Biegański już poza strefą komfortu

Pomocnik GKS-u Tychy Jan Biegański podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk.


Na papierze Jan Biegański jeszcze jest zawodnikiem GKS-u Tychy. Oficjalnie jego kontrakt wygasa bowiem 31 grudnia, ale praktycznie piłkarza, który 4. grudnia obchodził 18 urodziny już w tyskim klubie nie ma. – Z tego co wiem, Janek już opróżnił swoją szafkę – mówi prezes GKS-u Tychy Leszek Bartnicki. – Napisał jeszcze kilka słów do kolegów na tablicy w szatni. Mieliśmy w piątek klubową wigilię, na której złożyłem mu życzenia, a on zakończył swoją przemowę słowami: „widzimy się za pół roku w ekstraklasie”. Oby tak było.

Jan Biegański zadebiutował w I lidze 14 maja 2018 roku. Miał wtedy 15 lat, 5 miesięcy i 10 dni. Trener Ryszard Tarasiewicz ostrożnie podchodził jednak do utalentowanego juniora. Przełom nastąpił, gdy Ryszard Komornicki przejął tyski zespół i od razu wrzucił „małolata” na głęboką wodę, wystawiając go w wyjściowej jedenastce na mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski z Cracovią. Od 10 marca tego roku zaczął się nowy etap w piłkarskim życiu młodego piłkarza, który błyskawicznie wyrósł na podstawowego zawodnika trójkolorowych. W rundzie jesiennej zanotował 13 występów, 11 razy wychodząc w podstawowym składzie.

Używali wielu argumentów

– Dla nas jest to bolesne, że Janek odchodzi – dodaje Leszek Bartnicki. – Pracowaliśmy nad tym, żeby z nim przedłużyć kontrakt mniej więcej od Świąt Wielkanocnych. To było naprawdę mnóstwo godzin spędzonych na rozmowach przeze mnie, Krzysztofa Bizackiego, trenera Artura Derbina. Używaliśmy wielu argumentów, żeby go przekonać. Naprawdę z Jankiem dużo pracowaliśmy nie tylko na boisku. Doskonale znam wszystkie jego nauczycielki, wychowawczynie, bo spraw szkolnych też bardzo pilnowaliśmy. No, ale cóż, widocznie Tychy okazały się już dla niego za małe. Życzę mu szczęścia, a my będziemy przygotowywać kolejnych takich Biegańskich. Jeszcze w tym tygodniu podpiszemy kilka nowych kontraktów z bardzo zdolnymi młodzieżowcami. Mamy bardzo ciekawy rocznik 2004, który awansował tej jesieni do Centralnej Ligi Juniorów U17 i chłopcy z tego zespołu już od kilku miesięcy trenują z pierwszą drużyną. Na Biegańskim świat się nie kończy, a może kiedyś z wielomilionowego transferu do zagranicznego klubu do nas z funduszu solidarnościowego coś spłynie.

Wiele godzin

Pomocnik występujący również w reprezentacji Polski U19 zakotwiczył w Lechii Gdańsk, z którą podpisał kontrakt do 30 czerwca 2025 roku. – To, czy zrobił dobry krok, dopiero się okaże i w tej chwili nie ma sensu prorokować – twierdzi Krzysztof Bizacki odpowiedzialny za transfery GKS-u.

– Życzę mu jak najlepiej. Obserwowałem go przez trzy lata, a na rozmowach z ojcem o przyszłości Janka, bo jemu nie chcieliśmy zaprzątać głowy, skoro nie był jeszcze pełnoletni, spędziłem wiele godzin pokazując nasz pomysł na jego rozwój. Dlatego jego odejście traktuję jako swoje niepowodzenie. Mam obawy, bo nie trzeba mieć wyjątkowo dobrej pamięci, żeby wyliczyć przynajmniej pięciu zawodników, którzy chcieli szybko odejść z GKS-u myśląc o tym, że zrobią wielką karierę, a nie zrobili. Zamiast iść spokojnie do przodu to wykonali skok i… się przewrócili.

Głównie się wymaga

– Tychy to nie Trójmiasto. U nas każdy zawodnik jest „pod kloszem”. Każdym się opiekujemy niejako indywidualnie. Tak było też w przypadku Janka. Choć mam trzy córki, to więcej razy w szkole byłem żeby rozmawiać o Janku niż o moich dzieciach. Natomiast Gdańsk, jako miejsce do życia, to zupełnie inny wymiar. Oby Janek się w nim odnalazł i obyśmy o jego grze czytali w gazetach i internecie oraz oglądali go w telewizji, bo wtedy będzie też naszą wizytówką. Naszą, czyli ludzi, którzy z nim pracowali, pomagając mu się rozwinąć i wprowadzili do seniorskiej piłki, w której najlepiej spisywał się wiosną.


Czytaj jeszcze: Jest dobrze, a może być jeszcze lepiej

Duet Jarosław Zadylak – Tomek Horwat postawił na niego w trudnym momencie. Okazał się mocnym punktem zespołu i strzelił wtedy dwa gole. To był jego najlepszy okres gry w Tychach. Później już chyba myślenie o zmianie klubu miało wpływ na jego postawę na boisku, bo choć w defensywie, wykorzystując swoje warunki fizyczne, spisywał się dobrze, to już w ofensywie nie był tak widoczny.

To co wystarczyło na grę w I lidze, może nie wystarczyć na potrzeby ekstraklasy, więc przed Jankiem dużo pracy, żeby rozwinąć swój talent. Musi się przygotować na to, że już nie będzie w strefie komfortu , a także na to, że w ekstraklasie od zawodnika głównie się wymaga. Oby sprostał tym wymaganiom i zdał także swój życiowy egzamin dojrzałości – kończy Krzysztof Bizacki.

Fot. Dorota Dusik/PressFocus