Bezbłędny zespół ekstraklasy

W Legnicy zwycięzcę w 1/16 finału Pucharu Polski wyłoniły dopiero rzuty karne.


Przed pucharową potyczką z Górnikiem Łęczna nie miał żadnych wątpliwości i złudzeń, że dla „Miedzianki” priorytetem jest niedzielny mecz ligowy z Widzewem Łódź, którego stawką będzie fotel lidera Fortuna 1 Ligi. Świadczyła o tym dobitnie jedenastka, którą trener Wojciech Łobodziński posłał w bój od pierwszej minuty.

Beniaminek ekstraklasy także nie wytoczył swoich najcięższych dział, słusznie wychodząc z założenia, że Puchar Polski to tylko dodatek do zmagań ligowych. Górnik Łęczna nie ma żadnych szans, by zdobyć to trofeum, a utrzymanie w elicie może pomóc 47-letniemu trenerowi zachować posadę w Łęcznej.

Szkoleniowiec legniczan Wojciech Łobodziński już w 10 minucie musiał dokonać pierwszej zmiany – kontuzjowanego Michała Bednarskiego zastąpił Kamil Zapolnik. Pierwsi dogodną sytuację do zdobycia gola wypracowali sobie goście (18 min), gdy Michał Mak główkował z 6. metrów. Zastępujący w bramce Pawła Lenarcika Mateusz Abramowicz nie dał się jednak zaskoczyć. Kwadrans później legniczanie mieli okazję do zdobycia gola, gdy Piotr Azikiewicz zagrał z lewej strony w pole karne do Macieja Śliwy, jednak strzał tego ostatniego obronił Adrian Kostrzewski. W końcówce I połowy obrona gości pękła – podaniu Zapolnika futbolówkę w bramce umieścił Maciej Śliwa.

Po przerwie gospodarze nie forsowali tempa, najwyraźniej zadowoleni z jednobramkowej zaliczki. Nie znaczy to, że okopali się na własnej połowie boiska i czyhali tylko na błędy rywali. W 71 minucie drużyna znad Kaczawy mogła „zamknąć” mecz, ale golkiper gości instynktownie obronił groźny strzał Brazylijczyka Bruno Garcii Marcate. Kilka minut później niewykorzystane sytuacje zemściły się – Jason Eyenga Lokilo strzałem od słupka z okolic „16” doprowadził do wyrównania. Dwie minuty później drużyna z Łęcznej mogła rozłożyć na łopatki gospodarzy, ale w zamieszaniu podbramkowym futbolówka odbiła się od słupka. Golkiper Miedzi Mateusz Abramowicz mógł odetchnąć z ulgą…

W 84 minucie Dawid Tkacz podał pomocną dłoń zespołowi z Legnicy, faulując rywala we własnym polu karnym. Nemanja Mijuszković pewnie uderzył z „wapna” i wydawało się, że I-ligowiec ma awans w kieszeni. Wyprowadził Miedź z błędu Przemysław Banaszak, który w doliczonym czasie gry doprowadził do wyrównania! Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była więc dogrywka. Żadnej z drużyn nie udało się w niej zaskoczyć przeciwnika i sędzia Paweł Malec zarządził serię rzutów karnych. W nich więcej szczęścia dopisało gościom i to oni wywalczyli przepustkę do 1/8 finału. Przedstawiciel ekstraklasy był w tym elemencie bezbłędny (trafiali kolejno Banaszak, Leandro, Midzierski, Serrano i Tymosiak, w ekipie Miedzi trafiali Mijuszković, Azikiewicz, Matuszek, Tront, pomylił się natomiast Chuca.

Miedź Legnica – Górnik Łęczna 2:2 (2:2, 1:0) karne 4:5

1:0 – Śliwa, 42 min, 1:1 – Lokilo, 80 min, 2:1 – Mijuszković, 86 min (karny), 2:2 – Banaszak, 90+2 min.

MIEDŹ: Abramowicz – Carlos Julio, Balcewicz, Mijuszković, Garcia (89. Garuch) – Matuszek, Chuca – Śliwa (61. Stróżyński), M. Dominguez (61. Tront), Azikiewicz – Bednarski (10. Zapolnik, 90+1. Carolina). Trener Wojciech ŁOBODZIŃSKI.

GÓRNIK: Kostrzewski – Szcześniak, Midzierski, Baranowski, Dziwniel – Drewniak (90. Tymosiak), Szramowski (56. Tkacz) – Gąska (90. Serrano), Lokilo (90. Goliński), Michał Mak (74. Leandro) – Banaszak. Trener Kamil KIEREŚ.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Widzów 1547. Żółte kartki: Łobodziński (trener), Matuszek, Garuch – Dziwniel, Midzierski, Tkacz, Leandro, Serrano, Kiereś (trener).


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Maciej Śliwa jako pierwszy wpisał się na listę zdobywców bramek w meczu z Górnikiem Łęczna, ale to goście cieszyli się z awansu.

Fot. twitter/Miedź Legnica