Brak powodów do zmartwienia

Po meczu z Miedzią Legnica piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie mieli prawo mieć kaca, bo w zbyt łatwy sposób wypuścili zwycięstwo z rąk. Czy miał go obrońca, Dawid Gojny?

– Moralnego na pewno, bo prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy dwie stuprocentowe okazje do podwyższenia wyniku – powiedział wychowanek Odry Wodzisław.

– Po zdobyciu kontaktowego gola przez Miedź, na boisku „śmierdziało” remisem, bo rywal złapał wiatr w żagle. Jakby to spotkanie potrwało kilka minut dłużej, mogliśmy je nawet przegrać. Po zakończeniu meczu przez chwilę w naszej szatni panowała cisza, jak makiem zasiał, nastroje nie były za wesołe, ale musieliśmy przełknąć tę gorzką pigułkę. Jednak już o tym zapomnieliśmy, mieliśmy tydzień ciężkiej pracy i teraz skupiamy się tylko na najbliższym meczu z GKS-em Tychy.

Kolejny maraton

Poprzednia przerwa w rozgrywkach wyszła podopiecznym trenera Jarosława Skrobacza na dobre, czy teraz będzie podobnie?

– Mam nadzieję, że nam nie zaszkodzi – wyraził życzenie Dawid Gojny.

– Wtedy jednak była inna sytuacja, bo przegraliśmy dwa mecze z rzędu, a teraz nie przegraliśmy żadnego z pięciu, wygrywając trzy z nich. Dlatego chcieliśmy jak najszybciej zagrać z Puszczą Niepołomice, która wtedy akurat była w „dołku”. Teraz czeka nas kolejny maraton, bo w ciągu siedmiu dni musimy rozegrać trzy mecze, ale jesteśmy na to gotowi. Na pewno w każdym z tych trzech meczów będziemy walczyli o zwycięstwo i trzy punkty. Nie są to z mojej strony, tylko pobożne życzenia, bo wiem, że nas na to stać.

Groźni w ofensywie

Dawid Gojny jest jednym z sześciu piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie, którzy zagrali we wszystkich trzech meczach z GKS-em Tychy w Fortuna 1 Lidze. Oprócz niego na boisku występowali za każdym razem Grzegorz Drazik, Dominik Kulawiak, Kamil Jadach, Bartosz Jaroszek i Kamil Adamek. Który z nich był najtrudniejszy?

– Nie mam wątpliwości, że ten, który przegraliśmy w Tychach 1:2 – zapewnia „Gojo”.

– Własne boisko jest dużym atutem naszego najbliższego przeciwnika, u siebie grają bardzo ofensywnie i stwarzają dużo okazji do zdobycia bramek. W tamtym meczu piłkarze z Tychów siedzieli na nas wysoko i do wyniku 2:0 nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Teraz będziemy musieli ciężko popracować w defensywie, żeby się temu przeciwstawić.

Rywal, który „nie leży”

Nie da się ukryć, że GKS Tychy jest jedną z tych drużyn, która „nie leży” jastrzębianom i sprawia im duże kłopoty. Czym to jest spowodowane? Jest kilka przyczyn – twierdzi Dawid Gojny.

– Po pierwsze – zwycięstwo w takim spotkaniu to sprawa prestiżu, a na dodatek kibice obu zespołów nie pałają do siebie sympatią. Przed takimi pojedynkami ciśnienie jest większe i większa odpowiedzialność za wynik. Ponadto kadra Tychów jest liczna, a zawodnicy mają odpowiednią jakość. Klub jest dobrze poukładany od strony infrastrukturalnej, finansowej i sportowej. Jak masz dobrych piłkarzy i dobrego trenera, to masz lepsze warunki rozwoju. Nie mam wątpliwości, że GKS Tychy jest jednym z lepszych zespołów w pierwszej lidze.

Łatwiej nie będzie

W sobotnim spotkaniu w zespole gospodarzy zabraknie czterech kluczowych piłkarzy, którzy muszą odpokutować karę za nadmiar żółtych kartek. Czy to zwiększa szanse jastrzębian na korzystny wynik?

– To tylko pozory, że będzie nam łatwiej, moim zdaniem absencja tych czterech piłkarzy nie będzie miała żadnego znaczenia – przekonuje Dawid Gojny.

– Dlaczego? Bo ze składy wypada czterech zawodników, ale w ich miejsce wskakuje czterech, którzy będą chcieli udowodnić trenerowi Tarasiewiczowi, że są potrzebni drużynie. Zechcą potwierdzić swoją przydatność przed zimowym okienkiem transferowym, by nie wypaść z kadry zespołu. Jednak my się tego nie obawiamy, bo jak zagramy dobrze, to nie mamy się czym martwić. Jak mawia trener Jarosław Skrobacz, jak zagramy dobrze, to on jest spokojny o wynik.

Na zdjęciu: Dawid Gojny nie ma wątpliwości, że GKS Tychy jest wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem dla jastrzębian.