„Biała Gwiazda” świeci jasno

Wisła Kraków zdominowała Legię Warszawa w pierwszej połowie i to wystarczyło do zwycięstwa.


Zawsze meczom Wisły z Legią towarzyszą spore emocje. Dzieje się nie tylko na boisku, ale również na trybunach. Tak też było w niedzielny wieczór. Spotkanie chwilę po pierwszym gwizdku sędziego zostało przerwane, ze względu na odpalone przez kibiców race. Kilka minut trzeba było czekać, aż dym ulotni się ze stadionu „Białej Gwiazdy”. Gdy gra w końcu została wznowiona, Wisła Kraków rozpoczęła swoją ofensywę. Nie dawali odetchnąć przyjezdnym i starali się być ciągle przy piłce.

W 29 minucie przyniosło to wymierny efekt w postaci gola. Felicio Brown Forbes wykorzystał podanie Yawa Yeboaha i w sytuacji sam na sam pokonał Artura Boruca. Wcześniej Kostarykanin miał kilka innych szans na zdobycie gola. Na początku spotkania z kilku metrów po strzale głową trafił w poprzeczkę, a później po jego pięknym uderzeniu z dystansu piłka zatrzymała się na słupku.

Legia wydawała się w pierwszych 45 minutach bezradna. Czesław Michniewicz był zmuszony do postawienia na nieco inny skład od optymalnego. Brak zgrania było widać, mistrzowie Polski właściwie nie istnieli w ofensywie. Dlatego po przerwie były selekcjoner kadry U-21 postanowił dokonać zmian i na boisku zameldowali się Mahir Emreli oraz Kacper Skibicki, którzy zastąpili dwóch obrońców – Maika Nawrockiego oraz Mateusza Hołownię.

Gra została wznowiona, a goście od razu zaskoczyli krakowian. Ernest Muci w 47 minucie zdecydował się na strzał z dystansu i mało brakowało, a Paweł Kieszek zostałby pokonany. Jednak okres dobrej gry Legii nie trwał zbyt długo, bo kilka minut po oddaniu strzału przez Albańczyka Mateusz Młyński stanął właściwie oko w oko z Borucem, ale fatalnie przestrzelił.

Mecz wyrównał się, lecz wciąż zawodnicy dość często potrafili stworzyć zagrożenie pod bramkami obu golkiperów. Bliski trafienia był Mahir Emreli – w 59 minucie biegł z piłką od połowy boiska w stronę pola karnego Kieszka. Obrońcy próbowali go dogonić, ale Azer był za szybki. Powstrzymać zdołał go dopiero bramkarz Wisły, który świetnie się zachował w sytuacji sam na sam.

Wprowadzenie do gry Emreliego dało Legii sporo pewności w ataku. 24-latek w 65 minucie nawet trafił do siatki. Po błędzie Konrada Gruszkowskiego Tomasz Pekhart przejął piłkę w pobliżu „16” Wisły. Zagrał w pole karne, a tam Emreli wpakował piłkę do siatki. Nie cieszył się jednak z gola zbyt długo, gdyż analiza VAR wykazała, iż wcześniej faulował Michala Frydrycha i gol nie został uznany.

Do końca spotkania to raczej Wisła była bliżej zdobycia kolejnego gola. Legia już nie potrafiła zagrozić w żaden sposób bramce Kieszka. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem krakowian, którzy zasłużyli sobie na to, świetnie rozgrywając pierwszą połowę i dostarczając niesamowitą rozrywkę kibicom.


Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:0 (1:0)

1:0 – Brown Forbes, 29 min (asysta Yeboah).

WISŁA: Kieszek– Gruszkowski (90+2. Szot), Szota, Frydrych, Hanousek – El Mahdioui – Yeboah (90+2. Sadlok), Szkvarka, Plewka (84. Żukow), Młyński (71. Kliment) – Brown Forbes (84. Starzyński). Trener Adrian GULA.

LEGIA: Boruc – Jędrzejczyk, Nawrocki (46. Skibicki), Wieteska (83. Ribeiro), Abu Hanna, Hołownia (46. Emreli) – Slisz – Lopes, Muci (69. Ciepiela), Luquinhas – Pekhart (83. Kostorz). Trener Czesław MICHNIEWICZ.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Żółte kartki: Plewka (31. faul) – Pekhart (58. faul), Abu Hanna (65. faul)


Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus