja, ani też inne „stany wyższej konieczności”, lecz sprawy natury wychowawczej. Otóż, jak mówi się w środowisku – ale nieoficjalnie – Bernatek wraz z kilkoma kolegami na jednym ze zgrupowań kadry – zawodnicy spędzają na nich ok. 300 dni w roku – poszedł „w długą”.

No, po prostu, zabawili się chłopcy. I w ramach restrykcji zostali z kadry wykluczeni. Nie wiadomo, na jak długo. Tak zasadniczy i konserwatywny jest podobno trener Chazbułat Bazorkin.

Nic, tylko przyklasnąć, bo przecież wiadomo, że jak się bractwa nie weźmie za twarz, to się jeszcze bardziej rozbisurmani. Tylko że trzeba się zastanowić, czy gdyby tę „zasadniczość” i konserwatyzm stosować w innych dyscyplinach, to czy byłoby komu uprawiać wyczynowo sport? A bo to warto wyciągać z przeszłości owe dziesiątki czy nawet setki przykładów?

Nawet Adam Nawałka miał problem z… zabrudzonymi dywanami w warszawskim hotelu, i to podczas oczekiwania na niesłychanie ważne mecze eliminacji mistrzostw świata. Afera ujrzała światło dzienne, ale nikomu nie spadł włos z głowy; wystarczyło bodaj samo zagrożenie wykluczeniem z kadry.

Piłkarze za alkoholowy wybryk żadnej ceny więc nie zapłacili, zapłacił ją za to jeden – a może jedyny – z kandydatów do medalu na zapaśniczych ME. Są tacy, którzy twierdzą, że na jego psychikę – i myślenie o przyszłości – wpłynęło to co najmniej destrukcyjnie.

Być może więc w tym miejscu powinny się rozpocząć rozważania nad kwestią grzechu, pokuty i konsekwencji z tego płynących. A w sumie o życiu. Tylko że to takie trudne…