BKS Stal Bielsko-Biała. Mistrzyni się stresuje

Aleksandra Jagieło jest pierwszą kobietą prezesem sportowej spółki w lidze kobiet. Jeżeli będzie tak skuteczna jak na parkiecie, to przyszłość BKS-u Stali jawi się w jasnych kolorach. Na razie jej pracy towarzyszy niepokój i świadomość dużej odpowiedzialności.

Dla dwukrotnej mistrzyni Europy oraz 8-krotnej mistrzyni kraju od prawie dwóch miesięcy nastał niezwykle gorący czas. 6 marca funkcję dyrektora ds. sportowych zamieniła na prezesa sportowej spółki BKS Stal Bielsko-Biała i przybyło jej zdecydowanie więcej wyzwań. Z tego drugiego fotela zdecydowanie lepiej widać, ile trzeba wykonać pracy, by klub dobrze funkcjonował.

Prezes, jak przystało na kobietę energiczną oraz odważną, nie boi się wyzwań, choć obecna sytuacja wcale nie sprzyja działalności. – To niezwykle stresujące zajęcie i dobrze, że wspiera mnie mąż, zresztą wszyscy przyjaciele i znajomi trzymają kciuki, by ta misja się powiodła – wyjawia Aleksandra Jagieło.

Najpierw porządki

Już kilka dni po nominacji prezes ujawniła, że nie zgadza się, by odwołany prezes Andrzej Pyć otrzymał nominację do Rady Nadzorczej spółki. I trudno się dziwić, wszak dla wszystkich stron to raczej sytuacja co najmniej dziwna.

– Moje zadania trzeba podzielić na kilka części, choć one oczywiście są ze sobą powiązane – mówi Jagieło. – Przede wszystkim musimy uporządkować strukturę spółki, która musi uzyskać autonomię. Do tej pory była silnie powiązana ze stowarzyszeniem, a mnie zależy na wprowadzeniu nowych zasad. Musi obowiązywać transparentność, uczciwość oraz wzajemny szacunek.

Oczywiście, nie zamierzamy zrywać z bogatą tradycją klubu, ale spółka musi działać na nowych zasadach, przystających do współczesności. Mam wiele pomysłów, spotkałam się wielką życzliwością, działam na tyle, na ile pozwala obecna sytuacja. Muszę zmierzyć się z przeszłością, ale pracuję na własny rachunek, bo przecież w pewnym momencie moja praca zostanie również podsumowana – podkreśla prezes BKS-u.

Czas rozliczeń

Miniony, niedokończony sezon, trzeba podsumować oraz go zamknąć. Pandemia mocno pokrzyżowała wszystkim szyki i utrudnia działalność.

– To prawda, ale trzeba zmierzyć się z tą rzeczywistością – wzdycha prezes. – Na razie dokonujemy podsumowań, po tym będziemy wiedzieli, jak wyglądają nasze finanse. Teraz nie jest łatwo, a nadchodzi jeszcze trudniejszy czas. Rozmawiałam z naszymi sponsorami, wszyscy zadeklarowali pomoc.

Na razie trudno mówić o konkretnych kwotach, bo oni również w swoich firmach dokonują bilansów. Wszyscy chcielibyśmy nawiązać do lat świetności, ale to wymaga czasu, cierpliwości oraz wytężonej pracy. Ze swej strony takową deklaruję i jestem przekonana, że dojdziemy do pełnej profesjonalizacji.

Za wyższym poziomem organizacyjnym pójdzie również sportowy. Kontrakty siatkarek obowiązują do końca maja i do tego czasu musimy zamknąć poprzedni sezon.

Pierwszy wybór

Trwają przymiarki personalne, ale pierwsza decyzja już zapadła – pracę z zespołem będzie kontynuował trener Bartłomiej Piekarczyk, który w porozumieniu z prezes będzie tworzył nowy zespół. Niemal na każdej pozycji są znaki zapytania, ale wiodący problem to chyba pozyskanie rozgrywającej.

– Cieszy mnie, że Bartek zdecydował się na podpisanie umowy na dwa lata, bo jest gwarancją dobrej jakościowej pracy – przekonuje szefowa sportowej spółki.


Czytaj jeszcze: Mają do siebie zaufanie


– W pierwszym sezonie samodzielnej pracy zajął z zespołem 5. miejsce, w tym niedokończonym siódme. Jednak w trakcie rozgrywek mieliśmy kilka kontuzji, które obniżyły jakość gry. Trener wywodzi się z tego środowiska, jest mocno zaangażowany, a ponadto lubiany.

Tworzy odpowiednią atmosferę, co w zespole jest niesłychanie ważne. Jestem przekonana, że ekipa pod jego kierunkiem będzie robiła postępy na miarę możliwości.

Trudne rozmowy

Prezes Jagieło nie chce uchylić rąbka tajemnicy jak będzie wyglądał skład zespołu. Trzeba liczyć się z przeciwnościami losu, a trudno się mierzyć z klubowymi potentatami, którzy nie próżnują, lecz działają na rynku transferowym.

– Nie ukrywam, że prowadzę wiele rozmów, ale nie z siatkarkami, lecz ich menedżerami – wyjaśnia prezes. – Na przestrzeni moich prawie dwudziestu lat gry tylko raz reprezentował mnie agent, gdy przechodziłam do Polic, ale wówczas takie zasady obowiązywały w tym klubie.

Zawsze rozmawiałam sama i sama podejmowała decyzję. Teraz nawet dziewczęta ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którą mamy w pobliżu, już mają swoich menedżerów. Rozmowy nie należą do łatwych, ale ja akurat znam realia, więc nie jest łatwo wprowadzić mnie w błąd czy też wyprowadzić z równowagi.

Stworzymy skład na miarę możliwości, będę się twardo trzymała ram finansowych. Nie jest łatwo kierować sportową spółką w obecnej rzeczywistości, ale nikt nie obiecywał sielanki – kończy Aleksandra Jagieło.

Na zdjęciu: Aleksandra Jagieło, mimo wielu przeciwności, optymistycznie patrzy w przyszłość.

Fot. BKS Stal Bielsko-Biała