Bogusław Kaczmarek: Mecz z Holandią to droga w nieznane

Rozmowa z Bogusławem Kaczmarkiem, byłym współpracownikiem Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski.


Czy bez Roberta Lewandowskiego w składzie, jesteśmy w stanie nawiązać równorzędną walkę z reprezentacją Holandii? Ja nie mam wątpliwości, że napastnik Bayernu Monachium stanowi połowę wartości reprezentacji Polski.

Bogusław KACZMAREK: – Biorąc pod uwagę specyfikę sytuacji, mam na myśli trudny okres pandemii koronawirusa, na tę chwilę trudno określić, jak się jedni i drudzy obecnie prezentują. W kadrach obu reprezentacji doszło do znaczących zmian, więc trudno wszystko przewidzieć. Poza tym jednym z nadrzędnych celów dla selekcjonera powinno być przysposobienie nowych piłkarzy do drużyny narodowej. Co się zaś tyczy „Lewego”, od wielu lat powtarzam, że Robert Lewandowski to wyjątkowy piłkarz, na którego barkach biało-czerwoni kilka razy weszli do najważniejszych imprez piłkarskich. Lewandowski to – nie boję się tego powiedzieć – najwybitniejszy piłkarz w historii polskiego futbolu. Przed nim było wielu znakomitych piłkarzy, jak Lubański, Deyna, Boniek, Lato, lecz żaden z nich nie miał takiego wpływu na reprezentację, jak on. Jeżeli wierzyć statystykom, to 52,48 procent. Robert bierze odpowiedzialność za to, co się w tej reprezentacji dzieje. Teraz będzie szansa dla Arka Milika i Łukasza Piątka, by pokazali, na co ich stać.

Czy piątkowy mecz w Amsterdamie dla selekcjonera biało-czerwonych Jerzego Brzęczka będzie poligonem doświadczalnym? A jeżeli tak, to czego powinien szukać lub co sprawdzać? Liga Narodów mimo wszystko nie jest imprezą bez znaczenia.

Bogusław KACZMAREK: – Zgadzam się z panem, ale też nie może ona przesłaniać ważniejszych wartości. Chodzi mi o przygotowanie tej reprezentacji, poprzez cele pośrednie, do imprezy głównej, jaką będą w przyszłym roku mistrzostwa Europy. W jakimś wymiarze trzeba sprawdzić, jak sobie w drużynie narodowej radzą młodzi piłkarze, tacy jak Kamil Jóźwiak, Sebastian Walukiewicz, Jakub Moder, Michał Karbownik, czy Jakub Kamiński, który akurat został powołany do drużyny U-21.

Uwaga na Modera

No właśnie. Jerzy Brzęczek powołał na mecze z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną czterech nowicjuszy – Pawła Bochniewicza z Górnika Zabrze, Michała Karbownika z Legii Warszawa, Jakuba Modera z Lecha Poznań i Sebastiana Walukiewicza z Cagliari. Pańskim zdaniem któryś z nich został wezwany „pod broń” zdecydowanie na wyrost? Który z nich ma największe szanse, by w najbliższej przyszłości wedrzeć się przebojem do ekipy Jerzego Brzęczka i wychodzić na boisko w podstawowej jedenastce?

Bogusław KACZMAREK: – Nie jest tajemnicą, że poziom polskiej ligi jest… jaki jest i w niej gra większość tych młodych piłkarzy. W tej grupie jawi mi się bardzo ciekawy piłkarz, jakim jest Jakub Moder. Dawno już nasza drużyna narodowa nie miała zawodnika z takim uderzeniem z dystansu, jakim on dysponuje. To naprawdę groźna amunicja w jego arsenale. Ułatwia ona grę innym piłkarzom, bo stwarza im inne możliwości, na przykład zebrania drugiej ligi, wykonania skutecznej dobitki itp. I rozszerza możliwości gry kombinacyjnej. Moim zdaniem to chłopak, który może „wypalić”. W wielu podobnych przypadkach miałem nosa i mam nadzieję, że teraz też się nie pomyliłem. Dla niego bardzo ważny będzie moment wejścia do drużyny i zrobienia pierwszego kroku, ale w tym przypadku zalecałbym cierpliwość.

Kaczmarek
Bogusław Kaczmarek Fot. Rafał Rusek/PressFocus

W jakiej roli widzi pan w drużynie narodowej Michała Karbownika? W Legii gra na lewej obronie, ale to przecież pomocnik, na dodatek bez lewej nogi…

Bogusław KACZMAREK: – Wracam cały czas do przeszłości, bo żyłem z piłki i dla piłki, gdy inni żyli z piłki i przy piłce. Widziałem Karbownika w reprezentacji U-17 trenera Zalewskiego podczas meczu rozgrywanego w Malborku. Wszedł na boisko w 2. połowie i dał sygnał, że drzemią w nim ogromne możliwości, ale jako pomocnika. Idealne dla niego są pozycje „6” lub „8”, a uszczęśliwianie go na siłę grą na lewej obronie to nieporozumienie. To dla niego pozycja średnio rozwojowa, stanowiąca nadinterpretację jego wszechstronności. Miejsce Karbownika jest w drugiej linii i nikt mnie nie przekona, że w reprezentacji jego wkład w grę będzie większy, gdy zagra na lewej obronie. Potrzebuje zjeść jeszcze wiadro piłkarskiej soli, by być mocnym ogniwem w systemie, który proponuje obecnie Legia.

Wyrwany ząb trzonowy

Holendrzy zastanawiają się, kto zostanie następcą Ronalda Koemana na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Na razie stery dzieży jego asystent, Dwight Lodeweges, ale to rozwiązanie tymczasowe. Ma pan swojego faworyta w tym wyścigu, którego kandydaturę mógłby „podpowiedzieć”?

Bogusław KACZMAREK: – Zacznijmy od tego, że reprezentacji Holandii wyrwano ząb trzonowy, jakim był Ronald Koeman. Kiedy w drużynie „pomarańczowych” niektórzy piłkarze postawili liberum veto, on złapał towarzystwo za uzdę. Teraz Lodeweges dostał do pomocy Ruuda van Nistelrooya, ale jak zapewnili mnie moi holenderscy przyjaciele, to układ przejściowy. Szukają trenera z osiągnięciami. Lodeweges jest wprawdzie doświadczony, ma prawie 63 lata, ale czym może się pochwalić? Że był asystentem Huuba Stevensa w PSV Eindhoven, a samodzielnie prowadził NEC Nijmegen, Cambuur, Heerenveen, PEC Zwolle?


Przeczytaj jeszcze: Miło widzieć w kadrze nowe twarze


„Pomarańczowi” powinni zatrudnić swojego trenera, czy obcokrajowca?

Bogusław KACZMAREK: – Zatrudnienie obcokrajowca absolutnie nie wchodzi w rachubę, biorąc pod uwagę filozofię, jaką wyznają Holendrzy. Kierunek przed wieloma laty wyznaczył im Rinus Michels, potem jego tropem podążali inni. W tej filozofii kultura gry i technika użytkowa są bazą do wszystkiego. Wiem to od Leo Beenhakkera, z którym współpracowałem w reprezentacji Polski, a który był drugim trenerem u Michelsa. Te wzory są pielęgnowane do dzisiaj. Myślę, że Holendrzy sięgną po jakiegoś doświadczonego szkoleniowca. Leo Beenhakker nie wchodzi w rachubę, bo ma już 78 lat i stwierdził, że to go nie interesuje. Może to być Louis van Gaal, chociaż przeciwna jest temu jego żona, Dick Advocaat, Bert van Marwijk, a może znajdą jeszcze kogoś innego, kto w tej chwili nie jest na „pierwszej linii frontu”.

Serce w drugiej linii

W świetle zamieszania z selekcjonerem rywali, powinniśmy się obawiać piątkowej konfrontacji w Amsterdamie, czy nie?

Bogusław KACZMAREK: – Chciałbym zwrócić uwagę, że z naszą reprezentacją Holandia zagra w najsilniejszym składzie. Nie pojawią się tylko Matthijs de Ligt z Juventusu, który jest kontuzjowany oraz Daley Blind z Ajaxu Amsterdam, który ma kłopoty z sercem. Na środku obrony gwiazdą pierwszej wielkości jest Virgil van Dijk z Liverpoolu. Sercem drużyny jest tercet Frenkie de Jong z Barcelony, Georginio Wijnaldum z Liverpoolu oraz Donny van de Beek z Ajaxu Amsterdam. Ten ostatni za 40 milionów euro przechodzi do Manchesteru United, chociaż wydawało się, że podąży za Koemanem do Barcelony. Z przodu mogą nas straszyć Luuk de Jong z Sevilli, Memphis Depay z Olympique Lyon lub Ryan Babel z Galatasaray Stambuł. Czy powinniśmy się obawiać tych piłkarzy? Tak, chociaż nie możemy zapomnieć o specyfice tego meczu. Na razie prowadzi on nas w nieznane, bo nasza reprezentacja nie grała od 10 miesięcy. Dla obu selekcjonerów największą sztuką będzie zebranie reprezentacji i prześwietlenie zasobów ludzkich tak, by wyselekcjonować jedenastkę oraz tych, którzy mogą wejść na zmianę.

Na zakończenie wróćmy jeszcze do Ronalda Koemana. Jest w stanie ugasić pożar w Barcelonie?

Bogusław KACZMAREK: – Przed kilkoma miesiącami Koeman jadąc na rowerze miał zawał serca, więc to pokazuje, że trener jest zawodem wyniszczającym. W reprezentacji miał mniej stresów, bo imprez jest mniej, chociaż odpowiedzialność jest taka sama jak w klubie, a może nawet większa. Komentarze w holenderskich mediach na ten temat są zróżnicowane, ale większość wierzy, że uporządkuje bałagan na Camp Nou. Dlatego zabrał ze sobą jako asystenta Henrika Larssona, który kiedyś grał w Barcelonie. Wszyscy wiedzą jednak, że Barcelona ma ogromne problemy finansowe, dlatego nie trafił do niej Donny van de Beek, tylko wybrał Old Trafford. W rozmowie telefonicznej „pozbył się” Luisa Suareza, a Messiemu dał wyraźnie do zrozumienia, że koniec z kultem jednostki, bo w Barcelonie klub jest ważniejszy niż piłkarze. Koeman jest gościem silnej ręki, chociaż Hiszpanie wytykają mu brak sukcesów, gdy pracował w Valencii, zaś Anglicy uważają, że nie zdał matury prowadząc Southampton i Everton.


Na zdjęciu: Sebastian Walukiewicz (z lewej) i Kamil Jóźwiak należą do grupy młodych wilków, którzy czekają na swoją szansę w reprezentacji.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus