Bezzębny lider

Przez cały mecz poznański Lech bił głową w mur i nie zdołał zmusić do kapitulacji bramkarza Stali, Rafała Strączka.


Mecz w Mielcu miał zdecydowanego faworyta i nie była nim drużyna gospodarzy. Przedstawiciele lidera PKO Ekstraklasy czuli się bardzo pewnie przed konfrontacją ze Stalą. – Pewność siebie powoduje, że akcje się zazębiają – powiedział przed meczem Rafał Janas, asystent Macieja Skorży.

– Zawodnicy nie zastanawiają się, czy drybling wyjdzie, czy nie. Po prostu automatycznie podejmują decyzje i wybierają optymalne rozwiązania. Nawet jeśli jakiś drybling się nie uda, to zawsze ktoś jest na asekuracji. Dobrze się uzupełniamy na boisku. Nie możemy tłumić tej pewności siebie. Dążyliśmy do takiej sytuacji, tego nam wcześniej brakowało.

Już w 3. minucie lechici byli bliscy zdobycia gola, ale po prostopadłym podaniu Adriela Ba Louy Mikael Ishak posłał futbolówkę tuż obok słupka bramki gospodarzy. Przez pierwszy kwadrans „Kolejorz” robił na boisku, co chciał, a gospodarze mieli problemy, by przebić się na połowę rywala, nie mówiąc o jego polu karnym. W tym fragmencie spotkania motorem napędowym „Kolejorza” był 25-letni pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, Adriel Ba Loua, chociaż czasami jego dośrodkowaniom brakowało należytej precyzji. Optyczną przewagę lechici zachowali do końca I połowy, sęk w tym, że ich akcje były kończone albo niecelnymi strzałami, albo takimi, z których obroną Rafał Strączek nie miał najmniejszych problemów.

Zaraz po wznowieniu gry w II połowie w polu karnym lechitów upadł Mateusz Mak, ale sędzia Paweł Raczkowski – mimo protestów widowni – nie przerwał gry i nie podyktował dla gospodarzy „jedenastki”. Analiza VAR potwierdziła, że decyzja arbitra była trafna. W 52 minucie spotkania podopieczni Macieja Skorży byli o włos od zdobycia gola. Z prawej flanki kapitalnie dośrodkował Joel Pereira, Jakub Kamiński „urwał się” defensorom Stali i uprzedził wychodzącego z bramki Strączka, lecz po jego uderzeniu głową futbolówka odbiła się od poprzeczki!

Niewiele brakowało, by szczęście uśmiechnęło się do lidera w 72 minucie. Po dośrodkowaniu Daniego Ramireza z rzutu rożnego, trącił piłkę Pedro Rebocho i Strączek nieoczekiwanie miał duże problemy ze złapaniem piłki. Ostatecznie jednak gospodarze zażegnali niebezpieczeństwo. Minutę później golkiper Stali pokazał klasę, broniąc strzał Ramireza z 20 metrów, po którym piłka zmierzała do bramki tuż przy słupku.

Po wejściu na boisko Ramireza Lech się wyraźnie ożywił. W 80 minucie Hiszpan kapitalnie obsłużył stojącego na piątym metrze Ishaka, lecz ten kropnął nad poprzeczką! Odpowiedź na pytanie, dlaczego w tej sytuacji nie padł gol dla drużyny z Bułgarskiej zna tylko szwedzki napastnik.

Do końca spotkania lechici bili głową w mur i nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

Stal Mielec Lech Poznań 0:0

STAL: Strączek – Wrzesiński (63. de Amo), Matras, Flis – Żyro (82. Koscielny), Urbańczyk, Tomasiewicz (82. Czorbadżijski), Sitek (82. Kłos), Mateusz Mak (74. Hinokio), Getinger – Piasecki. Trener Adam MAJEWSKI.Rezerwowi: Gliwa, Granlund, Kort, Szczutowski.

LECH: Bednarek – Szatka (46. Pereira), Salamon, Milić, Rebocho – Ba Loua (69. Ramirez), Karlstroem, Tiba, Kamiński – Amaral (84. Sobiech ) – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Mrozek, Skóraś, Murawski, Skrzypczak, Kwekweskiri, Czerwiński.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Asystenci: Radosław Siejka (Sieradz) i Michał Pierściński (Warszawa). Czas gry: 94 min (45+49). Żółte kartki: Flis (36. faul), Piasecki (79. faul), Czorbadżijski (90+2. faul).

Piłkarz meczu – Rafał STRĄCZEK.


Na zdjęciu: Remis Stali z Lechem to w lwiej części zasługa bramkarza mielczan, Rafała Strączka (na pierwszym planie).

Fot. Marta Badowska/PressFocus