Cracovia w meczu z Lechią miała… dwóch i pół bohatera

Kto ma największy udział w zwycięstwie Cracovii? Bohaterowie meczu Cracovia – Lechia nie podlegają dyskusji. Gdyby nie interwencje Michala Peskovicia, który w 19 minucie obronił strzał szarżującego Rafała Wolskiego oraz w 69 minucie wygrał pojedynek z Lukasem Haraslinem nie byłoby „zera z tyłu”.

Bramkarz zawsze jednak pozostaje w cieniu napastnika, szczególnie tego, który w doliczonym czasie gry strzela jedynego gola meczu. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego kibice w Krakowie skandowali nazwisko Pelle van Amersfoorta. To właśnie holenderski pomocnik, gdy Sergiu Hanca dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, popisał się skuteczną główką z 10 metra, posyłając piłkę w dolny róg bramki gdańszczan.

– Jestem zadowolony, że moje interwencje pomogły drużynie – stwierdził bramkarz Cracovii. – Najlepsze mecze to takie, gdy bramkarz przy 0:0 pomoże, a później drużyna zdobędzie zwycięska bramkę. Cieszę się, że przyczyniłem się do tej wygranej. Podobnie było w poprzednim sezonie. Graliśmy dobrze, ja pomagałem zespołowi, a potem strzelaliśmy gole i wygrywaliśmy mecze. Mam nadzieję, że teraz też idziemy w tym kierunku.

Trener Cracovii Michał Probierz zwrócił jeszcze uwagę na… Sebastiana Strózika, nazywając 20-latka cichym bohaterem. – Jego wejście było bardzo istotne – podkreślił szkoleniowiec Pasów. – Choć dla kibica był może niezbyt widoczny, to dla przebiegu gry okazał się niezwykle ważny. Bardzo absorbował rywali i utrzymywał się przy piłce. Był agresywny i szybki, potwierdzając, że postępy, które robi na treningach, wykorzystuje w meczach.  

Ale największym bohaterem jest zespół, który w ciągu tygodnia wygrał trzy mecze – dwa ligowe bez straty gola i pucharowy po dogrywce – i potwierdził, że jest gotowy do walki o najwyższe cele.


Zobacz jeszcze: Jak w Cracovii uczcili pamięć zmarłych kibiców