Boks. Będzie dzień górnika?

W walce wieczoru podczas gali „Ostatni Taniec” zobaczymy częstochowianina Roberta Parzęczewskiego z byłym mistrzem świata wagi średniej Rosjaninem Dmitrijem Czudinowem. Polak ostatnich sześć walk z rzędu wygrał przed czasem, Rosjanin ma być kolejnym. I byłaby to bardzo cenna wygrana „Araba”, otwierająca mu drzwi do kolejnych ważnych walk.

Nie brakuje opinii, że to jednak występ Damiana Jonaka może być najciekawszym wydarzeniem sobotniej gali. Mieszkający w Tarnowskich Górach niepokonany pięściarz zmierzy się z Anglikiem Andrew Robinsonem, który zapowiada, że chce wyładować na Polaku złość za to, że nie doszło do ich walki w pierwotnym terminie 22 grudnia w Radomiu. I zapowiada nokaut, a że Jonak nieraz pokazał, że kocha wojny w ringu, to może być bardzo ciekawie.

Są tacy, którzy jednak uważają, że nie ma to jednak jak wojny w królewskiej, najcięższej kategorii. W „Spodku” zobaczymy w niej Mariusza Wacha z Martinem Bakole Ilungą z Demokratycznej Republiki Konga, ale mieszkającym w Wielkiej Brytanii. Obaj w swoich ostatnich występach ponieśli porażki, a że mają wielkie aspiracje, sięgające nawet mistrzowskich pojedynków, to będą chcieli pokazać, że były to tylko wypadki przy pracy.

Tak, to będą na pewno bardzo interesujące potyczki, które będą kończyły długi wieczór z boksem w „Spodku”. Kto wie jednak czy tym uważanym za głównych bohaterów „Ostatniego Tańca” nie skradnie show ciągle niedoceniany Robert Talarek. A przekonani są o tym wszyscy w jego grupie promotorskiej, o czym świadczy wpis na Twitterze: „Bukmacherzy, Facebook, wszyscy święci… a nawet świstak przepowiadający wiosnę ! – ONI WSZYSCY przewidują wygraną zawodnika Silesii Boxing w najbliższej, sobotniej walce w Spodku…. jednak to jest BOKS I trzeba być czujnym oraz skoncentrowanym 🙂 ale TALAR da radę!”.

Robert Talarek to bardzo ciekawa postać, bo łączy uprawianie boksu z pracą górnika w kopalni węgla kamiennego „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej. – Praca pod ziemią i hartuje, i uczy charakteru, dlatego w ringu nigdy nie przejdę obok walki. Zawsze oddam serce, bez względu na klasę rywala – podkreśla zawsze „Talar”.

– Pochodzę z miejscowości Ostrożeń koło Garwolina na Mazowszu. W połowie lat 80., kiedy miałem dwa lata, rodzice przeprowadzili się na Śląsk, gdzie ojciec zaczął pracować jako górnik. Moi dwaj bracia też są górnikami, a ja pracuję pod ziemią od siedmiu lat. Wcześniej zajmowałem się wieloma różnymi rzeczami, byłem także w Niemczech, gdzie zbierałem czereśnie i jabłka oraz zarabiałem na życie pracując przy wycince drzew. Jestem nauczony solidności i dlatego nigdy nie zawodzę kibiców – dodał.

Jako amator zdobył brązowy medal mistrzostw Polski w 2007 roku w wadze średniej (75 kg). Zawodowo boksuje od pięciu lat. Walczył w wielu krajach, wielokrotnie był krzywdzony przez sędziów, ale potrafił też sprawić niespodzianki i na wyjazdach pokonał faworyzowanych rywali, m.in. Nigeryjczyka Kinga Davidsonai, Turka Goekalpa Oezeklera czy Francuza Franka Haroche. W rankingu prestiżowego portalu boxrec.com klasyfikowany jest na trzeciej pozycji w Polsce, za Maciejem Sulęckim, przymierzanym do walki o mistrzostwo świata i aktualnym mistrzem Europy Kamilem Szeremetą.

Talarek też ma nadzieję, że pewnego dnia i on dostanie szansę boksowania o światowy tytuł. – Mam świadomość, że ciężko dostać się na szczyt kategorii średniej, ale z ogromnym uporem dążę do celu. Każdego dnia jestem o 6 rano w kopalni, po pracy krótki odpoczynek i jadę na trening. Poza tym pływam, biegam. Mam też czas dla rodziny. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji, dyscypliny i samozaparcia. Potrafię zaplanować swój dzień co do minuty – stwierdził rudzianin.

Jego rywalem będzie Patryk Szymański. Niedawno był przymierzany nawet do mistrzowskiej walki, ale niespodziewanie przegrał w swoim ostatnim występie. – Jeśli ponownie przegram, to kończę karierę – zapowiada.  To oznacza jedno – kolejną wojnę w ringu!

 

Na zdjęciu: Robert Talarek imponuje w ringu twardością i wolą zwycięstwa.