Białek: Waldek wie, co ma robić

Z czego wynikała niemoc Rakowa Częstochowa w meczu z Koroną Kielce? Wydawało się, że zespół, który rządził w I lidze, w pierwszym spotkaniu po awansie, zagra z fantazją. Tymczasem w meczu z Koroną przegrał 0:1, a mógł 0:4…
Janusz BIAŁEK: – To wynikało… ze wszystkiego po trochu. Beniaminek zapłacił frycowe. Przed sezonem czytałem wywiad z trenerem Papszunem i powiedział, że trochę obawia się… zagłaskania po awansie. Być może widział pewne symptomy takiego właśnie zjawiska? Może Raków podszedł do meczu trochę za luźno? Przyjechał zespół w ekstraklasie ograny i poradził sobie bez zarzutu. Uważam, że nie bez znaczenie było to, że mecz ten był rozgrywany w Bełchatowie. Wprawdzie to niedaleko, kibice Rakowa też dopisali, ale nikogo nie trzeba przekonywać, że grać u siebie, to grać u siebie. Pierwsza kolejka to spore niebezpieczeństwo i nie tylko Raków się o tym przekonał. Nie ujmujmy jednak splendoru Koronie, która w najbliższym meczu na pewno postawi twarde warunki Legii. Tydzień temu wytrawny ligowiec skarcił młodego. Teraz też w meczu z udziałem kielczan będzie ciekawie.

Najbliższe kolejki dla drużyny z Częstochowy nie będą łatwiejsze. Teraz Jagiellonia, a później, kolejno: Cracovia, Górnik, Lechia, Lech i Legia. Nie obawia się pan, że po tych kilku meczach Raków obudzi się w nowej, jeszcze gorszej rzeczywistości?
Janusz BIAŁEK: – Nie. W pierwszym meczu zespół rozczarował, ale to drużyna, która sprawi w tym sezonie niejedną niespodziankę. Jestem przekonany, że w tygodniu, w Częstochowie, było… „ciepło” i wnioski zostały wyciągnięte. Trzeba też dać trochę czasu nowym nabytkom tego zespołu. Jagiellonii radziłbym, aby przed starciem z Rakowem nie była zbyt spokojna, choć w pierwszym meczu pokazała moc i wydaje się zdecydowanym faworytem meczu z częstochowskim rywalem. Najbliższe mecze dla Rakowa będą trudne, ale też wyjątkowe. Zespół w I lidze nie grał na takich stadionach, na jakich przyjdzie mu rywalizować niebawem. To może spętać nogi, ale też uskrzydlić. Wierzę, że w tym przypadku właśnie doda Rakowowi animuszu.

Raków nie sprostał Koronie

Drugi z beniaminków, ŁKS, wprawdzie na inaugurację nie wygrał, ale pokazał się z dużo lepszej strony.
Janusz BIAŁEK: – Dla mnie ŁKS beniaminkiem jest tylko z nazwy. Widziałem wiosną występ łodzian w Mielcu i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że już wtedy funkcjonował, jak drużyna ekstraklasowa. Co zresztą potwierdził z Lechią Gdańsk, jakby nie było czołową drużyną w Polsce. Remis na pewno łodzianom ujmy nie przynosi, choć mogli wygrać. Jestem ciekaw, jak zaprezentuje się drużyna Kazimierza Moskala w starciu z innym pucharowiczem, czyli Cracovią.

Oprócz Jagiellonii, która wygrała z Arką 3:0, w pierwszej kolejce zaimponowała Pogoń, wygrywając w Warszawie. Teraz do Szczecina przyjeżdża… Arka i biorąc pod uwagę to, co stało się tydzień temu, faworyta w tym spotkaniu wskazać jest najłatwiej spośród wszystkich meczów drugiej kolejki.
Janusz BIAŁEK: – Pogoni w kolejnych meczach będzie po prostu łatwiej. To był, w ostatnich latach, solidny ligowiec. W Warszawie dokonał czegoś wielkiego. Wygrał tam po tylu latach, a takie zwycięstwa bywają przełomowe i tworzą wielkie zespoły. Kiedy wygrasz z Legią, na jej terenie, to skrzydła rosną nie tylko na plecach, ale na całym ciele. Pojawia się też presja, ale jest ona… przyjemna i profesjonaliści muszą sobie z nią radzić. Nikt nie oczekuje w tym spotkaniu innego rozstrzygnięcia, aniżeli zwycięstwa Pogoni nad Arką. Zespół z Gdyni zaliczył wyraźni falstart. Ale, z tego, co pamiętam, w Szczecinie, w przeszłości, potrafił sobie radzić. „Żółto-niebiescy” są rozbici, ale potrafią być nieobliczalni. W tym spotkaniu każdy ma coś do udowodnienia. Pogoń, że jest naprawdę mocna, a Arka, że pierwszy mecz był wypadkiem przy pracy.

Rozmawiamy przed meczem Piasta z FC Ryga, ale biorąc poprzednie występy mistrza Polski, to czy można powiedzieć, że z gliwickim zespołem dzieje się coś niedobrego?
Janusz BIAŁEK: – Wrócę do sytuacji z końcówki sezonu 2017/18. Piast grał z Termalicą o życie. Byłem wówczas przekonany, że gliwiczanie ten mecz wygrają i utrzymają się w ekstraklasie. Powiedziałem wtedy, żeby zostawić Waldka Fornalika w spokoju. On doskonale wiedział i nadal wie, co ma robić. Jestem przekonany, że przygotowywał zespół na awans do kolejnej fazy eliminacji LM. Nie udało się, zabrakło szczęścia. Piast spadł z wysokiego konia, ale niebawem pokaże to, z czego słynął w poprzednim sezonie i dzięki czemu został mistrzem Polski.

 

Na zdjęciu: Na inaugurację Rakowowi nie poszło. Ale Janusz Białek uważa, że będzie lepiej.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ