Blisko sensacji

Pasy” były o krok od zwycięstwa z Legią, ale ich radość popsuł Tomasz Pekhart.


Przy utracie punktów przez Raków Częstochowa, Legia nie musiała się specjalnie motywować na spotkanie z Cracovią. Możliwość nadrobienia straty do aktualnego lidera powinna być automatycznym czynnikiem motywacyjnym. Dodatkowo na Polaków grających w obu zespołach zachęcająco mógł zadziałać fakt, iż selekcjoner kadry Fernando Santos przebywał na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej.

Mecz rozpoczął się tak, jak można było przewidywać przed pierwszym gwizdkiem. Legia utrzymywała się przy piłce i w ataku pozycyjnym próbowała wyjść na prowadzenie. Goście natomiast cierpliwie czekali na swoją okazję. – Cracovia zaprezentowała się dobrze w meczu z Górnikiem, trochę gorzej w spotkaniu z Koroną. W obu tych rywalizacjach nasi rywale bardzo dobrze i w szybki sposób przechodzili z obrony do ataku. Przypomnijmy, jak wyglądał początek sezonu „Pasów” – trzy zwycięstwa na inaugurację, wygrana w bezpośrednim meczu z nami. Jeżeli pozwolimy sobie na moment dekoncentracji, to może nas to wiele kosztować – analizował grę krakowskiego zespołu trener Legii Kosta Runjaić na konferencji przed niedzielnym meczem. Jednak jego piłkarze chyba zapomnieli o kilku punktach tej przemowy. W 9 minucie Cracovia błyskawicznie przeszła z obrony do ataku, a przez moment dekoncentracji Filipa Mladenovicia Michał Rakoczy wyszedł sam na sam z bramkarzem „wojskowych”. 20-latek z zimną krwią wykorzystał błąd Serba i zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu.

Na konkretną reakcję Legii trzeba było poczekać do ostatnich minut I połowy. Mimo tego, że zawodnicy ze stolicy mieli cały czas przewagę, to dopiero wtedy udało im się w jakikolwiek sposób zagrozić bramce Karola Niemczyckiego. Dobrym uderzeniem golkipera postraszył najpierw Josue, a później Paweł Wszołek, jednak oba strzały nie znalazły drogi do siatki.

To samo bojowe nastawienie Legia utrzymała w drugiej części gry. Od razu po zmianie stron warszawianie ruszyli na bramkę przeciwników. To zaowocowało kolejną doskonałą sytuacją – tym razem pokonać Niemczyckiego mógł Mladenović, a Cracovię uratowała instynktowna reakcja bramkarza. Następna fantastyczna okazja nadarzyła się dosłownie kilka minut później. Faulu w polu karnym dopuścił się kapitan „Pasów”, Michal Siplak. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Josue i… po raz kolejny górą okazał się Niemczycki. 23-latek jak najbardziej opóźnił swoją interwencję i w ten sposób obronił mocny strzał Portugalczyka w środek bramki.

W trakcie meczu jeszcze raz Siplak był o krok od sprokurowania kolejnej „11”. Długo analizowany był fragment, w którym lewy obrońca dotknął futbolówkę ręką w polu karnym. Tym razem upiekło mu się, bo sędzia Piotr Lasyk dopatrzył się na nagraniu faulu na Słowaku.

Choć mecz nie należał do najnudniejszych, to najwięcej emocji wzbudziły ostatnie minuty spotkania. W 80 minucie do wyrównania doprowadziła Legia za sprawą strzału z woleja Maika Nawrockiego. Radość w warszawskim obozie nie trwała jednak długo, bo już 2 minuty później Kacper Tobiasz po raz drugi w tym spotkaniu wyciągał piłkę z siatki. W zamieszaniu w polu karnym dobrze odnalazł się Jakub Jugas i bez problemu umieścił piłkę w siatce. I gdy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem „Pasów”, Tomasz Pekhart pokonał Niemczyckiego z kilku metrów, przez co mecz zakończył się podziałem punktów.


Legia Warszawa – Cracovia 2:2 (0:1)

0:1 – Rakoczy, 9 min (bez asysty), 1:1 – Nawrocki, 80 min (asysta Slisz), 1:2 – Jugas, 82 min (bez asysty), 2:2 – Pekhart, 87 min (bez asysty).

LEGIA: Tobiasz – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek (86. Baku), Slisz, Josue, Kapustka (90+5. Sokołowski), Mladenović – Rosołek (60. Pekhart), Muci (86. Pich). Trener Kosta RUNJAIĆ. Rezerwowi: Hładun, Charatin, Augustyniak, Johansson, Strzałek.

CRACOVIA: Niemczycki – Jugas, Jablonsky, Ghita – Rapa, Oshima, Knap (86. Bochnak), Siplak (86. Śmiglewski) – Rakoczy (63. Atanasov), Kallmann, Makuch (71. Jaroszyński). Trener Jacek ZIELIŃSKI. Rezerwowi: Hroszszo, Hoskonen, Jodłowski, Stachera, Zaucha.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 15182. Żółte kartki: Jędrzejczyk (22. faul) – Atanasov (90. faul).

Piłkarz meczu – Karol NIEMCZYCKI


Fot. Adam Starszyński/PressFocus