Wierność po krakowsku

Ten pierwszy w zespole Wisły Kraków rozegrał raptem 52 ligowe spotkania, ten drugi o 11 więcej, ale ich status w oczach fanów „Białej gwiazdy” jest diametralnie inny.

Najszybszy w zespole

Jakub Błaszczykowski ma w Krakowie status legendy. Nabył go już dawno temu, a teraz udział w akcji ratowania klubu tylko pogłębił tę opinię. Pożyczając klubowi pieniądze złamał wszelkie bariery. – Gdy dowiedziałem się, jak poważne są problemy Wisły, zrozumiałem, że to właściwy moment na mój powrót – mówi. O pożyczce nie chce rozmawiać, zresztą informacja ta miała nie wyjść na światło dzienne. Kuba już raz pożyczył Wiśle pieniądze i wtedy obie strony zrobiły wszystko, by pozostało to w tajemnicy.

Pożyczka to jedno, bo Kuba chce pomóc Wiśle przede wszystkim na boisku. Od dawna zapowiadał, że na koniec kariery chce wrócić do Krakowa i słowa dotrzymał. Pierwszy mecz (0:2 z Górnikiem Zabrze) „Białej gwieździe” nie wyszedł, ale Błaszczykowski zaimponował formą fizyczną. W trakcie meczu był najszybszy w zespole Wisły (32,13 km/h) i także on wykonał największą liczbę sprintów (11). – Kuba jest najszybszym zawodnikiem w naszym zespole, co potwierdzają badania. W jego przypadku wiek nie jest tak istotny. To wciąż zawodnik o olbrzymim potencjale motorycznym – mówi trener krakowian, Maciej Stolarczyk.

Złamana obietnica

Podczas gdy Błaszczykowski systematycznie umacniał swoją pozycję w oczach kibiców Wisły, Krzysztof Mączyński nigdy nie zbliżył się do statusu legendy. Na dobrą sprawę, trudno stwierdzić, dlaczego. Urodzony w Krakowie, wychowanek klubu – na starcie miał wszystko. Potem jednak jego droga w Wiśle nie była tak szybkim marszem w górę jak w przypadku Błaszczykowskiego. Dziś trudno w to uwierzyć, ale Mączyński w wieku 24 lat miał na koncie raptem 8 występów w ekstraklasie. Kolejni trenerzy „Białej gwiazdy” nie chcieli dać mu konkretnej szansy. Trudno się dziwić, że chodził sfrustrowany, a swoją pozycję w polskiej piłce zbudował dopiero w Górniku Zabrze.

On też – jak niedawno Błaszczykowski – wrócił do Wisły, a dodatkowo – zrobił to będąc w sile wieku. Jako piłkarz „Białej gwiazdy” pojechał na Euro 2016. Należał wówczas do ścisłego grona najlepszych polskich piłkarzy, a w barwach Wisły nie było mu dane walczyć o tytuł mistrzowski. Postanowił więc odejść i pewnie zostałoby mu to wybaczone, gdyby nie fakt, że trafił do Legii, choć wcześniej odważnie zapowiadał, że tam akurat nie wyląduje.

To zabolało fanów „Białej gwiazdy”. I wtedy jego notowania spadły tak nisko jak nigdy wcześniej. Znów trochę niezasłużenie, bo z ludźmi kierującymi wówczas Wisłą trudno było o sensowną współpracę. Gdyby został w Krakowie, pewnie prędzej czy później dochrapałby się mocnego miejsca w galerii sław, a tak – zostanie zapamiętany głównie ze złamanego przyrzeczenia. Pozycję legendy buduję się nie tylko na boisku.

W jednym hotelu

Dziś przyjeżdża do Krakowa jako piłkarz Śląska Wrocław. – Krzysiek już jest jedną z kluczowych postaci Śląska. To zawodnik doświadczony na poziomie reprezentacji, miał kontakt z piłką większego format. Po pierwszym występie można zaryzykować stwierdzenie, że dobrze czuje się w nowej drużynie, bierze na siebie dużą odpowiedzialność. Uzupełnił miejsce w środku pola Śląska, co jesienią słabo funkcjonowało w tej drużynie – opisuje Stolarczyk.

Co ciekawe, zimą Śląsk i Wisła spotkały się w Turcji w jednym hotelu. Mączyński nie spędzał zbyt wiele czasu z wiślakami, ale raz czy dwa razy przysiadł na kawie z wiślacką starszyzną, z którą zna się ze wspólnych występów w reprezentacji Polski. Dziś po raz drugi pojawi się na stadionie Wisły od czasu odejścia z krakowskiego klubu. W październiku 2017 roku przyjechał pod Wawel z Legią i pomógł swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa 1:0.

Kontuzja Czarnogórca

Teraz taki zawodnik jak on bardzo przydałby się w zespole Wisły, ale jego kandydatura nie była rozważana. Sytuację w środku drugiej linii miał poprawić transfer Vukana Savićevicia, ale Czarnogórzec jeszcze poczeka na debiut. – W trakcie treningu doznał urazu. Nie jest to poważna kontuzja, ale wyklucza Vukana z udziału w dwóch najbliższych spotkaniach – mówi trener Wisły.

To spora komplikacja, bo Stolarczyk ma w środku linii pomocy ma teraz do dyspozycji głównie zawodników z inklinacjami do gry defensywnej. W meczu z Górnikiem Zabrze krakowianie mieli duże problemy ze stwarzaniem sytuacji do zdobycia gola. Na razie Savićević nie pomoże w rozwiązaniu tych problemów.

 

Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski i Krzysztof Mączyński w czasach wspólnej gry w reprezentacji Polski. Dziś po raz pierwszy zagrają przeciwko sobie w ekstraklasie.