Biernat: Najważniejszy jest finisz

Czy jadąc do Bełchatowa, myślał pan o tym, że na swoim boisku rywale w tym sezonie mieli bilans bramkowy 13:3?
Marcin BIERNAT:
– Nie da się uciec od takich analiz, ale też nie można do nich przywiązywać wielkiej wagi. Wiedzieliśmy, że bełchatowianie na swoim boisku do meczu z nami mieli 5 zwycięstw, remis i porażkę, ale my też mogliśmy się pochwalić dobrą serią, bo w lidze pokonaliśmy Miedź i Stomil oraz zremisowaliśmy z Wartą, a w Pucharze Polski wygraliśmy z Radomiakiem, więc jechaliśmy do Bełchatowa, żeby walczyć o zwycięstwo.

Czy kluczowe okazały się stałe fragmenty gry Łukasza Grzeszczyka?
Marcin BIERNAT:
– Nasz kapitan bardzo dobrze je wykonywał. Po jednym z rzutów wolnych ja strzeliłem pierwszego gola, a po kolejnym rywale skierowali piłkę do swojej bramki, no i jeszcze na koniec był rzut karny w jego wykonaniu, który przypieczętował nasze zwycięstwo. W dodatku groźnie uderzył z rzutu wolnego, a po kilku jego wrzutkach ze stojącej piłki mieliśmy też następne okazje. Ja sam kilka razy dochodziłem do piłki i nawet śmialiśmy się w drodze powrotnej, że gdybym wykorzystał wszystkie okazje po wrzutkach Łukasza, to miałbym dwa razy więcej trafień na swoim koncie, a on miałby dwa razy więcej asyst. Jednak żeby dojść do tych stałych fragmentów, cały zespół musiał atakować, bo rzuty rożne i rzuty wolne, z których można dośrodkować pod bramkę rywala, biorą się właśnie z dobrej gry ofensywnej całej drużyny. Ważne jest jednak także to żeby pamiętać, że przy tych stałych fragmentach rywale mogą wyprowadzić kontrę, więc trzeba się też przed nimi odpowiednio zabezpieczyć. Dlatego uważam, że kluczem do zwycięstwa była gra całej drużyny zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.

Czy jest pan zadowolony z waszego dorobku na półmetku sezonu?
Marcin BIERNAT:
– Rok temu po 17 kolejkach mieliśmy 17 punktów. Teraz mamy 27, a powinniśmy mieć przynajmniej 4 więcej, bo należało wygrać z Olimpią Grudziądz i zremisować w Niecieczy. Nie ma jednak czasu i sensu rozważanie tego, co mamy w tej chwili, bo przed nami jeszcze trzy jesienne mecze o ligowe punkty oraz pucharowa potyczka z ŁKS-em i dopiero po nich przyjdzie czas na podsumowanie. W tej chwili najważniejszy jest finisz rundy jesiennej dlatego po wolnym poniedziałku, spędzonym w Tychach w gronie rodzinnym, od wtorku zabieramy się do przygotowania formy na mecz z Radomiakiem. To jest w tej chwili nasz najbliższy, czyli najważniejszy mecz.