Brakuje chłodnej głowy

Rafał Remisz był jednym z najlepszych zawodników GieKSy w środowym spotkaniu ze Stomilem Olsztyn. Strzelił głową po rzucie rożnym Tymoteusza Puchacza bramkę dającą prowadzenie swemu zespołowi, trzymał w ryzach tyły, a przy straconej bramce, która pomogła gościom w zanotowaniu remisu nie miał udział. Nic dziwnego, że został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.

– Rafał zawsze był groźny przy stałych fragmentach gry. Teraz gra w innym klubie, zrobił swoją robotę, ale z szacunku do nas nie cieszył się ze zdobytej bramki. Takie sytuacje się ceni. Na pewno głęboko w serduchu ma nasz Stomil. Tak samo jak mocno walczy, żeby GKS się utrzymał, tak mocno trzymał za nas kciuki – doceniali swego byłego kolegę piłkarze z północy Polski, a urodzony w Olsztynie były obrońca Stomilu, który pierwszy sezon występuje w GieKSie, faktycznie w pierwszej chwili wybuchnął radością, by po chwili – w przeciwieństwie do kolegów z drużyny – przestać cieszyć z gola, którego zadedykował spodziewającej się dziecka żonie.

GKS Katowice. Wrócić do żywych

– W październiku spodziewamy się córki. Żona jest na każdym meczu i cieszy się z mojego i drużyny dobrego występu. Szkoda tylko, że nie udało nam się znów wygrać u siebie – mówi Remisz. – Jestem wychowankiem Stomilu, pochodzę z Olsztyna i ten klub zawsze będzie mi bliski, ale teraz gram dla GKS-u i teraz to ten klub jest dla mnie najważniejszy.

Katowicki obrońca nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego od ponad ośmiu miesięcy zespół nie potrafi wygrać ligowego spotkania na Bukowej, nie zdobył od bardzo dawna kompletu punktów na własnym boisku, chociaż okazje ku temu były wyborne. – Zagraliśmy kolejne dobre spotkanie, ale znów zabrakło nam chłodnej głowy pod bramką rywali. Stworzyliśmy sobie sytuacje do zdobycia bramki, ale ich nie wykorzystaliśmy. Gdybyśmy je wykorzystywali, to kończylibyśmy wygrywając mecze kilkoma bramkami.

Niestety, tak się nie dzieje, a w końcówkach meczów coś nam nie wychodzi. To powód do głębokich analiz. Musimy uzbroić się w cierpliwość i dalej robić swoje. Na pewno nie załamujemy się. Idziemy dalej wyznaczoną ścieżką. W poniedziałek w Krakowie w starciu z Garbarnią nie wyobrażam sobie innego wyniku, niż nasze zwycięstwo.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ