Bezlitośni rekordziści

Ekstraklasa dawno nie widziała takiego wyczynu, jakim popisał się Raków Częstochowa. Wicemistrzowie Polski srogo zlali Wisłę Płock, a kibice zebrani przy Limanowskiego tylko patrzyli na czy równo puchnie.


Częstochowianie dołączyli po tym spotkaniu do elitarnego grona. Tylko 26 razy (wliczając sobotnie spotkanie) w ekstraklasie w XXI wieku jeden z zespołów wygrał z przeciwnikiem tak wyraźnie i przekonująco.

Oczywiście taki triumf zapisał się w historii klubu z Limanowskiego, ale przecież to nie jedyne rekordy, jakie zostały przez niego ustalone. Wielki dzień miał Vladislavs Gutkovskis. Łotysz został pierwszym zawodnikiem, który w czerwono-niebieskich barwach na szczeblu ekstraklasy zaliczył hattricka. Dodatkowo „wykręcił” bardzo dobry czas. Na strzelenie trzech bramek Gutkovskis potrzebował zaledwie 37 minut. Na domiar dobrego „Gutek” w 40 minucie dołożył jeszcze czwarte trafienie, deklasując tym samym potencjalnych następców i chętnych na klubowe rekordy.

Czy fakt, że los wskazał Łotysza, jest zaskakujący? Jeszcze jak! Przecież Gutkovskis na trafienie w lidze czekał od 15 lipca. Miał on jednak wsparcie zespołu, co słyszalne było na trybunach. Walerian Gwilia, który był poza kadrą meczową, o mało co nie przeskoczył barierek oddzielających go od murawy, by pogratulować mu kolejnych bramek. Niedowierzanie wymalowane było na twarzach Andrzeja Niewulisa czy Marcina Cebuli. Trudno jednak się im dziwić – sobotni wieczór był bodaj najlepszym w karierze łotewskiego napastnika.

– Pamiętam, że raz na Łotwie udało mi się także zdobyć cztery bramki. Mimo to poziom między ligami jest trochę inny. W Polsce nigdy nie strzeliłem więcej niż dwie bramki. Czekałem od pewnego czasu na przełamanie – przyszły cztery gole i mam cichą nadzieję, że na kolejne dwa mecze coś zostało. Jestem dumny z drużyny, ponieważ przyjechała do nas najlepsza ofensywa ekstraklasy. Nastawialiśmy się na cięższy mecz, bardziej wyrównany, jednak wszystko poszło po naszej myśli. Zasłużyliśmy na ten wynik, wypracowaliśmy sobie wiele sytuacji, szkoda jedynie tej straconej bramki – mówił po meczu „GutGOOOOALskis”, jak po meczu okrzyknął go klub.

Choć wiele klubów ekstraklasy w XXI wieku może na swoje konto zapisać sześciobramkowe zwycięstwo, tak warto docenić Raków za to, że był on w stanie powstrzymać najlepszą ofensywę w lidze, a przynajmniej do sobotniego triumfu. Teraz to częstochowianie mają najwięcej zdobytych goli i najmniej straconych. Dodatkowo wicemistrzowie Polski pokazali, jak budować twierdzę. Wiele zespołów w lidze marzyłoby, aby na swoim stadionie przegrać w ciągu roku maksymalnie trzy spotkania. Raków wyśrubował jednak wynik, który trudno będzie pobić.

Częstochowianie w 2022 roku nie przegrali na swoim obiekcie ani razu! Nie mowa jednak tylko o meczach ligowych. W 21 spotkaniach ekstraklasy, Pucharu Polski i eliminacji do Ligi Konferencji Raków wygrał 17 razy i cztery razy zremisował. Można oczywiście wyciągać także statystyki z ostatnich lat, gdzie według łącznej tabeli wicemistrzowie Polski byli najlepszym zespołem w lidze, wskazać dodatkowo zwycięstwa na krajowym podwórku czy dobre występy w Europie, jednak bycie niepokonanym na własnym obiekcie tylko potwierdza siłę częstochowian. Kto wie, do czego jeszcze zdolny jest zespół z Limanowskiego…


Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis poprowadził Raków do najwyższej wygranej klubu w ekstraklasie.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus