Boks. Chce spełnić marzenie

To już nie jest przypadek, bo kolejne efektowne zwycięstwo niepokonanego Adama Kownackiego – tym razem nad Geraldem Washingtonem – potwierdziło, że po prostu jest bardzo mocny i ma niszczycielską moc w pięściach. Po sobotniej wygranej w nowojorskiej Barclays Center w amerykańskich mediach pojawiło się wiele określeń, opisujących to, co zrobił ze swoim rywalem: od mocnych: zdewastował, zdemolował i zniszczył, po delikatne… zdmuchnął z ringu. Zwrócono też uwagę na jego gest już po zwycięstwie – Polak kilkakrotnie pokazywał bowiem miejsce wokół swojej talii. Nie prezentował w ten sposób swojego nieco otłuszczonego brzucha; to miał być komunikat, że „Babyface” chce walki o mistrzowski pas. Być może adresowany bezpośrednio do posiadacza jednego z nich (federacji WBC), Deontaya Wildera, który pojedynek Kownackiego z Washingtonem oglądał z pierwszego rzędu w Barclays Center.

Kownacki wielokrotnie z przekonaniem mówił, że chce być pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej. W rozmowie ze „Sportem” przed rokiem, w Częstochowie podczas gali, której głównym punktem był występ Tomasza Adamka, powiedział: – Jak zdobędę ten tytuł, to powiem, że american dream się spełnił.

Słowna szermierka

„Bronze Bomber”, pytany przez dziennikarzy o polskiego pięściarza po jego wygranej z Washingtonem, komplementował go i zadeklarował gotowość do konfrontacji. – Podoba mi się to, jak on boksuje, w jego boksie jest cel, ja lubię takich pięściarzy którzy wychodzą do ringu i chcą zrobić jedno – namierzyć rywala i go zniszczyć. To byłaby świetna walka, zobaczymy, co się wydarzy – mówił Wilder. Gdy te słowa powtórzono Kownackiemu, ten odpowiedział: – Dziękuję. Idę po ciebie!

A na konferencji prasowej rozwinął ten temat. – Nokautuję tych samych rywali co Wilder. Moja kariera idzie do przodu, toczę w Barclays Center kolejne dobre walki, które podobają się publiczności. Mam nadzieję, że dostanę w tym roku walkę z Wilderem i liczę, że ją wygram. Od tego jest ring, żeby weryfikować, kto jest najlepszy. Wierzę, że dostanę szansę, by udowodnić, że to ja jestem najlepszy. Powiem krótko: będę pierwszym polskim mistrzem świata!

Oczywiście, ich deklaracje, że chcą się bić, to tylko swoista słowna szermierka. Decydujący głos mają bowiem promotorzy i telewizje, które chciałyby taką walkę pokazać. Nie można wykluczyć, że mogłoby do takiego pojedynku dojść pod koniec tego roku, ale wszystko zależy od tego, jak skończą się negocjacje obozów Wildera i Tysona Fury’ego w sprawie wiosennej walki. W ich pierwszym starciu był remis. Decyzja o rewanżu i ewentualne podpisanie kontraktu może zapaść w ciągu najbliższych dni.

A może Joshua?

Wilder ma jeden pas, pozostałe (IBF, WBA, WBO i IBO) są w posiadaniu Brytyjczyka Anthony’ego Joshuy. Może więc to on mógłby być kolejnym celem chłopaka z Łomży? „Babyface” na pewno podjąłby takie wyzwanie, ale chyba jest jeszcze na nie za wcześnie. Komentatorzy wskazują bowiem, że o ile ze swoim ofensywnym stylem walki i przy „dziurawej” obronie, miałby – choć i tak nieduże – szanse na zwycięstwo z Wilderem, to z Joshuą, świetnie wyszkolonym technicznie i szybszym, o wiele mniejsze. Poza tym Brytyjczyk też ma walczyć wiosną (13 kwietnia na Wembley) i wkrótce ma być ogłoszony jego rywal. Na pewno nie będzie nim Kownacki. Ponieważ po raz kolejny odmówił najbardziej pożądany Wilder, to pewnie zostanie nim rodak mistrza, Dillian Whyte. A kolejny ewentualny termin w zimie pewnie znów będzie rezerwowany na Wildera, jeżeli wygra, lub Fury’ego. Bo takie pojedynki wygenerują ogromne zyski.

Wiosna będzie jego?

Wygląda więc na to, że Kownacki stoczy jeszcze jeden, może dwa pojedynki, których stawką nie będą mistrzowskie pasy. Gdyby tak się stało – i jeżeli znów wygra je efektownie, jak te ostatnie – to wiosną przyszłego roku prawie na pewno powinien dostać mistrzowską walkę. Z kim? To pokażą starcia obecnych czempionów. I być może ten czas oczekiwania będzie korzystny dla Polaka. 27 marca „Babyface” skończy 30 lat, a to bardzo dobry wiek dla pięściarza wagi ciężkiej. Tyle samo ma Joshua, Fury ma 31 lat, a Wilder 34.

Jedno jest pewne – Polak jest już w ścisłej czołówce wagi ciężkiej. W komputerowym i chyba najbardziej obiektywnym rankingu portalu boxrec.com klasyfikowany jest na 10. miejscu. Jeszcze wyżej plasuje się w zestawieniach dwóch federacji, w IBF na 6., a WBC na 8. miejscu. Dlatego Kownacki cały czas będzie wymieniany w gronie poważnych kandydatów na rywala dla urzędujących mistrzów świata. Tym bardziej, że amerykańskie telewizje chętnie go pokazują, a jego walki ściągają do Barclays Center tysiące fanów. Ostatnie starcie z Washingtonem pokazał otwarty kanał FOX. Ogólna dostępność telewidzów do walki nie wpłynęła jednak ujemnie na sprzedaż biletów, bo na trybunach zasiadło ponad 10 tysięcy widzów. I tu ciekawostka – bracia Adama, Łukasz i Paweł, niemal tylko we dwójkę rozprowadzili 2 tys. wejściówek, które w oficjalnej sprzedaży kosztowały od 67 dolarów w górę. – To świadczy o tym, że kibice są ze mną, co oczywiście bardzo mnie cieszy – komentował to „Babyface”.

Czołówka wagi ciężkiej według boxrec.com

1. Anthony Joshua (Wielka Brytania), 2. Deontay Wilder (USA), 3. Tyson Fury (Wielka Brytania), 4. Dillian Whyte (Wielka Brytania), 5. Aleksander Powietkin (Rosja), 6. Jarrell Miller (USA), 7. Kubrat Pulew (Bułgaria), 8. Luis Ortiz (Kuba/USA), 9. Dominic Breazeale (USA), 10. Adam Kownacki (Polska).

Najlepsi „ciężcy” w Polsce

1. (10. w boxrec) Adam Kownacki (19 zw. – 15 KO)

2. (31) Tomasz Adamek (53 zw. – 31 KO, 6 por.)

3. (38) Artur Szpilka (22 zw. – 15 KO, 3 por.)

4. (42) Mariusz Wach (33 zw. – 17 KO, 4 por.)

5. (44) Izu Ugonoh (18 zw. – 15 KO, 1 por.)

 

Na zdjęciu: Tydzień przed walką z Geraldem Washingtonem Adam Kownacki uroczyście otworzył… sesję nowojorskiej giełdy papierów wartościowych.