Bogdan Kłys: Mamy świadomą drużynę
Rozmowa z Bogdanem Kłysem, prezesem Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Ostatnie mecze w wykonaniu Podbeskidzia były emocjonujące. Z Radomiakiem kibice zobaczyli aż sześć goli. Wcześniej, w doliczonym czasie gry, drużyna wyszarpała punkt w Bełchatowie. Przybywa panu po takich meczach siwych włosów?
Bogdan KŁYS: – Nie, dlatego, że widzę i mam bardzo dobry kontakt zarówno z drużyną, jak i z trenerem. Bardzo często rozmawiamy. Dostrzegam dobrze wykonywaną pracę i wierzę w to, co robi zespół pod okiem sztabu szkoleniowego, a także w to, co robię ja. W związku z tym siwych włosów nie przybywa, choć emocje są.
Powoduje je strzelanie bramek na remisy w 92 czy w 93 minucie spotkań. Tak było w Legnicy i właśnie w Bełchatowie. Ratowaliśmy punkty w ostatnich sekundach. Przypomnę, że w poprzedniej rundzie traciliśmy w ten sposób punkty. W Niecieczy, czy w meczu z GKS-em Tychy przed własną publicznością.
Teraz to się odwróciło. Jest takie powiedzenie, że piłka co zabierze, to odda i to się sprawdza na naszym przykładzie.
Jak pan ocenia postawę Podbeskidzia na wiosnę? Drużyna nie przegrała ani jednego meczu o stawkę w 2020 roku.
Bogdan KŁYS: – Cały czas ciężko pracujemy. Mamy świadomą drużynę, która zna swoją wartość. W związku z tym wychodzi to nam coraz lepiej. Zawsze sobie powtarzamy, że jeżeli nie można wygrać meczu, bo różnie się układa, to trzeba go zremisować.
To nam się udaje. Na szczęście pozbyliśmy się głupich wpadek, które zdarzały nam się jesienią. Czyli np. porażek ze Stomilem Olsztyn czy Wigrami Suwałki. To świadczy o dojrzałości drużyny, która uparcie dąży do realizacji celu. Do tego trzeba dołożyć trochę szczęścia, które w futbolu jest potrzebne.
Wiadomo, że cała drużyna Podbeskidzia zasługuje na uznanie, ale zzy w obecnym zespole jest zawodnik, który – w pańskich oczach – zasługuje na szczególne uznanie?
Bogdan KŁYS: – Na poziomie pierwszej ligi nie uznaję gwiazd. Zrobiliśmy wszystko, aby to był zespół, a nie, żebyśmy byli zlepkiem indywidualności. W ten sposób skonstruowaliśmy nawet system premiowania, który jest skrojony pod zespół, a nie pod poszczególnych zawodników. Np. napastnika, który za strzeloną bramkę ma premię. Nie ma u nas czegoś takiego. Zostało to zlikwidowane. Wraz z działem sportowym i trenerem Brede chcieliśmy stworzyć zespół, który będzie walczył.
Dziś wyróżnianie kogokolwiek w tej ekipie nie ma najmniejszego sensu. Wszyscy są cenni. I ci, którzy grają, i ci, którzy siedzą na ławce rezerwowych.
Jak pan ocenia sposób prowadzenia zespołu podczas meczów przez trenera Krzysztofa Bredego. Często zdarza się, że jest napominany przez sędziów. Nie obyło się też bez czerwonej kartki…
Bogdan KŁYS: – Bardzo mi się podoba, że trener w taki sposób prowadzi zespół. Trener jest całym sobą zaangażowany. Nie tylko w treningi, ale również podczas meczów. Nie mam do trenera żadnych uwag i nie będę mu mówił, żeby trochę przystopował. Szkoleniowiec żyje meczem, dyskutuje. Oczywiście, rozmawialiśmy nawet, że kartki nie są potrzebne. I w pewnym momencie trzeba się pohamować.
Ekstraklasa jest dla Podbeskidzia może nie na wyciągnięcie ręki, ale nie da się ukryć, że jesteście bardzo blisko. Jak, pod względem personalnym, podchodzicie do tematu? Ile będzie transferów i na jakich pozycjach szukacie wzmocnień?
Bogdan KŁYS: – Chcemy dodać jakości zespołowi i wzmocnić rywalizację. W związku z tym chcielibyśmy przeprowadzić od 3 do 5 transferów do klubu. Na tyle musimy być przygotowani. Samo przez się rozumie się, że potrzebujemy środkowego obrońcy, bo w kadrze mamy trzech takich zawodników.
Jeżeli mówimy o prawej stronie defensywy, to o miejsce w składzie rywalizują Filip Modelski i Bartosz Jaroch. W tej sytuacji Kacper Gach pozostaje na lewej obronie sam. Ponadto nie mamy zbyt dużego pola manewru, jeżeli chodzi o oba skrzydła. Jakąś alternatywą jest – dla Karola Danielaka i Łukasza Sierpiny – Mateusz Marzec, ale, w zależności od tego, którą stronę sobie wybierzemy, drugie skrzydło jest puste.
To są te pozycje, na które pozyskanie wzmocnień jest dla nas priorytetem. Czyli środek, obrony, lewa obrona i skrzydła. To są naturalne nasze potrzeby.
Pojawiają się spekulacje, że kilku zawodników Podbeskidzia wzbudziło zainteresowanie klubów ekstraklasy. Jednym z nich jest Marko Roginić, którego – ponoć – chciałaby Pogoń Szczecin. Czy wpłynęło do was coś konkretnego w tej sprawie, np. zapytanie?
Bogdan KŁYS: – Żaden zawodnik, bez naszej zgody, z Podbeskidzia nie odejdzie. Ale gdyby zaczęło się dziać coś ciekawego, np. gdyby wpłynęły jakieś oferty, to jesteśmy skłonni usiąść i się zastanowić. A co się stanie? Nie wiemy, czy ktoś nie będzie chciał odejść. Wtedy decyzja będzie należała do trenera i do mnie.
Na razie nie ma żadnych konkretów. Jestem zadowolony z tego, że żaden z naszych zawodników nie ma w kontrakcie wpisanej kwoty odstępnego. To są plotki, które również słyszałem, ale w żaden sposób nie mogę ich potwierdzić. Wszyscy czekają na ostateczne rozstrzygnięcia, choć ekstraklasa jest już rozstrzygnięta. Wiemy, kto spada. Ta karuzela transferowa dopiero się zacznie.
Czy zawodnicy mają obiecane premie za awans do ekstraklasy. Jeżeli tak, to w jakiej wysokości?
Bogdan KŁYS: – Premie są przewidziane, ale kwot zdradzać nie mogę. To są indywidualne zapisy w kontraktach, jest również zapis drużynowy. Wszystko jest czarno na białym. Wszyscy wiedzą, o co walczą. Przypomnę, że cała drużyna ma ważne kontrakty na kolejny sezon. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaka przyszłość rysuje się przed nami.
Ostatnio często, przy okazji meczów Podbeskidzia, poruszane są kwestie sędziowskiej. Arbitrzy już kilka razy w tej rundzie skrzywdzili wasz zespół.
Bogdan KŁYS: – Niestety taka jest piłka. Łatwiej byłoby, gdyby była weryfikacja VAR. Bardzo dobrze, że będzie ona obowiązywać w barażach o ekstraklasę. Proszę wziąć pod uwagę, jaki to będzie wielki stres i ogromne emocje. To są już pucharowe starcia i jeden błąd może zdecydować o wyniku spotkania. Na przestrzeni sezonu to się wyrównuje na zero.
Czytaj jeszcze: Czy to już autostrada?
Przypomnę, że sędziowie nie popełniają błędów tylko przeciwko nam. Niedawno ofiarą stała się np. Warta Poznań. Rzut karny dla Puszczy był taki sam, albo jeszcze dziwniejszy, niż dla Miedzi Legnica w meczu z nami. Podobnie było w meczu Zagłębia Sosnowiec. To są normalne rzeczy, choć trzeba zadbać, aby sędziowanie było na jak najwyższym poziomie. Piłka nożna jest jednak tak dynamiczna, tyle się dzieje, że nie dziwię się, że błędy są.
Nie mam do sędziów pretensji, ale liczę na to, że PZPN patrzy i wyeliminuje to w przyszłości. Chcę podkreślić, że jeżeli oczekuje się profesjonalnego sędziowania, to powinny być za to płacone profesjonalne pieniądze. To pilna sprawa dla piłkarskiej centrali. Trzeba to poprawić. Jeżeli takie będą stawki, to będą błędy. Przecież ci ludzie pracują. Później jadą na mecz, nie odpoczywają, bo gdyby trzeba było zamówić sobie hotel, to pewnie niejeden sędzia musiałby jeszcze… dopłacić.
Będzie pan oglądał piątkowy mecz w Sosnowcu, gdzie zagra Warta Poznań i kibicował Zagłębiu? Wygrana tego zespołu spowoduje, że dzień później – w Jastrzębiu-Zdroju – Podbeskidzie zagra o ekstraklasę…
Bogdan KŁYS: – Podbeskidzie, przede wszystkim, musi patrzeć na siebie. Mamy cztery mecze do końca rozgrywek i aby awansować do ekstraklasy dwa z nich musimy wygrać. Wtedy nie będzie miało znaczenia to, czy Warta wygra, czy też przegra w Sosnowcu. Trener, drużyna i ja patrzymy na to, co przed nami.
Na zdjęciu: Bogdan Kłys (z lewej) wie, że jego drużyna będzie patrzeć na siebie i nie będzie oglądać się na rywali na finiszu walki o ekstraklasę.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus