Boks. Czeka na niego „Koszmar”

Wszystko przemawia za Adamem Kownackim (19 zw. – 15 KO). Jest niepokonany na zawodowych ringach i w ostatnich dwóch latach efektownie pokonał mocnych rywali, chociażby Artura Szpilkę, Charlesa Martina i Geralda Washingtona. No i walczy niejako u siebie w domu, w nowojorskiej Barclays Center, w której publiczność będzie murem za nim. Nic więc dziwnego, że w powszechnej opinii – nie tylko fanów, ale i komentatorów oraz bukmacherów – jest zdecydowanym faworytem w sobotnim pojedynku z mającym meksykańskie korzenie Amerykaninem Chrisem Arreolą (38 zw. – 33 KO, 5 por., 1 rem.). Trzeba też wspomnieć, że pochodzący z Łomży, ale mieszkający na Brooklynie Polak ma 30 lat, a jego rywal, noszący przydomek „Koszmar” już 38 i najlepsze lata kariery ma już za sobą.

Arreola trzykrotnie walczył o mistrzostwo świata, zawsze przegrywając: w 2009 roku z Ukraińcem Witalijem Kliczką, w 2014 z Kanadyjczykiem Bermane Stiverne, a w 2016 z Deontayem Wilderem. Po tej ostatniej porażce miał dwa i pół roku przerwy w występach na ringach, mówiło się nawet, że dał sobie już spokój z boksem. On jednak wrócił w grudniu ubiegłego roku, a kolejny pojedynek stoczył w marcu tego roku. Oba wygrał przed czasem, ale obaj rywale, choć z niezłymi rekordami, byli raczej anonimowi. Niemniej te wygrane mają być sygnałem, że Arreola wciąż ma duże aspiracje.

Adam Kownacki: Pojedynek z Arreolą? To będzie walka roku!

Zapewnia, że jego pragnieniem nadal jest zdobycie tytułu mistrza świata… – Jeśli przegram, przejdę na emeryturę. To proste. Uwielbiam boks i chcę, żeby ludzie pamiętali mnie jako mistrza świata. Wierzę, że wciąż mam umiejętności, by to zrobić – mówił dziennikarzom Arreola. – Nie jestem jak poprzedni rywale Kownackiego. Jestem tu, by walczyć. Ciężko będzie mu mnie zastopować. Wielu ludzi mnie nie docenia, ale 3 sierpnia udowodnię, że jestem ciężkim, z którym trzeba się liczyć.

Kownacki nie lekceważy najbliższego rywala, ale nie ukrywa, że jego celem będzie jak najszybsza wygrana. Z dwóch powodów. – Byłbym szczęśliwy, gdyby udało mi się pokonać Arreolę dwa razy szybciej niż dokonał tego Wilder. Jemu udało się to po ośmiu rundach, więc chciałbym skończyć walkę do końca czwartej – deklaruje „Baby Face”. Powód drugi to… żona. – Spodziewamy się dziecka, nie chciałbym więc, żeby się denerwowała moim zbyt długim występem – stwierdził żartobliwie Kownacki.

Na poważnie powiedział, że walka z Arreolą ma dla niego duże znaczenie, bo zwycięstwo z nim przybliży go do pojedynku o mistrzowski pas. – Będę gotowy na wszystko co zaproponuje Arreola w ringu. Gdzieś z tyłu głowy myślę już o przyszłości, ale póki co skupiam się wyłącznie na najbliższym rywalu. Jestem przygotowany na dwanaście rund, ale oczywiście trenuję pod kątem nokautu i tak chciałbym zakończyć ten pojedynek. Obaj potrafimy mocno uderzyć i pozwolimy swoim rękom pracować. Wygrana nad kimś takim jak Arreola, który mierzył się praktycznie z każdym, sprawi, że będę w dziesiątce najlepszych na świecie, a być może nawet i piątce. Jestem przekonany, że obaj poszukamy nokautu w tej walce. To doskonałe zestawienie, polecą bomby. Wierzę, że to dopiero początek mojej drogi i dokonam jeszcze większych rzeczy niż dotąd – zapewnia Adam Kownacki.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ