Bez rozgrzewki. Wszystkie ślady PRL-u na lodzie

Inwestuje się w infrastrukturę głównie tam, gdzie hokej jest popularny, ale kto zabroni działać w ten sposób w innych miastach?


Zacznę od „epokowego odkrycia”: życie bywa przewrotne. Tak konkretniej chodzi o to, że zanim polscy hokeiści wywalczyli awans do hokejowej elity. Na portalu gazeta.pl ukazał się tekst, który w zasadzie tę dyscyplinę w rodzimym wydaniu (z)dyskredytował. Bo jest źle zarządzana. Bo interesują się nią mieszkańcy raptem dwóch województw – śląskiego i małopolskiego; w innych regionach szczątkowo. Bo na przykład we Wrocławiu i gdzie indziej – a w ogóle mowa o dużych ośrodkach – nie wiedzą, kto jest hokejowym mistrzem Polski, choć wiedzą, kto jest mistrzem w koszykówce czy siatkówce. Bo fatalne jest zaplecze infrastrukturalne, takie z epoki PRL-u. A w sumie hokejowy mistrz naszego kraju to najmniej istotny mistrz jeśli idzie o dyscypliny zespołowe.

Teoretycznie można byłoby się – choć z bólem – z tym wszystkim zgodzić. Z bólem, ponieważ tę dyscyplinę uwielbiam – jako szybką, widowiskową, pełną emocji – i od lat ją obserwuję. Fakt, była w przeszłości źle zarządzana. Być może m.in. dlatego, że format ludzi, którzy brali się za prezesurę, nie przystawał do wyzwań, które ta dyscyplina przed nimi stawiała. Przez długie lata pisał o tym (wciąż zresztą pisze) mój redakcyjny kolega Włodzimierz Sowiński, skądinąd robiąc to z miłości do hokeja.


Czytaj także w kategorii Hokej:


Prawdą jest też, że hokej najbardziej popularny jest na Górnym Śląsku i w Małopolsce. Jednak akurat z tego, że się utrzymał na powierzchni życia, trudno (komu właściwie?) czynić zarzut. Możliwości były i są w Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Toruniu – wszędzie tam grają w hokeja, a kiedyś nawet kluby z tych miast odgrywały czołowe role w Polsce. Tylko jakby niechętnie z tych możliwości się korzysta.

Hokej
ArcelorMittak Park – lodowisko. Fot. twitter.com/HokejZaglebie

Nie sposób się też zgodzić: jeśli chodzi o obiekty, to istotnie trochę pachnie PRL-em, co odnosi się i do ich jakości, i do liczebności. Choć i to się zmienia, bo przecież ładne lodowiska powstały – lub je wyremontowano – w Katowicach (Jantor w Janowie, tyle że ta dzielnica Katowic to domena… Ruchu Chorzów), w Tychach, niedawno w Bytomiu i całkiem niedawno w Sosnowcu.

Widać z tego, że inwestuje się w infrastrukturę głównie tam, gdzie hokej jest popularny. Ale kto zabroni działać w ten sposób w innych miastach? Istotnie, potrzeba nam wielu kolejnych obiektów na co zresztą zwrócił uwagę kilka tygodni temu wiceprezydent międzynarodowej federacji hokeja, Czech Petr Briza. Będąc w Bytomiu, podkreślił, że w Czechach jest 10 milionów mieszkańców, a działają 183 kryte lodowiska.


Czytaj więcej felietonów


Tymczasem w Polsce, gdzie jest ponad 37 mln mieszkańców, lodowisk jest 25. Bez rozwoju bazy, powstania nowych lodowisk, rozwój hokeja jest niemożliwy. Szczególnie w dużych miastach potrzebna jest infrastruktura. To fundament, żeby na łyżwach mogły jeździć i trenować setki dzieci – podsumował.

Ktoś powie, że jesteśmy za biedni, żeby w każdym mieście budować lodowiska. Ale czyż nie można byłoby tego traktować jako zwykłej inwestycji w zdrowie? Bo jak nie hokej, to może jazda figurowa na lodzie. A jeśli ani to, ani to – to przynajmniej ślizgawka dla setek czy tysięcy ludzi? Każdego dnia, przez cały rok?

No to wracajmy do przewrotności życia: kilka tygodni po tym, jak ukazał się ów tekst – jako się rzekło nieomal dyskredytujący wszystko, co ma związek z hokejem w Polsce – nasza reprezentacja w świetnym stylu awansowała do najbardziej elitarnego światowego grona. Będzie grała z wielkimi – Kanadą, USA, Czechami, Słowacją, Finlandią, Szwecją, Szwajcarią. Ale i trochę mniejszymi, jak Francja, Niemcy, Dania, Łotwa, Słowenia. Choć oczywiście ktoś z tego grona niebawem spadnie (właśnie trwają mistrzostwa świata Elity).

Czyli co? Ta nasza reprezentacja zdołała – przekornie, a może nawet na złość? – wejść na salony, mimo że za dyscypliną, którą reprezentuje, ciągnie się zapach pachnie PRL-u, złe zarządzanie, kiepska infrastruktura, wybiórcze w wymiarze geograficznym zainteresowanie… Ani chybi mamy u do czynienia z poznawczym dysonansem. Chciałoby się oczywiście, żeby to wszystko wyglądało jeszcze lepiej, jeszcze bardziej profesjonalnie, z powiewem zachodu, ale – posłużmy się truizmem – żeby wyciągnąć, trzeba najpierw włożyć. I wykazywać się cierpliwością. Mirosław Minkina, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, jest tego świadomy, w końcu to bardzo racjonalny człowiek biznesu.

I jeszcze jeden wątek, też bez wątpienia biznesowy. Nie minęło wiele dni od mistrzostw w Nottingham, a stacja Polsat triumfalnie ogłosiła, że nabyła na 6 lat prawa do transmitowania mistrzostw świata Elity (a także i Dywizji 1A; tej, z której awansowała właśnie Polska). Gdzie jak gdzie, ale w prywatnej stacji decyduje nos, intuicja, szybkość działania i… rachunek ekonomiczny. Skoro tam właśnie czują, że w hokeju tkwi potencjał, to coś na rzeczy musi być. I to coś nie może mieć związków z PRL-em.


Na zdjęciu: Polscy hokeiści przebojem wdarli się do Elity.
Fot. polskihokej.eu


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych. Ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.