Bochniewicz: Na szczęście to nie sztuki walki

To musi być wyjątkowo frustrujące dla stopera, gdy jego zespół traci trzy gole, a żadnemu z nich nawet przez moment nie mógł zapobiec?

Paweł BOCHNIEWICZ: – To prawda. Miedzi Legnica, mam wrażenie, po prostu sprzyjało szczęście. Rzadko zdarza się, by w jednym spotkaniu stracić trzy gole w taki sposób, jak się to przydarzyło nam: coś się odbiło, jakaś ręka, rykoszet…. Miedź nie zdobyła żadnej bramki, po której moglibyśmy powiedzieć: „Dobra, rozklepali nas, nic nie można było zrobić”. Szkoda, że zdarzyło się to akurat w tak ważnym meczu, dającym szansę, by się odbić w tabeli. Krótko mówiąc – w meczu „o sześć punktów”.

Może właśnie ta stawka was sparaliżowała? Panu też – w I połowie – przydarzyło się nieudane zagranie, które sprawiało wrażenie nerwowego.

Paweł BOCHNIEWICZ: – Nie. Było po prostu błędem technicznym. Chciałem zgrywać do Daniego, ale śliska piłka „przelała” mi się po głowie. Dobrze, że „Gienek” był czujny i poza polem karnym uratował sytuację.

Miedź swój mecz pucharowy rozgrywała we wtorek, wy – w czwartek. Miało to znaczenie dla waszej dyspozycji fizycznej w niedzielę?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Na pewno nogi inaczej pracują, gdy trzy dni wcześniej grało się 120 minut na zmrożonym boisku, twardym jak beton. Pewien wpływ na formę fizyczną więc to miało, ale nie szukałbym takiego usprawiedliwienia. Na Zachodzie też się gra co trzy dni – i to często przez cały sezon.

Sinusoida waszej formy – od 4:0 w Płocku do 1:3 u siebie z Miedzią – jest jednak porażająca…

Paweł BOCHNIEWICZ: – Sami do tego przyłożyliśmy rękę. Naszym błędem było to, że zagraliśmy w sposób, jaki najbardziej odpowiadał Miedzi. Otwarliśmy się, po stratach piłki nie doskakiwaliśmy do rywali, więc mogli wyprowadzać szybkie kontry. I zdobywać z nich bramki.

Po tej porażce znów jesteście pod kreską. Mentalnie może być jeszcze trudniej?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Sytuacja w tabeli rzeczywiście jest trudna, ale nie ma co panikować: w sobotę mamy mecz z Arką, jest okazja, by odrobić to, co straciliśmy w niedzielę. Na szczęście piłka nożna i liga to nie to samo, co sztuki walki – nie musisz czekać sześciu miesięcy na to, by się zrehabilitować po porażce. Jestem spokojny o ten zespół – jeszcze wiele dobrych momentów przeżyjemy razem.