Blisko i daleko!

Rozmowa z Robertem Kalaberem, trenerem reprezentacji Polski.


Czy trudno było pokonać presję, jaka towarzyszyła panu oraz drużynie, bo wszyscy oczekiwali awansu do grupy wyższej?

Robert KALABER: – Byliśmy postrzegani jako faworyci turnieju w Tychach i cel był jasny: awansować do wyższej grupy, ale nie było łatwych meczów. Przy tej okazji warto wspomnieć, jakie nam okoliczności towarzyszyły. W turnieju nie mógł wystąpić Grzegorz Pasiut, choć liczyłem na niego do samego końca. Pierwszy atak z nim w roli środkowego i skrzydłowymi – Pawłem Zygmuntem oraz Patrykiem Wronką – na który tak liczyłem nie był kompletny. A przypomnę, że podczas eliminacyjnego finału turnieju olimpijskiego w Bratysławie był naszym kołem zamachowym.

Przed najważniejszym meczem – z Japonią – kontuzji doznał Wronka i z tej trójki ostał się tylko Zygmunt. A Japończycy przyjechali w mocnym składzie, mając za sobą solidne przygotowania w Bratysławie i na Węgrzech. Przed mistrzostwami wygrali m.in. z Węgrami, którzy później awansowali do elity. Jednak pokazaliśmy dyscyplinę taktyczną; wszystko było poukładane od początku do końca. W pełni zasłużenie wygraliśmy i wywalczyliśmy dawno oczekiwany awans. Również Ukraina już od dawna jest niewygodnym oraz wymagającym rywalem, ale okazaliśmy nieznacznie lepsi. Oczywiście, turniejowi towarzyszyły spore emocje, ale w najważniejszym momencie potrafiliśmy je opanować.

Grupa kadrowiczów pod pańską kuratelą jest szeroka – w tym roku było w niej 43 zawodników. Co to daje, skoro w finalnie występują „starzy znajomi”?

Robert KALABER: – Realizuję swoje założenia, o których mówiłem po objęciu stanowiska. Nie interesuje mnie wąska grupa reprezentantów, lecz buduję całe zaplecze, by nie być zaskoczonym przy ewentualnych komplikacjach personalnych. Mistrzostwa świata rozpoczną się po wyczerpującej fazie play off, a w nich wszystko może się zdarzyć. Stąd też na turnieje z mniej wymagającymi, czy też nieco niżej notowanymi rywalami, zabieramy młodszych zawodników, mniej doświadczonych, by poznawali atmosferę, jaka towarzyszy kadrze oraz system gry. Podczas listopadowej imprezy w Kownie nominację otrzymał 18-latek Krzysztof Maciaś, na co dzień występujący w Witkowicach; rozegrał już kilka meczów w czeskiej ekstraklasie. Wykorzystał szansę i na pewno otrzyma kolejne powołanie. Do Francji nie mógł pojechać, bo uczestniczył w młodzieżowych mistrzostwach świata. Będzie miał okazję pokazać się w imprezie silniej obsadzonej.

Czy plany kadry są realizowane w takim wymiarze, w jakim pan sobie założył?

Robert KALABER: – W listopadzie w Kownie mieli pokazać młodsi zawodnicy i nie zawiedli, choć trzeba podkreślić, że wygraliśmy tam z rywalami nieco niżej notowanymi. W Marsylii skala trudności wzrosła, ponadto nikt nie mógł przewidzieć takich problemów z podróżą. Był nawet taki moment, że mogła ona nie dojść do skutku. To była niezwykle trudna sytuacja, dlatego nie chciałem grać z Ukrainą, bo ledwo co wyszliśmy z autokaru. Bałem się o kontuzje zawodników. W końcu stanęło na meczu nieoficjalnym. Natomiast z Francją graliśmy profesjonalnie, solidnie pracowaliśmy krążkiem od kija do kija i wykazaliśmy się dobrą skutecznością. Odnieśliśmy cenną wygraną. Przed nami lutowy turniej w Wielkiej Brytanii, gdzie zagramy z gospodarzami, Japonią oraz Ukrainą. Będzie to okazja do sprawdzenia ewentualnych nowych rozwiązań personalnych oraz próba generalna przed mistrzostwami świata.

W kwietniu najważniejszy występ – w mistrzostwach świata Dywizji 1A w Nottingham. Optymiści mówią nawet o awansie do elity. Podziela pan tę opinię?

Robert KALABER: – Wszyscy, którzy pracują i kochają hokej, chcieliby, by tak właśnie się stało. Zdajemy sobie sprawę, że taka szansa istnieje. Następne mistrzostwa świata elity będą rozgrywane w Ostrawie oraz w Pradze i byłoby idealnie, gdybyśmy w nich wystąpili. To byłaby gratka dla wszystkich, łącznie z kibicami. Występujemy w wyrównanej grupie, co sprawia, że jesteśmy zarówno blisko awansu, jak i spadku. I musimy pamiętać, że ostatnia drużyna spada do niższej dywizji, a my na pewno tego chcemy uniknąć. W tych meczach o wszystkim będą decydować detale i musimy być przygotowani na wszystkie okoliczności.