Bogdan Pikuta: Żegnaj Panie Kapitanie

W pięknych słowach pożegnał pan Piotra Jegora na profilu społecznościowym pisząc: „Żegnaj Panie Kapitanie”. To szczególna osoba, którą spotkał pan podczas przygody z piłką?

Bogdan PIKUTA: – Tak, zdecydowanie. Mimo, że grałem z Piotrem tylko pół roku, to mogę śmiało o nim mówić jako o kimś ważnym w moim sportowym życiu. Trafiłem do Zabrza z Viktorii Jaworzno wiosną 1993 roku, miałem wtedy 21 lat. Piotr był wówczas kapitanem zespołu. Przed debiutem w ekstraklasie nerwy zżerały mnie niesamowicie. Mój debiut przypadał na mecz z Lechem. W szatni co kilka chwil wychodziłem do toalety, prawie się odwodniłem. Piotrek to zauważył. Podszedł do mnie, pogadał, widział, że przeżywam ten debiut. Szybko zabrał mnie do masażystów, ci nafaszerowali mnie, żeby zatrzymać stres i mogłem grać. Zachował się wspaniale. Był prawdziwym kapitanem.

Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie on, pański debiut nie wypadłby tak okazale. Zremisowaliście 2:2, a pan w debiucie strzelił gola.

Bogdan PIKUTA: – Oj, na pewno. Długo się śmialiśmy potem z tej sytuacji, a ja dzięki temu wiem, co to znaczy pomagać młodszym kolegom, młodym ludziom, którzy w takich sytuacjach potrzebują wsparcia doświadczonych kolegów. Piotrek doskonale się w tej roli odnajdywał. Po latach, gdy sam byłem już bardziej doświadczonym graczem, zawsze starałem się pomagać młodszym kolegom, mając w pamięci to, jak zachował się wówczas wobec mnie Piotr Jegor. Świetny piłkarz, ale jeszcze lepszy człowiek.

Piotr Jegor słynął z piekielnie mocnego uderzenia. Pracował jakoś szczególnie nad tym elementem podczas zajęć, czy też po treningach z zespołem?

Bogdan PIKUTA: – Nie musiał, on miał wówczas łydkę jak ja udo (śmiech). Z taką nogą trudno, żeby inaczej strzelał. Modliliśmy się, żeby nie trafić na getry po Piotrku, bo po nim każde były na nas za duże. Myślę, że wówczas w Polsce takich łydek jak on nie miał nikt. Zabawnie było zwłaszcza wówczas, gdy te getry zakładał na nogi. Nigdy ich nie dociągał, bo mogły pęknąć. Graliśmy razem tylko pół roku, ale to jeden z tych piłkarzy, o których zawsze będę ciepło myślał. Szkoda, że tak wcześnie od nas odszedł.