Biało-czerwoni lepsi od Madziarów

Polscy hokeiści, przygotowujący się do mistrzostw świata Dywizji 1B w Nottingham w ostatnim meczu towarzyskim pokonali Węgrów 3:2. Biało-czerwoni mają za sobą 6 meczów kontrolnych i cztery zwycięstwa. Bilans godny pochwały, bo już dawno takiego nie było przed najważniejszą imprezą sezonu. Oby ten wyczyn powtórzyli na Wyspach Brytyjskich.


Trener Robert Kalaber dokonał drobnych zmian. W bramce stanął Maciej Miarka, w tej sytuacji rozwiane zostały wszystkie wątpliwości, kto zostanie golkiperem nr 2 w mistrzowskim turnieju. W defensywnie miejsce Marcina Horzelskiego zajął Jewgieniew Kamieniew, zaś w ataku pojawił się Mateusz Michalski zamiast Filipa Komorskiego. W tej sytuacji w ataku nastąpiły drobne przesunięcia. Od początku meczu mocno iskrzyło, w czasie meczu doszło do kilku przepychanek oraz drobnej wymiany ciosów. Madziarzy najwyraźniej chcieli pokazać, że mają już dość niepowodzeń w meczach towarzyskich. Tym razem oni przejęli inicjatywę. Csanad Erdelly w zamieszeniu pod bramkowym wrzucił krążek. Trudno w tej sytuacji było winić Miarkę. Potem gra się już wyrównała i po raz kolejny umiejętności snajperskie pokazał Krystian Dziubiński, który wręcz idealne podanie od Alana Łyszczarczyka Kapitan biało-czerwonych nie dał najmniejszych szans Miklosowi Rajnie. Nieco wcześniej, grając w osłabieniu, Filip Starzyński popędził samotnie na madziarską bramkę. Jednak trafi Rajnę.
Zapewne założenia na drugą odsłonę były zupełnie inne. A tymczasem ledwo zaczął się mecz, a Bence Szabo wyprowadził swój zespół na prow

adzenie. A potem biało-czerwoni dążyli do zmiany rezultatu. Bartosz Fraszko miał dwie szansę na wyrównanie, ale ich nie wykorzystał. Paweł Zygmunt, niezwykle bojowy nastawiony w tym meczu, w 36 min znalazł się sam na sam, ale tym razem nie zdobył gola. Wyrównanie padło, gdy graliśmy w podwójnej przewadze na 33 sek. przed końcową syreną.

A potem rozgorzała twarda walka o zwycięskiego gola. W 45 min Dominik Paś, znalazł się w sytuacji sam na sam, ale znów górą był bramkarz gości. W 50 min przed Rajną znalazł się Arkadiusz Kostek, ale też nie zdołał wepchnąć krążka do siatki. W końcu starania biało-czerwonych zostały nagrodzone. W 54 min jeden z najbardziej doświadczonych hokeistów Marcin Kolusz po dynamicznej zdobył zwycięskiego gola. A potem goście rzucili się do szaleńczego ataku i pod bramką Miarki było niezwykle gorąco. Wegrzy wycofali bramkarza, ale ten manewr nie zmienił wyniku.

Publiczność po meczu skandowała: dziękujemy! Hokeiści na taką owację zasłużyli za niezwykłą ambicję.

POLSKA – WĘGRY 3:2 (1:1, 1:1, 1:0)

0:1 – Erdelly – G. Nagy (6:08), 1:1 – Dziubiński – Łyszczarczyk – Ciura (15:49),1:2 – Szabo – Nemeth – Fejes (21:04), 2:2 – Wronka – Pasiut – Dziubiński (39:27, w podwójnej przewadze), 3:2 – Kolusz – Łyszczarczyk – Diubiński (53:17).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Tomasz Radzik – Mateusz Jucharwicz i Andrzej Nenko. Widzów 1400.

POLSKA: Miarka; Kruczek – Wajda, Jaśkiewicz (2) – Ciura, Kolusz –Kostek, Górny – Kamieniew; Wronka – Pasiut – Farszko, Jeziorski – Dziubiński (2) – Łyszczarczyk, Zygmunt (2) – Wałęga – Paś, Michalski – Starzyński – Galant. Trener Robert KALABER.

WĘGRY: Rajna; Horvath – Hadobas, Kiss -Vertes, Garat – Sziranyi, Pozsgai (2) – Szabo; Erddely (2) – Hari – Papp, K. Nagy (2) – Bartalis – Nemeth, Vincze – G. Nagy – Ambrus, Mihaly – Sofron – Koger (2). Trener Kevin CONSTANTINE.

[Kary:] Polska – 6 min, Węgry – 10 (2 tech.) min.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus