Bożydar Iwanow: Na pierwszą ligę z 3-metrową wędką

Rozmowa z Bożydarem Iwanowem, komentatorem Polsatu Sport

Polsat sprawił miłą niespodziankę kibicom klubów Fortuna 1 Ligi i sympatykom tych rozgrywek.
Bożydar IWANOW:
Będziemy tak naprawdę pokazywać wszystkie mecze. Sześć – naszych zdaniem najważniejszych w każdej kolejce – trafi na anteny Polsatu Sport i, choć rzadziej, Polsatu Sport Extra, a pozostałe trzy spotkania będą dostępne na naszej platformie internetowej Ipla.TV.


Transmisje na Ipli będą się różnić od tych telewizyjnych?
Bożydar IWANOW: Nie będą to realizacje pełnym zestawem kamerowym, nie będzie też póki co komentarza, ale zostanie użyty takiej jakości sprzęt, by kibice tych drużyn, których w danej kolejce akurat zabraknie na antenach Polsatu, i tak mogli zobaczyć swoich zawodników na żywo i w dobrych warunkach. Dodam, że 1-2 mecze w każdej kolejce będziemy się starali transmitować bezpośrednio ze stadionów.

Wiemy, jakie są obostrzenia i z czym to się wiąże. Cała nasza ekipa telewizyjna – realizatorzy, dźwiękowcy, operatorzy, dziennikarze, komentatorzy, reporterzy, eksperci – zostali włączeni do programu medycznego. Wypełniamy codziennie ankiety, ja sam już w czwartek przechodziłem przesiewowe testy na koronawirusa, jako że jadę do Legnicy na ćwierćfinał Pucharu Polski. Tymi rozgrywkami kończyliśmy w marcu rywalizację i nimi zaczynamy. Nawet te osoby, które tylko siedzą na wozie transmisyjnym i z niego nie wychodzą, też są poddani tym samym medycznym zasadom. Mamy nadzieję, że nikt nie okaże się zakażony i nie będzie konieczności przetasowań, wprowadzania kogoś z „rezerwy”.


Zobacz jeszcze: Adam Wolniewicz chętnie zagrałby na giełdzie



Polsat dysponuje takimi zasobami ludzkimi, by zabezpieczyć co kolejkę dziewięć I-ligowych meczów?
Bożydar IWANOW: Spokojnie. Mamy na tyle ludzi, poza tym teraz nie ma innych meczów, innych lig. Jesteśmy gotowi, nie grozi nam drapanie się po głowie i zastanawianie, kto weźmie na siebie jakąś część obowiązków. Grupa ekspertów, reporterów, komentatorów jest szeroka, nie będzie problemu. Poza tym istotne jest też to, że większość spotkań będzie po prostu komentowana ze studia w Warszawie. Po każdej kolejce tradycyjnie będziemy emitować magazyn, choć sytuacja jest specyficzna, bo często mecze będą w środku tygodnia. Ten pierwszy tydzień będzie bardzo intensywny, praktycznie od poniedziałku do niedzieli na naszych antenach będą po dwa spotkania.

Jak będzie wyglądać wasza praca na stadionie? Komentowanie w masce trudno sobie wyobrazić.
Bożydar IWANOW: Komentatorzy swoje stanowisko będą mieli zwyczajowo na trybunach, zatem nam żaden kontakt nie grozi – i my nie jesteśmy też dla nikogo zagrożeniem. Wiadomo jednak, że nasi reporterzy będą zaopatrzeni w takie 3-metrowe tyczki z mikrofonem. Nazywamy je w redakcji żartobliwie wędkami. Te wędki pozwolą na zachowanie bezpiecznych odległości. Do tego każdy reporter będzie w maseczce, rękawiczkach. No i nie będzie pracował na murawie, a również w ten czy inny sposób – dzięki „wędce” – z trybun.


Czyli w tzw. „strefie zero” nie mogą przebywać nawet reporterzy.
Bożydar IWANOW: Nie mogą. Zresztą, nawet kamery nie będą postawione na murawie. Komentatorzy będą mieli utrudnioną pracę o tyle, że zawsze przed meczem spotykamy się z zawodnikami, trenerami. Rozmawiamy, wymieniamy uwagi, czegoś się dowiemy. Po prostuj jesteśmy blisko. Teraz tego nie będzie, ale to nie kłopot. Są telefony, dlatego do meczu spokojnie się przygotujemy.


Zobacz jeszcze: Sanki w pełnym słońcu



Czy trudno komentuje się mecz bez publiczności?

Bożydar IWANOW: Nawet trudno ogląda się go w telewizji. Komentowałem kilka takich spotkań, kiedy na trybunach było po 200 osób. Osoby na ławkach rezerwowych czasem obracały się w moją stronę, bo słyszały, co się mówi. Niedawno, na meczu Pucharu Polski w Niepołomicach, podstawiono nam platformę bardzo blisko ławek rezerwowych. Piłkarze schodzący na zmianę albo się w naszą stronę uśmiechali, albo mieli nietęgie miny, słysząc, że mówimy coś krytycznego. Na mniejszych obiektach nieraz atmosfera jest specyficzna. Kilkaset osób, brak tzw. kotła, młyna. Mnie to utrudnia pracę. Dźwięk trybun podnosi temperaturę, poziom emocji. Komentuje się innym głosem, z innym temperamentem. Cóż jednak możemy zrobić? Taka panuje sytuacja, nie mamy na nią wpływu i na pewno sobie z tym fantem poradzimy.


Z przymrużeniem oka: czy chciałby pan zaapelować do piłkarzy i trenerów o jak najmniejszą liczbę wulgaryzmów, które zapewne w takich okolicznościach będą dobrze słyszalne?
Bożydar IWANOW: To jest chyba niemożliwe… Piłka to emocje, kontaktowy sport, dlatego przy spięciach na pewno będziemy swoje słyszeć. Zobaczymy po meczach Pucharu Polski, jak pod tym względem wygląda sytuacja i będziemy mądrzejsi. Ciekaw jestem całego dźwięku. Zastanawialiśmy się, czy nie podkładać do transmisji odgłosów trybun. Taka padła też propozycja ze strony LiveParku, produkującego sygnał z meczów ekstraklasy.


Jakie ma pan zdanie o tym pomyśle?

Bożydar IWANOW: W ostatnim magazynie Cafe Futbol robiliśmy o tym materiał. Reporter i dźwiękowiec usiedli, podłożyli do meczu przy pustych trybunach dźwięk z innego, rozgrywanego przy wielotysięcznej publiczności. Dla mnie to sztuczny manewr, trochę jak zakłamywanie rzeczywistości. Ona jest, jaka jest. Musimy ten najbliższy czas – tygodnie, może miesiące – po prostu przetrwać.


Zobacz jeszcze: „Mamy swoje aspiracje


Komentuje pan mecz Miedzi z Legią. Sprawa wręcz historyczna, to pierwsze spotkanie na polskich boiskach w pandemii!

Bożydar IWANOW: (śmiech). Nie odbieram tego w taki sposób. Tak się po prostu podzieliliśmy. Marcin Feddek i Tomek Łapiński jadą do Mielca na Stal – Lech, a ja i Paweł Golański wybieramy się do Legnicy. Paweł czy Tomek oczywiście też są podpięci pod system medyczny, wypełniają ankiety, testują się.


Spodziewa się pan, że w czołówce I ligi może dojść po ponad 2-miesięcznej przerwie do nowego rozdania?
Bożydar IWANOW: Podbeskidzie bardzo dobrze zaczęło wiosnę. Było świetnie przygotowane po okresie zimowym, obozie w Turcji. Dwie kolejki wskazywały na to, że nic tej drużyny nie zatrzyma, a teraz musiała wszystko rozpocząć od nowa. Najbardziej pokrzywdzeni są właśnie ci, którzy dobrze ruszyli i mogli mieć nadzieję, że w takiej formie dojadą do końca sezonu. Teraz doszło do restartu. Sądzę jednak, że te sztaby, które odpowiednio przygotowały zespoły zimą, nie zepsuły też dwóch miesięcy pandemii. Z drugiej strony wiemy też, jaka jest pierwsza liga.


Każdy z każdym może wygrać!

Bożydar IWANOW: Dlatego wszystko jest możliwe. Znając Podbeskidzie, zawodników, trenera Brede, którego zespoły zawsze grają fajną, ofensywną piłkę, nie przewiduję tu żadnej sensacji. Ten klub pod każdym względem spełnia wymagania ekstraklasy. Stadion, organizacja, zarządzanie… Ucieszył mnie też powrót Grzegorza Więzika. Zawsze go ceniłem i dobrze, że znów będzie pracował dla Podbeskidzia. W czołówce największą zagadką jest Warta Poznań. Jej postawa w tym sezonie to duża niespodzianka. Sam fakt, że po sezonie czekają nas baraże, powoduje, że liga zrobiła się jeszcze ciekawsza niż w poprzednich latach.


Zobacz jeszcze: „Nigdy nie kierowałem się pieniędzmi”