Bomba z opóźnionym zapłonem?

Nigeryjski pomocnik jest ostatnim transferem lidera zaplecza ekstraklasy, ale właśnie to wzmocnienie sprawiło, że o klubie z Częstochowy mówiono najgłośniej i najwięcej. 21-latek, który podpisał z Rakowem dwuletni kontrakt, do tej pory był zawodnikiem Manchesteru City, gdzie występował w zespołach młodzieżowych, także w zespole U 23, który jest bezpośrednim zapleczem pierwszej drużyny. Nigeryjczyk był też wypożyczany, do Szkocji i Norwegii. Wielu kibiców dziwiło się, że w ogóle doszło do takiego ruchu transferowego.

Fot. Raków Częstochowa

– Kontaktowaliśmy się z przedstawicielami zarówno Manchesteru City, jak i agencji menedżerskiej, która dba o interesy Nigeryjczyka. Oczywistym było, że na początku rozmów byliśmy odległą alternatywą – nie ukrywa Łukasz Piworowicz, dyrektor sportowy Rakowa.

– Nwakali miał ostatnio drobne problemy ze zdrowiem i średnio udane pół roku w Aberdeen, ale też jego atuty nie były do końca wykorzystane przez zespół. Wcześniej Chidi rozegrał dwa bardzo dobre sezony w Norwegii. Wydawało się, że któraś z tamtejszych drużyn będzie chciała pozyskać 21-latka. Z informacji, jakie uzyskaliśmy, zainteresowanie z klubów skandynawskich rzeczywiście było, ale ostatecznie do transferu nie doszło. Wykorzystaliśmy tę sytuację. Jeszcze w środę, 29 sierpnia, po południu nic nie zapowiadało tego, że Chidi trafi właśnie do nas. Wieczorem rozmowy nabrały rozpędu i kolejne 48 godzin to była walka z czasem, którą wspólnie wygraliśmy – dodaje dyrektor lidera pierwszej ligi.

Tyle o dobrych informacjach. Czas na trochę gorsze. Na debiut Nigeryjczyka w Rakowie wszyscy będą musieli poczekać. Wszystko przez prawno-formalne regulacje, które mogą spowolnić wejście pomocnika do drużyna nawet o kilka tygodni. – Nwakali nie jest obywatelem żadnego kraju będącego członkiem Unii Europejskiej. Jest Nigeryjczykiem. Przebywa co prawda w Europie od kilku lat, ale my jesteśmy zobowiązani uzyskać wymagane prawem pozwolenia. Nie mogę w tym momencie w stanie podać konkretnej daty, kiedy wszystkie formalności zostaną spełnione, natomiast mam nadzieję, że sprawy formalne uda się rozwiązać w ciągu kilku najbliższych tygodni – przyznaje Łukasz Piworowicz.