Ruch ma swojego Rooneya

Zawsze zwracam uwagę na to, jak zbudowane są zespoły rywalizujące w czołówce pierwszej ligi – mówi Bożydar Iwanow.


Bożydar Iwanow, komentator Polsatu Sport w rozmowie z Maciejem Grygierczykiem

Skoro aż cztery drużyny do ostatniej kolejki przystępują z szansami na bezpośredni awans, to znaczy, że udała nam się końcówka pierwszoligowego sezonu?

Bożydar IWANOW: – Mogła się poukładać nawet jeszcze lepiej, jeszcze ciekawiej. Gdyby ŁKS tydzień temu przegrał w Gdyni – a przecież na to się zanosiło, bo Arka przez 70 minut rozgrywała spotkanie na ekstraklasowym poziomie. Skończyło się remisem. Wielkie gratulacje dla ŁKS-u. Było co prawda trochę uwag do jego postawy w tym decydującym meczu, mimo fety i wielkiego szczęścia piłkarze mieli świadomość, że nie był najlepszy w ich wykonaniu, ale jakie to ma teraz znaczenie…

A sezon i tak do końca będzie interesujący. Może sprawdzić się moja przepowiednia ze studia Polsatu Sport po kwietniowym meczu Ruchu z Wisłą. Rozmawiając z trenerem Sobolewskim powiedziałem, że ma szansę spełnić się nieszczęśliwy dla niej scenariusz. Chodzi o wyjazd na baraż do Niepołomic, gdzie poległa już nie tylko ona, ale też wiele innych zespołów.

Jak zareagował trener Sobolewski?

Bożydar IWANOW: – Chyba uśmiechnął się… Wtedy Wisła była na trzecim miejscu, Puszcza – na piątym, więc mimo wszystko trudno było sobie wyobrazić, że drużyna z Krakowa może wypaść poza czwórkę.

„Biała gwiazda” w kluczowych momentach albo traciła szansę umocnienia się na drugim miejscu, albo wskoczenia tam – przegrywając z Puszczą, Ruchem, ŁKS-em, Zagłębiem. Zagraniczni piłkarze mają jakość, ale też mieli problem z wytrzymaniem ciśnienia?

Bożydar IWANOW: – Zawsze zwracam uwagę na to, jak zbudowane są zespoły rywalizujące w czołówce pierwszej ligi. W Ruchu jest tylko jeden obcokrajowiec (Czech Jan Sedlak – dop. red.). Może ta drużyna ma czysto piłkarskie umiejętności trochę niższe niż ŁKS, Wisła, nawet Arka i może Podbeskidzie.

Ale w Chorzowie jest prawdziwy zespół, prawdziwa rodzina. Pewnie gdybyśmy mieli zastanowić się, jak pierwszoligowcy spędzają wolny czas, to moglibyśmy wyobrazić sobie, że cały Ruch idzie gdzieś wspólnie.

Bożydar Iwanow
Bożydar Iwanow. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Nie wiem, czy zagraniczni piłkarze Wisły, albo zagraniczni piłkarze Podbeskidzia będą chcieli siedzieć z Polakami z szatni tych zespołów. To taka metafora, ale w trudnych momentach potrzeba czegoś więcej niż umiejętności piłkarskie. Charakteru, kozaków, liderów. Mogę tu nawet nawiązać do ostatnich powołań Fernando Santosa.

Co ma reprezentacja do pierwszej ligi?

Bożydar IWANOW: – Niektórzy mówią, że na liście powołanych nie ma Glika, Krychowiaka, Grosickiego, Piątka. Ale Glik był w stanie poderwać zespół swoimi interwencjami. Z kolei Grosicki – dać impuls rajdami, Piątek grał kiedyś z rozharataną nogą, krew mu się lała do buta. Krychowiakowi wiele można zarzucać, ale wiemy, jakie ma walory, nieprzypadkowo rozegrał w kadrze 98 meczów.

W trudnych momentach ważna jest zespołowość; to, by być ze sobą razem. Może taki czynnik decyduje dziś, że to Ruch jest blisko wymarzonego awansu, a nie Wisła.

Słyszałem takie zdanie z wewnątrz, że nie da się dziś wyobrazić Ruchu bez Macieja Sadloka i Łukasza Janoszki. A przecież ich rola sportowa nie jest już kluczowa.

Bożydar IWANOW: – Dodałbym do tego jeszcze Tomasza Foszmańczyka. To są ludzie teoretycznie po drugiej stronie góry, rzeki. Jednak jak widać znaczą wiele, nawet jeśli na samym boisku nie wnoszą już tyle, co choćby Daniel Szczepan. Wiemy, ile daje biegania, pressingu, agresji, nieustępliwości. Powiedziałem kiedyś, że przypomina mi Wayne’a Rooneya. Tylko się uśmiechnął…

Budzi też skojarzenia z innym piłkarzem, który grał na Górnym Śląsku, choć był warszawiakiem – świętej pamięci Piotrem Rockim. Styl uczesania mają bardzo podobny. Ten charakter to szalenie istotna sprawa i tym Ruch też wygrywa. Takie mam wrażenie.

Zaskoczenie, że wyprowadzka z Cichej do Gliwic nie zabiła Ruchu, a wręcz jeszcze wzmocniła?

Bożydar IWANOW: – Uwielbiam jeździć na mecze do Gliwic, ale – przepraszam kibiców Piasta – tylko wtedy, gdy gra tam Ruch. Warunki tam są dużo lepsze niż na Cichej, która ma specyficzny klimat. Nic nie pada na głowę, jest dobra akustyka, trybuny znajdują się bliżej boiska, nawet transparenty rozwieszone przez kibiców wyglądają korzystniej.

Czujesz się jak na poważnym meczu ekstraklasy. Frekwencja, jakość dopingu – widać doskonale, jak bardzo Chorzów potrzebuje nowego stadionu. Włożenie tego zespołu i kibiców w nieco inne miejsce niż Cicha pokazało, jaka to ekstraklasa!

By wykonać ostatni krok, Ruch musi wygrać z GKS-em Tychy. Tydzień temu przy Bukowej nie wytrzymał presji. Teraz da radę?

Bożydar IWANOW: – Myślę, że tak. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że mecz w Katowicach był trochę inny niż wszystkie. Temperatura tych derbów była bardzo wysoka. Mam wrażenie, że żegnając się z publicznością zawodnicy GKS-u chcieli pokazać, że są z trenerem Górakiem. Wiemy, jakie mogą być w klubie zawirowania i że przyszłość szkoleniowca też jest niewiadomą.

Teraz – mimo że w gliwickiej gościnie – Ruch gra jako gospodarze. Sądzę, iż postawi kropkę nad „i”. Ale… w Dortmundzie też tak myśleli. Do tej rywalizacji o awans chorzowianie muszą podejść z respektem, pokorą.

Nawet jeśli potkną się, to trudno wyobrazić sobie, by wpłynęło to na sytuację Wisły, bo po sensacyjnej porażce z Zagłębiem Sosnowiec spadła za plecy Bruk-Betu i Puszczy. To największy przegrany rundy wiosennej?

Bożydar IWANOW: – Trudno powiedzieć. Zimą zostały poczynione inwestycje, skład stał się mocno zagraniczny z kilkoma polskimi elementami, podjęto pewnego rodzaju ryzyko. Nie wiem do końca, jaka byłaby ewentualnie rola tych zawodników w ekstraklasie.

Czy byliby w stanie wejść na wyższy poziom, skoro dziś są na 5. miejscu w pierwszej lidze… Wiemy jednak, z jakiego pułapu startowali do tej rundy. Ich celem, który był realny do realizacji, i tak była walka o baraże. Pomijając porażkę z Zagłębiem, wielkim atutem był własny stadion.


Czytaj także:


Na wyjazdach tej ekipie czegoś brakowało, co pokazały mecze w Łodzi, Niepołomicach, Gliwicach, czyli może nieco gorszych murawach. W Niepołomicach gra jeszcze Sandecja, w Gliwicach – Ruch i Piast, te boiska nie mogły być dywanami. Gdyby Wisła musiała zagrać baraże na wyjeździe – a nie można tego wykluczyć – to zabierze jej się trochę atutów. Ale rozczarowaniem dotąd bym na pewno ekipy Sobolewskiego nie nazwał. Zrobiła tej wiosny naprawdę dużo.

Jako stacja transmitująca pierwszoligowe zmagania, zapewne nie chcielibyście stracić na rzecz ekstraklasy obu firm generujących takie zainteresowanie, jak Ruch i Wisła?

Bożydar IWANOW: – Mówiąc pół-żartem, mogliśmy jeszcze liczyć na spadek Śląska Wrocław, co w połączeniu z Lechią Gdańsk dałoby rozgrywkom dwie areny Euro. Stało się inaczej, ale Wisła Płock też ma fajny stadion, więc nie narzekamy… Cieszę się, że na wyższy poziom wracają takie firmy jak Polonia Warszawa.

Trwa jeszcze walka między Kotwicą Kołobrzeg a Stomilem Olsztyn. Wszystkim życzymy pomyślności, szczęścia, awansu. Na pewno nie będziemy przed finiszem sezonu wbijać igieł w laleczki woodo, by nie awansowały zespoły, które chcielibyśmy nadal oglądać na naszych antenach.

W sobotę z ostatniej kolejki sezonu zasadniczego Polsat przeprowadzi multiligę, czyli na jednym kanale odbędzie się łączona transmisja wszystkich spotkań. Dzieje się tyle, że nie mogło być inaczej?

Bożydar IWANOW: – W zasadzie tylko dwa mecze są bez znaczenia – w Chojnicach i Sosnowcu. Istotne może być nawet spotkanie w Bielsku-Białej, choć tam będziemy zaglądać najrzadziej, bo Podbeskidzie ma tylko matematyczne szanse na baraże. Skupiamy się na Gliwicach, Niecieczy. Tam temperatura powinna być najwyższa, mecz Bruk-Betu z Arką jest jedynym, w którym mają o co grać jedni i drudzy.

Gdynianie na wyjeździe mają dużo większą moc niż przed własną publicznością, ale pytanie, co będzie się działo w Rzeszowie. Jeśli tam po 10 minutach Stal będzie prowadziła ze Skrą 2:0, to z Arki może siłą rzeczy zejść ciśnienie. Będziemy też w Niepołomicach, będziemy w Łęcznej, gdzie – przewiduję – Wisła czeka naprawdę trudne zadanie. Górnik pod wodzą Ireneusza Mamrota, z kilkoma ciekawymi zawodnikami, wcale nie stoi na straconej pozycji i zapewne spróbuje sprawić niespodziankę.

A gdzie usłyszymy Bożydara Iwanowa?

Bożydar IWANOW: – W Gliwicach! Zawsze wracam na Górny Śląsk z radością. Pamiętam mecze Ruchu przy Cichej, gdy u boku Andrzeja Zydorowicza zaczynałem swoją pracę. Miałem okazję komentować wiele występów Krzysztofa Bizackiego, Mariusza Śrutwy.

Teraz historia zatacza koło. Mariusz będzie jednym z gości w naszym studiu w Warszawie. Zaproszeni też zostali Łukasz Surma, Artur Skowronek czy Janusz Kudyba. Fajny zestaw ekspertów, zapowiadają się wielkie emocje, dlatego tych, którzy nie wybierają się na stadiony, zapraszam przed ekrany.


Na zdjęciu: Bożydar Iwanow przewiduje, że Ruch wytrzyma ciśnienie i postawi kropkę nad „i” w decydującym meczu w Gliwicach.

Fot. PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.