Bośniacka piąta kolumna

Wskutek bezsensownego zachowania rezerwowego pomocnika krakowianie stracili szansę na pierwsze w tym roku ekstraklasowe zwycięstwo.


Damir Sadiković. Temu jegomościowi „Pasy” zawdzięczają fakt, że nie doczekali się przełamania i pierwszego tegorocznego zwycięstwa w ekstraklasie.

Powody niezrozumiałe

Gdy do zakończenia regulaminowego czasu gry zostało kilkadziesiąt sekund, bośniacki pomocnik nieudolnie zastawiał piłkę przy linii bocznej i nie dość, że stracił ją na rzecz Marcela Zylli, to jeszcze z niezrozumiałych powodów reklamował aut, nie podejmując pogoni za zawodnikiem Śląska. Ten wjechał w pole karne, wyłożył piłkę Fabianowi Piaseckiemu, który tylko dopełnił formalności, doprowadzając do remisu.

Swego czasu Michał Probierz chciał posłać Kamila Pestkę na szkolenie z przepisów. W przypadku Sadikovicia, przydałaby się jeszcze wizyta u okulisty. I dodatkowy trening motoryczny. Skoro nie masz ochoty biegać, a na murawie pojawiłeś się dopiero w 60 minucie…

Finezja Rumuna

Komentujący ten mecz na antenie Canal+ Michał Żewłakow powiedział w którymś momencie, że „to jak dyskoteka, na której nikt nie tańczy”. Nieumiejąca wygrać Cracovia kontra zbierający wyjazdowe cięgi Śląsk – tu nie było przypadków. Nie dało się na to patrzeć… Kwiatkiem, który zakwitł w tym piłkarskim kamieniołomie, mógł pochwalić się Sergiu Hanca.

W 62 minucie Rumun technicznym, eleganckim uderzeniem zza „16” zwieńczył dogranie Marcosa Alvareza, posyłając piłkę za kołnierz Matusza Putnockiego. Na tę bramkę już dało się patrzeć – i to kilkukrotnie, z nieskrywaną przyjemnością.

„Pasy” miały pełną pulę na wyciągnięcie ręki, mogły odnieść pierwsze ekstraklasowe zwycięstwo od przedostatniej ubiegłorocznej kolejki (2:0 w Zabrzu) – a pierwsze domowe od początku listopada. Śląsk co prawda podkręcił tempo, ale nie był w stanie stworzyć sensownej okazji. Pomógł mu w tym Damir Sadiković…

Emocje w końcówce

Choć wyrównująca bramka padła w 89 minucie, to dopiero wtedy… zaczął się mecz. Wrocławianie mogli zapewnić sobie nawet pełną pulę, ale Piasecki tym razem uderzył głową w środek bramki. Cracovia miała dwie okazje po rzutach wolnych. Minimalnie pomylił się Luis Rocha, a „główkę” Milana Dimuna efektownie wyłapał Putnocky. Po końcowym gwizdku źli musieli być jedni i drudzy.

„Pasy” mogą po tej kolejce znaleźć się na przedostatnim miejscu w tabeli i coraz więcej wskazuje na to, że będą zaciekle biły się o uniknięcie spadku. Śląsk znów zaprezentował się mizernie, a tylko drobną okolicznością łagodzącą dla trenera Vitezslava Laviczki są dobre zmiany, których dokonał wczoraj, dając impuls swemu zespołowi.

Coraz mocniej spekuluje się, że to mogą być ostatnie dni Czecha we Wrocławiu, a głosy te nabrały mocy po rezygnacji Jacka Magiery z pracy w PZPN. Były selekcjoner kadry U-19 z miejsca stał się naturalnym kandydatem na następcę Laviczki.


Cracovia – Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)

1:0 – Hanca, 62 min (asysta Alvarez), 1:1 – Piasecki, 89 min (asysta Zylla)

CRACOVIA: Niemczycki – Rapa, Szymonowicz, Rodin, Rocha – Hanca (79. Strózik), Dimun, van Amersfoort, Kosecki (60. Sadiković) – Rivaldinho (79. Siplak) – Piszczek (60. Alvarez). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Hrosso, Marquez, Fiolić, Thiago, Diego.

ŚLĄSK: Putnocky – Celeban, Bejger, Tamas, Sztiglec – Scalet, Janasik (76. Piasecki) – Musonda (76. Sobota), Pich (80. Praszelik), Pawłowski (67. Zylla) – Exposito. Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Szromnik, Lewkot, Pałaszewski, Praszelik.

Sędziował Łukasz Szczech (Kobyłka). Żółte kartki: Rodin (16. faul), van Amersfoort (22. faul), Rapa (89. faul) – Scalet (90+2. faul).
Piłkarz meczu – Sergiu HANCA.

Wojciech Chałupczak


Na zdjęciu: Przy Kałuży padł remis, który nie mógł zadowolić żadnej ze stron.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus