Bliscy będą patrzeć

To będzie dla mnie ważny dzień z kilku powodów – podkreśla Omar Monterde, pomocnik GKS-u Tychy, przed dzisiejszą konfrontacją z Bytovią. Po pierwsze, stanie naprzeciw byłych kolegów – klub z Kaszub był dla Hiszpana drugim polskim pracodawcą. Ponadto – na trybunach zasiądą jego bliscy. – Przylatują do mnie, kiedy tylko mogą. Rodzina, przyjaciele… – mówi Monterde.

Związek skrzydłowych

Tym razem zabraknie z kolei jego dziewczyny. Bo… gra swój mecz. Debora Garcia Mateo to zawodniczka Valencii CF. Swego czasu otarła się nawet o reprezentację Hiszpanii, w której zanotowała dwa występy. – Tak jak ja, jest bocznym pomocnikiem, tyle że ja gram na lewej stronie, a ona – prawej. Czasem wystawiana jest też na prawej obronie. Jestem z niej dumny. Zapewniam jednak, że nie rozmawiamy ze sobą tylko o piłce. Na tym życie się nie kończy – uśmiecha się 30-latek. Jego dziewczyna reprezentuje barwy Valencii, czyli rodzinnego miasta Omara. On sam jest jednak wychowankiem Levante. Dekadę temu zagrał nawet dwa mecze w pierwszym zespole, rywalizującym wówczas w Segunda Division. Więcej nie było mu dane.

– Do dziś wspominam to z wielkim entuzjazmem. Potem wróciłem jeszcze na ten poziom w klubie Alcoyano. To miłe wspomnienia, bo miałem okazję grać w jednej z najpiękniejszych i zaciętych rozgrywek. Do dziś mam oczywiście wielu znajomych i przyjaciół występujących na najwyższym poziomie. Roque Mesa gra w Sevilli, Vicente Iborra – w Villareal, Denis Czeryszew – w Valencii. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Trzymam za nich wszystkich kciuki – przyznaje Monterde.

Cieszył się z powrotu

Do Polski trafił w 2015 roku. Został zakontraktowany przez II-ligową wówczas Legionovię. Tam spisywał się na tyle dobrze, że już pół roku później znalazł się szczebel wyżej, przechodząc do Bytovii. Tam spędził 1,5 sezonu. – To był fajny czas. Pod wodzą trenera Kafarskiego klub pisał historię, awansowaliśmy do ćwierćfinału Pucharu Polski. Do dziś mam kontakt ze znajomymi z tamtego okresu; zwłaszcza z kapitanem Krzysiem Bąkiem, a także kilkoma osobami ze sztabu szkoleniowego – wylicza hiszpański skrzydłowy GKS-u. On sam największe sukcesy odnosił na… Gibraltarze, z klubem Lincoln Red Imps FC. – Miałem przyjemność pomóc drużynie w zdobyciu mistrzostwa kraju, potem grała w kwalifikacjach do Champions League – zaznacza Omar Monterde.

Gdy po sezonie 2016/17 rozstał się z naszym krajem, wrócił do ojczyzny. Grał w Linares Deportivo (4. poziom rozgrywkowy), a potem wyjechał na Gibraltar. Tam spędził pół roku. W Polsce ponownie stawił się w sierpniu. Początkowo był testowany przez drużynę z Tychów, ale szybko zasłużył na roczny kontrakt. – Pamiętam, gdy agent zaproponował mi pierwszy przyjazd do Polski. Chciałem spróbować, bo było dla mnie nowe doświadczenie. Nigdy nie żałowałem tej decyzji, dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy pojawiła się opcja powrotu i gry w Tychach. Patrząc z innej strony, było o tyle trudno, że znowu musiałem rozstać się ze swoimi bliskimi, ale dawali mi siłę i wspierali mnie, by wszystko poszło dobrze – podkreśla Monterde.

Przewodnik Carlosa

Jak sam mówi, w Tychach czuje się szczęśliwy i lubiany przez ludzi. Teraz przypadła mu rola opiekuna Carlosa Gullita Peni, 19-krotnego reprezentanta Meksyku, który w poprzednim tygodniu został pozyskany przez GKS. Pena mówi kiepsko po angielsku. Prócz Omara, w szatni hiszpański zna jeszcze Słowak Jakub Vojtusz. – Carlos to dobry piłkarz. Nie każdy może przecież powiedzieć o sobie, że grał na mistrzostwach świata, reprezentując najważniejszą drużynę swojej ojczyzny. Jeśli tylko będzie potrzebował pomocy, to zawsze ją ode mnie otrzyma. Dobrze rozumiem jego sytuację, bo gdy pierwszy raz przyleciałem do Polski, miałem podobne problemy i czasem bywało trudno – mówi Monterde. On sam trochę „łapie” nasz język. – Rozumiem wiele, ale kiedy próbuję mówić, to… Nie ma co ukrywać, że jest trudno. Ale na boisku, w czasie meczu, swoje powiem – śmieje się Monterde.

Czego spodziewa się po dzisiejszym meczu z Bytovią? – Jesteśmy w dobrej formie. Ciężko pracowaliśmy zimą, by wiosną osiągnąć swoje cele. Osobiście czuję, że daję zespołowi coraz więcej. Liczę, że zasłużymy w tym meczu na trzy punkty i je zgarniemy – mówi krótko Omar.

 

Na zdjęciu: Omar Monterde dobrze czuje się w naszym kraju.