BKS Profi Credit Bielsko-Biała. Wytyczony kierunek

Zawodniczki z Bielska-Białej w bieżącym sezonie nie rozpieszczają swoich fanów. Co prawda w tabeli ich sytuacja nie wygląda źle, bo zajmują szóstą pozycję, ale seria sześciu porażek z rzędu, w tym wręcz zawstydzająca z Developresem SkyRes Rzeszów – w meczu wywalczyły zaledwie 38 punktów – mocno nadszarpnęła ich morale. Fatalną passę udało się przerwać. Przyszły zwycięstwa z Legionovią Legionowo i Energą MKS Kalisz, które poprawiły nastrój w klubie i drużynie. – Nie jest łatwo pozbierać się po tylu przegranych. Mieliśmy je w głowie. Cały czas ciężko trenowałyśmy, by cieszyć się ze zwycięstw. I wreszcie się udało. Wyszłyśmy na parkiet i pokazałyśmy, że nie zapomniałyśmy jak się gra w siatkówkę – przyznała po zwycięstwie z Legionovią Marta Wellna, przyjmująca bielskiej ekipy. – Odbiłyśmy się od dna i mam nadzieję, że będą teraz kolejne zwycięstwa – dodała.

Mimo zwycięstw, mankamentów w grze BKS-u jest jeszcze sporo, co pokazało spotkanie z Energą MKS-em. Przede wszystkim brakuje stabilizacji. Gra bielszczanek falowała. Zdarzało im się seryjnie popełniać błędy. Brakowało przyjęcia zagrywki i kończącego ataku. Ale ambicji nikt im nie może odmówić. W pierwszym i czwartym secie pokazały ogromne serce do walki, odrabiając odpowiednio dziewięć (3:12) i siedem punktów (3:10) starty. – Na początku szwankowało przyjęcie, nie skończyłyśmy też kilku ataków. W czwartym secie natomiast chyba zabrakło nam koncentracji. Wydawało się nam, że jest już po meczu – tłumaczyła Emilia Mucha, która spotkanie zaczęła w kwadracie dla rezerwowych, a zakończyła ze statuetką dla najlepszej zawodniczki. – Nie ukrywam, że to fajne uczucie, ale najważniejsze są wygrane – oceniła.

W BKS-ie liczą, że po przełamaniu zwycięska seria nie zakończy się na dwóch meczach. – Znów jesteśmy na dobrej ścieżce, ale najbliższy mecz gramy w Pile. Nie mogę niczego obiecać, bo tam się zawsze gra bardzo trudno. Na pewno będziemy walczyć – zapewniła Mucha.