Bośnia i Hercegowina – Polska. Brawa dla Kamilów!

Grający swoje 75 mecze w reprezentacji Polski Kamil Glik i Kamil Grosicki dali nam wygraną w starciu z Bośnią i Hercegowiną.


Nasi zaczęli lepiej, tzn. ofensywniej niż ostatnio z „Oranje”, ale za to nerwowo. W pierwszych kilku minutach co druga piłka lądowała poza boiskiem, albo nie znajdowała właściwego adresata. Nie lepiej radzili sobie gospodarze, więc na boisku za wiele się nie działo. Nie brakowało za to ostrych starć i fauli, więc renomowany arbiter, jakim jest Cuneyt Cakir często używał gwizdka.

Piękne trafienie Glika

W 12 minucie wreszcie oglądaliśmy jakąś płynną akcję. Piłka wędrowała od nogi do nogi, w końcu Grzegorz Krychowiak wypuścił w bój Macieja Rybusa, ale ten z lewej strony fatalnie przestrzelił. W chwilę później z wolnego wrzucał Piotr Zieliński, ale tak, że nikt nie doszedł do piłki. Biało-czerwoni starali się atakować prawą stroną, gdzie aktywny był Kamil Jóźwiak, ale niewiele z tego wychodziło. Pomysłu na rozegranie akcji z przodu nie mieli też miejscowi, stąd zero cennych strzałów czy groźnych wrzutek, po których coś się mogło wydarzyć.

Tymczasem nagle i z niczego miejscowi zdobyli gola! W 22 minucie na lewej stronie ruszył Amer Gojak. Młody skrzydłowy Dinama Zagrzeb dośrodkował w nasze pole karne, w kierunku mierzącego 191 cm Elvira Koljicia. Ten, pilnowany przez Jana Bednarka, padł jak rażony piorunem. Stojący na wprost od całej akcji turecki arbiter od razu i bez wahania wskazał na jedenastkę. Nie pomogły protesty naszych piłkarzy z Bednarkiem na czele, który zdumiony łapał się za głowę. Do karnego podszedł Haris Hajradinović i mocnym uderzeniem przy słupku posłał piłkę do siatki. Był to pierwszy celny strzał w meczu w Zenicy.

Odpowiedzieliśmy celnym uderzeniem Piotra Zielińskiego, ale za słabym, żeby zaskoczyć takiego bramkarza, jak Asmir Begović, który po dłuższej przerwie wrócił do bramki bośniackiej reprezentacji. Nasi starali się odrobić stratę, atakowali, ale wszystko było robione za wolno, schematycznie, a w decydującym momencie brakowało dokładnego podania. Blisko wyrównania było w 35 minucie, kiedy to z piłką w pole karne odważnie wbiegł Kamil Grosicki, ale skończyło się tylko na rożnym, po którym minimalnie chybił głową Kamil Glik. Mecz się ożywił, bo korzystając z naszej aktywności z przodu Bośniacy szukali swojej szansy w szybkich kontrach. Po jednej z nich daleko poza swoim polem karnym musiał interweniować Fabiański.

W 42 minucie powinno było być 1:1. Tym razem z lewej strony dobrze wrzucił starający się brać ciężar gry na siebie Jóźwiak, wrzucił idealnie na głowę „Grosika”. Ten przymierzył jednak z kilku metrów tak, że piłka wylądowała w rękach Begovicia. Zaraz potem sam Józwiak miał świetną okazję, ale w decydującym momencie też się nie popisał. Nawałnica Polaków w końcówce I połowy trwała jednak nadal. Strzał Arkadiusza Milika dał nam rożnego, którego świetnie wykonał Grosicki. Idealnie wrzucił na głowę Glika, który świetnie znalazł się w polu karnym i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę posłał piłkę do siatki, zdobywając swojego gola numer 6 w narodowych barwach. Warto dodać, że i „Grosik” i Glik rozgrywali w poniedziałek swoje 75 mecze w reprezentacji Polski, ich radości nie można się było więc dziwić. To był bardzo dobry okres gry drużyny trenera Jerzego Brzęczka.

„Grosik” nie chciał być gorszy

Po przerwie grający w białych strojach nasi piłkarze dalej starli się atakować. Aktywni byli nasi skrzydłowi, Grosicki i Jóźwiak. Szkoda, że do ich poziomu nie dostroił się duet środkowych pomocników: Krychowiak – Zieliński. Szczególnie ten pierwszy grał słabo. W 57 minucie z dystansu huknął „Grosik”, ale piłka minęła cel. Gospodarze rzadko w tym momencie zagrażali naszej bramce, choć szansę miał rezerwowy Edin Viśća, na szczęście jednak chybił. Po godzinie gry na boisku pojawił się rezerwowy Edin Dżeko. Obraz gry nie uległ jednak zmianie, bo to polski zespół nadawał ton wydarzeniom na murawie, a spotkanie zaczęło przypominać to, co oglądaliśmy w piątek w Amsterdamie, czyli wyraźną dominację jednej drużyny. Zostało to udokumentowane pięknym trafieniem Grosickiego, który celnym uderzeniem głową wykończył świetne dośrodkowanie Rybusa, również – jak Glik – godnie podkreślając swój 75 mecz w narodowych barwach.

W 72 minucie wróciliśmy z przysłowiowej dalekiej podróży, kiedy w znakomitej okazji szczęśliwie dla nas przestrzelił Koljić. Kilka minut później celnie przymierzył Dżeko, na szczęście Fabiański był na miejscu. W końcówce nic już się nie zmieniło i mogliśmy się cieszyć z naszej pierwszej wygranej w Lidze Narodów i trzech ważnych punktów!


Bośnia i Hercegowina – Polska 1:2 (1:1)

1:0]– Hajardinović, 24 min (z karnego), 1:1 – Glik, 45 min (głową), 1:2 – Grosicki, 67 min (głową)

BOŚNIA I HERCEGOWINA: Begović – Kvrżić, Bićakćić, Sanićanin, Ćivić (82. , Milośević) – Hodżić, Hadżiahmetović, Beśić (60. Dżeko), Hajradinović, Gojak (46. Viśća) – Koljić. Trener Dusan BAJEVIĆ. Rezerwowi: Śehić, Burić Kolaśinac, Danilović, Dżeko, Cimirot, Šunjić, Kovaćević, Cipetić, Śabanadżović.

POLSKA: Fabiański – Kędziora, Bednarek, Glik, Rybus – Jóźwiak, Góralski, Krychowiak (68. Klich), Zieliński (85. Linetty), Grosicki (80. Szymański) – Milik. Trener Jerzy BRZĘCZEK. Rezerwowi: Szczęsny, Skorupski, Bereszyński, Bochniewicz, Jędrzejczyk, Walukiewicz, Karbownik, Moder, Piątek.

Sędziował Cuneyt Cakir. Asystenci: Bahattin Duran i Tarik Ongun (wszyscy Turcja). Mecz bez udziału publiczności. Czas gry: 94 min (41+48). Żółte kartki: Hadżiahmetović (87. faul) -Bednarek (22. faul), Milik (82. faul).