Boczek się zrehabilitował

Były zawodnik GKS-u Tychy po samobójczym trafieniu na otwarcie meczu strzelił gola dającego Sandecji pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo.


Zdecydowanym faworytem spotkania z Sandecją byli tyszanie i początek spotkania zapowiadał, że przemeblowana z powodu kartkowej absencji Mateusza Radeckiego drużyna Dominika Nowaka sięgnie po zwycięstwo. Celne, choć niezbyt groźne strzały zza pola karnego oddali: Patryk Mikita w 7. minucie, Jan Biegański w 11. minucie i Antonio Dominguez w 13. minucie, ale coraz bardziej spychani w swoje pole karne rywale w 18. minucie sami pokonali swojego bramkarza. Po dośrodkowaniu hiszpańskiego pomocnika, wykonującego rzut wolny, Tomasz Boczek główką z 6. metra skierował piłkę do siatki za plecami Karla-Rometa Nomma.

W dodatku po stracie gola sądeczanie jeszcze bardziej się cofnęli i przez kolejne 20 minut miejscowi mogli sobie spokojnie rozgrywać piłkę nawet na połowie rywala. Tak ich ta przewaga oraz bierność rywali uśpiła, że w 38. minucie ocknęli się z… przerażeniem patrząc jak Damian Chmiel, po zagraniu Jakuba Wróbla, biegnie sam na sam z Konradem Jałochą. Źle ustawiony Nemanja Nedić nie „przeciął” podania więc doświadczony 35-latek, mający za sobą 104 występy w ekstraklasie w barwach Podbeskidzia, wbiegł w pole karne i bez problemu, pierwszym celnym strzałem gości w tym meczu doprowadził do wyrównania.

Ten gol zmienił oblicze meczu tyszanie stracili pewność siebie, a zespół Tomasza Kafarskiego zaczął myśleć o ofensywie. Wprawdzie w 50. minucie po strzale Patryka Mikity z linii bocznej pola bramkowego Nomm mógł mówić o szczęściu, bo piłka trafiła w słupek, ale 6 minut później dopięli swego. Po długiej wrzutce Ivana Nekicia w polu karnym powietrzny pojedynek z Tecławem i Petrem Buchtą wygrał Wróbel i główkując z 7. metra pokonał Jałochę.

Radość przyjezdnych trwała jednak krótko, bo wprowadzony do gry Mateusz Czyżycki w 65. minucie pokazał, że jest najlepszym strzelcem tyszan, bo z 20. metra przymierzył w samo okienko. To efektowne trafienie nie ustaliło jednak wyniku, bo piłkarze Sandecji w końcówce ruszyli do szturmu. Piłkę meczową na głowie mieli: Boczek w 74. minucie oraz Maciej Mas i Maisa Fall w 80. minucie, aż wreszcie w 84. minucie, po fatalnej interwencji Jałochy na przedpolu, w powietrznym starciu z Nediciem wyżej wyskoczył autor samobójczej bramki z 18. minuty. Były zawodnik GKS-u Tychy, lokując piłkę z 3 metra w siatce, zapewnił Sandecji pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo i ucieczkę z ostatniego miejsca w tabeli.


GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz 2:3 (1:1)

1:0 – Boczek, 18 min (samobójcza), 1:1 – Chmiel, 38 min, 1:2 – Wróbel, 56 min (głową), 2:2 – Czyżycki, 65 min, 2:3 – Boczek, 84 min (głową).

GKS: Jałocha – Buchta (86. Połap), Tecław, Nedić – Skibicki (59. Machowski), Żytek (46. Czyżycki), Biegański, Wołkowicz – Rumin (85. Dzięgielewski), Dominguez, Mikita. Trener Dominik NOWAK.

SANDECJA: Nomm – Pawłowski, Nekić, Piter-Bucko, Boczek, Palacz – Potoma, Walski (37. Kostal), Fall, Chmiel (66. Nawotka) – Wróbel (66. Mas). Trener Tomasz KAFARSKI.

Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Widzów 2534. Żółte kartki: Skibicki, Wołkowicz, Czyżycki, Jałocha – Piter-Bucko, Chmiel, Kostal.

Piłkarz meczu – Tomasz BOCZEK.


Fot. Lukasz Sobala/PressFocus