Boją się „Chacharów”

„Niebieskie Chachary”, czyli tworzony przez 11 lat film Cezarego Grzesiuka o kibicach Ruchu, budzi duże emocje jeszcze przed zagoszczeniem na ekranach kin. Odcięła się właśnie od niego Silesia Film, zarządzająca katowickimi kinami Kosmos, Rialto czy Światowid. W tym ostatnim jutro miała odbyć się uroczysta premiera. Nie będzie jednak ani jej, ani nawet seansów filmu.

Spore siły policji…

Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami Silesia Film. W otrzymanym oświadczeniu czytamy, że decyzja ta została podjęta ze względów bezpieczeństwa, po konsultacji z Wydziałem Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Katowice, którego zdaniem „brak jest możliwości bezpiecznego przeprowadzenia projekcji filmu dotyczącego społeczności kibiców Ruchu Chorzów na terenie miasta Katowice.

Ze względu na antagonizmy funkcjonujących na terenie miast sąsiadujących (Chorzowa i Katowic), jak również na terenie miasta Katowice, grup kibicowskich i pseudokibicowskich, drużyn GKS Katowice i Ruchu Chorzów, istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia konfrontacji w okolicach kina, w którym miałby się odbyć pokaz filmu”.

Wydział Zarządzania Kryzysowego podsumował: „Negatywnie odnosimy się do próby emisji przedmiotowego filmu na terenie kina w mieście Katowice. Wydarzenie takie zmusiłoby do użycia sporych sił policji, w celu zapewnienia bezpieczeństwa w okolicach kina, tras przejścia widzów, mieszkańcom miasta i osobom postronnym. Jak pokazują wydarzenia z lat minionych, nawet spore zaangażowanie służb mundurowych nie dawałoby gwarancji spokojnego przebiegu imprezy”.

Warto przy okazji nadmienić, że Silesia Film partycypowała w kosztach produkcji „Chacharów”. Cezary Grzesiuk opowiadał na naszych łamach, że dokument ten pochłonął około 700 tysięcy złotych, z czego 100 pochodziło właśnie z SF. „Chcemy jednocześnie podkreślić, że Instytucja Filmowa Silesia Film spełniła wszystkie warunki zawarte w umowie koprodukcyjnej, a która w swoich zapisach nie obliguje jej do organizacji premiery i pokazów filmu w kinach” – czytamy w otrzymanym od SF oświadczeniu.

Pozyskany multipleks

– Szukamy kina, które udostępni nam salę na zorganizowanie uroczystej premiery. Mamy nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej i uda się to w przyszłym tygodniu. Wiele osób pracowało przy tym filmie, dobrze byłoby, aby zostały docenione zaproszeniem na premierę. Nie przypuszczaliśmy, że tak rozwinie się sytuacja. Zaskoczyło nas, że Silesia Film wycofała się nie tylko z premiery, ale nawet grania tego filmu – mówi Iwona Dąbrówka z firmy Holly Pictures, czyli dystrybutora „Niebieskich Chacharów”.

Dokument o kibicach Ruchu wejdzie na ekrany kin w tym tygodniu. Na razie potwierdzone jest, że będzie go można zobaczyć w blisko 20 miastach. Na liście (dostępna jest na stronie internetowej niebiescy.pl) brakuje nie tylko Katowic, ale też Rudy Śląskiej. Jest za Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa czy Wrocław.

– Zainteresowanie filmem jest ogromne – w Kutnie bilety sprzedały się w jeden dzień – ale kina nie chcą go grać. Dystrybucja jest ograniczona, przez co potencjał filmu spada. Cały czas prowadzimy rozmowy z wieloma kinami i liczymy, że liczba seansów wzrośnie – przyznaje przedstawicielka dystrybutora filmu. Już po oddaniu tekstu do druku w środowym wydaniu gazety okazało się, że dopięta została umowa z multipleksem. W piątek film będzie można obejrzeć w Cinema City w Gliwicach i Toruniu. Bilety na seans gliwicki wyprzedały się w trymiga.

Chorzów wyprzedany

Poza tym, „Chachary” będą dostępne na terenie województwa śląskiego w mniejszych kinach w Będzinie, Czechowicach-Dziedzicach, Częstochowie, Jastrzębiu, Żorach czy… Zabrzu. Wyprzedane są już pokazy w Bytomiu (BCK). Nie ma też biletów na trzy listopadowe seanse w Chorzowie, w kinie „Grajfka”, mieszczącym ledwie 40 osób.

– Kierownik „Grajfki” obiecał nam, że film będzie grany do lutego i gdy tylko w repertuarze znajdzie się jakaś luka, będą w nią wskakiwały „Chachary”. Dziwi nas reakcja niektórych kin, bo ten film to w tej chwili „samograj”. Zachęcam kibiców do telefonowania do kin z zapytaniami o seanse. Może w ten sposób sami wytworzą sytuację, w której kina będą dochodziły do wniosku, że warto odpowiedzieć na takie zainteresowanie – mówi dodaje Iwona Dąbrówka.

Na zdjęciu: Nie każde kino chce w swoich progach – i na swoich ekranach – takich gości specjalnych jak „Niebieskie Chachary”.


Czytaj jeszcze:

Reżyser „Niebieskich Chacharów”: Stawiam przed kibicami lustro. Niech się w nim przejrzą