Białoruś – Polska. Mentalny kop

Polki z pierwszym triumfem w eliminacjach do mistrzostw Europy. Pokonały jedną z czołowych ekip Starego Kontynentu, Białoruś i zachowały cień szansy na awans do finałów.


Białoruś to etatowy uczestnik turniejów koszykarskich na świecie. Grała w dwóch igrzyskach olimpijskich (2008 i 2016), a w finałach mistrzostw Europy gra nieprzerwanie od 2013 r. Pokonanie jej to ogromny sukces dla młodej ekipy Marosza Kovaczika.

– Jestem dumny ze zespołu, gdyż od samego początku kontrolowaliśmy spotkanie. Nie chciałbym wymieniać poszczególnych zawodniczek, bo cała drużyna zagrała bardzo dobrze. Jestem teraz szczęśliwy i mam nadzieję, że również uszczęśliwiliśmy wszystkich kibiców. Dziękujemy za ogromne wsparcie! – podkreślił po końcowej syrenie słowacki opiekun biało-czerwonych.

– Uwierzyłyśmy w swoje umiejętności. Grałyśmy agresywnie i szybko, co sprawdziło się idealnie na tak doświadczony zespół z Białorusi – wtórowała mu Julia Adamowicz, skrzydłowa naszej drużyny.

Festiwal „trójek”

Polski były skazywane na porażkę i to wysoką. Nie przejęły się jednak klasą rywalek. Wyszły na parkiet pełne wiary w swoje umiejętności i ogromnie zmotywowane. Przede wszystkim imponowały grą w defensywie. Wprawdzie pierwsze punkty rzuciły Białorusinki, ale potem do głosu doszły nasze zawodniczki. Kolejne wybronione akcje mocno je podbudowywały, co było widać w ich zachowaniu i podejmowanych decyzjach. Wiedząc, jaką siłą dysponują rywalki pod koszem – Maria Papowa i Anastazja Weramiejenka – często rzucały z dystansu. Zaczęła Marrisa Kastanek. W kolejnych minutach w jej ślady poszły Julia Adamowicz oraz Weronika Gajda. Dzięki „trójkom” Polki wyszły na prowadzenie, Początkowo niewielkie, dwu, trzy punktowe, a z czasem zaczęły je powiększać. Coraz bardziej sfrustrowane Białorusinki zaczęły popełniać proste błędy. Pod naporem naszych zawodniczek gubiły piłkę lub niecelnie podawały. Kompletnie zawodziła ich też skuteczność. W całym meczu tylko raz trafiły z dystansu na dwadzieścia prób!

W połowie drugiej kwarty biało-czerwone wygrywał już 25:16. I na tym nie poprzestały. Jeszcze przed przerwą ją powiększyły, po rzucie za trzy punkty Adamowicz prowadziły 33:22 (18 min).

Dały odpór

Po przerwie Polki poszły za ciosem. Wciąż imponowały ambicją i wolą walki. Szły do każdej piłki, cały czas naciskały na rywalki. W pewnym momencie wydawało się jednak, że umiejętności techniczne, siła fizyczna i większe ogranie rywalek wezmą jednak górę. Powoli odrabiały bowiem straty. W 32 minucie miały już tylko punkt mniej od Polek (45:46).

Nasze koszykarki wytrzymały napór Białorusinek. W krytycznym momencie zza linii 6,75 m ponownie celnie przymierzyła Adamowicz. To był kluczowy rzut. Białorusinki straciły wiarę, a Polki złapały drugi oddech i poszły za ciosem. Walczyły z poświęceniem w defensywie zmuszając rywalki do popełniania błędów, a same wykorzystywały każdą akcję, by grać z kontry. W połowie kwarty prowadziły 56:47. A w kolejnych akcjach powiększyły przewagę.

Bardzo dobrze poczynaniami koleżanek kierowała Gajda – popisała się piękną asystą do najskuteczniejszej Kastanek, ale i sama zdobywała punkty po odważnych wejściach pod kosz. Dobre zmiany dawały pod koszem debiutantka, Kamila Borkowska i Agnieszka Kaczmarczyk. Po rzucie Gajdy na 65 sekund przed końcem czwartej kwarty piłka zatańczyła na obręczy, ale wpadła do kosza i na tablicy w hali w Rydze pojawił się wynik 66:52. To było najwyższe prowadzenie Polek w spotkaniu.

W końcówce zrezygnowane Białorusinki nie trafiały rzutów nawet z łatwych pozycji, a biało-czerwone grały spokojnie i mądrze.

Wygrana z Białorusią specjalnie nie zmieniła sytuacji naszej drużyny w grupie E. Wciąż mają tylko iluzoryczne szanse na awans do turnieju finałowego tegorocznego EuroBasketu. Ale sukces z czołową ekipą w Europie na pewno mentalnie mocno podbuduje naszą młodą drużynę.

Po raz drugi Polska zmierzy się w Rydze z Białorusią w sobotę (godz. 12.30). Środowe spotkanie było bowiem zaległym meczem z listopadowej bańki w Stambule. Wówczas do meczu nie doszło, gdyż w ekipie Białorusi stwierdzono w drugim badaniu kilkanaście przypadków koronawirusa, w tym osiem u zawodniczek.


Grupa F

Białoruś – Polska 56:68 (12:17, 13:16, 16;13, 15:22)

BIAŁORUŚ: Snicyna 4, Lichtarowicz 11 (1×3), Ziuzkowa 2, Papowa 13, Hasper 8 – Inkina 2, Bentley 4, Wasilewicz, Weramiejenka 8, Rycikawa 4. Trenerka Natalia TRAFIMOWA.

POLSKA: Rembiszewska, Borkowska 2, Gajda 15 (3×3), Skobel 2, Kastanek 23 (3×3) – Telenga 6, Kaczmarczyk 7 (1×3), Adamowicz 11 (3×3), Dobrowolska, Pogórna, Sklepowicz 2. Trener Marosz KOVACZIK.


Na zdjęciu: Marissa Kastanek, zdobywając 23 punkty, udowodniła, że ma papiery na bycie liderką naszej drużyny.

Fot. Rafał Rusek/pressfocus