Biało-czerwoni w hokejowym zaścianku!

Mało kto przypuszczał, że spotkanie Kazachstanu i Polski dla obu zespołów będzie miał taki ciężar gatunkowy, bo przegrywający opuszczał dywizję. W dotychczasowych, 19 potyczkach biało-czerwoni wygrali tylko raz 11 lat temu podczas mistrzostw świata w Chinach (5:2). Ten odległy czas pamiętają Marcin Kolusz, Mikołaj Łopuski oraz Mateusz Rompkowski. Ten ostatni miał nawet okazję zdobyć jedną z bramek. Od tego czasu w obu drużynach wiele się zmieniło, bo przecież Kazachowie balansowali między Elitą i dywizją IA. Natomiast nasi hokeiści mieli wątpliwą okazję grać przez 3 sezony na jeszcze niższym szczeblu.

Turniej w Budapeszcie sprawił, że tym razem obie ekipy znalazły się w kłopotliwym położeniu. Mecz zaczął wielce obiecująco dla naszego zespołu. Marcin Kolusz i Mikołaj Łopuski mieli okazję wpisać się na listę strzelców, ale szwedzki bramkarz, z kazachskim paszportem Henrik Karlsson był na posterunku. Potem w 3 miał jeszcze okazję Damian Kapica, ale nie zdołał umieścić krążka w siatce. I na tym dobre wieści w tej tercji się skończyły, bo w miarę upływu czasu do głosu dochodzili Kazachowie. Na początku 13 min Damian Tomasik sfaulował szarżującego Alichana Asetowa i sędzia podyktował karnego. Kazach zwiódł Przemysława Odrobnego i posłał krążek po poprzeczce wysoko nad bramką. Co się odwlecze to nie uciecze – to porzekadło sprawdziło się 18 sek. później, bo Roman Starczenko mocno uderzył na bramkę i krążek wpadł do siatki. Kiedy Paweł Akołzin podwyższył na 2:0, znaleźliśmy w arcytrudnej sytuacji i utrzymanie się mocno oddaliło.

Po tej odsłonie zostaliśmy pozbawieni wszystkich złudzeń, a kolejna tercja tylko nas w tym utwierdziła. „Katem” okazał się Starczenko, lider Kazachów, zdobywając 2 gole w przewadze. Grę w przewadze mają opanowaną do prefekcji. Kevin Dallman, Kanadyjczyk z kazachskim paszportem, w tych okolicznościach tylko zapisywał asysty przy trafieniach Starczenki. Biało-czerwoni zrewanżowali się trafienie Krzysztofa Zapały, ale to było zdecydowanie za mało. W ostatniej odsłonie biało-czerwoni ambitnie atakowali, ale nie byli w stanie uzyskać gola. W końcu Kazachowi wyprowadzili kontrę i Kuczin zdobył gola. Ostatnie 4 min były fatalne w naszym wykonaniu, bo Krystian Dziubiński otrzymał karę meczu, a po 2 min „zarobili” Mateusz Bryk oraz John Murray To było smutne pożegnanie biało-czerwonych z drugim poziomem rozgrywek. W przyszłym sezonie przyjedzie nam rywalizować w Dywizji IB i starać się o ponowny awans.

 

KAZACHSTAN – POLSKA 6:1 (2:0, 2:1, 2:0)

1:0 – Starczenko – Rymariew – Kuczin (12:20), 2:0 – Akołzin – Orechow (13:34), 3:0 – Starczenko – Siemionow – Dallman (24:34, w przewadze), 3:1 – Zapała – Łyszczarczyk (27:19), 4:1 – Starczenko – Dallman – Siemionow (39:13, w przewadze), 5:1 – Kuczin – Starczenko – Rymariew (46:03), 6:1 – Starczenko – Rymariew – Siemionow (59:08, w podwójnym osłabieniu).

Sędziowali: Alex Dipietro (Szwajcaria) i Marc Iwert (Niemcy) – Michael Harrington (Kanada) i Daniel Soos (Węgry). Widzów 1505.

KAZACHSTAN: Karlsson; Siemionow – Dallman, Metalnikow (2) – Lakiza, Orechow – Połochow, Ibraibekow; Rymariew – Kuczin – Starczenko, Grenc – Jewdokimow – Michailis, Markiełow – Akołzin (2) – Sagadiejew, Asetow – Wołkow – Pietuchow. Trener Gałym MAMBETALIEW.

POLSKA: Odrobny (40:00. Murray, 2); Pociecha – Ciura, Tomasik – Dronia, Rompkowski – Górny, Bryk (2) – Wanacki; Kapica – Kolusz – Chmielewski (2), Malasiński – Zapała – Łyszczarczyk, Łopuski – Dziubiński (5+20) – Urbanowicz, Witecki – Komorski – Neupauer (2). Trener Ted NOLAN.

Kary: Kazachstan – 4 min, Polska – 33 min