Bramka marzenie daje komplet punktów

Fenomenalne uderzenie Marko Roginicia dało „góralom” arcyważne punkty w starciu z „Kolejorzem”.


David Niepsuj, który strzelił gola tuż po przerwie na reprezentacje, kiedy to wskoczył do wyjściowego składu Podbeskidzia, stracił zaufanie trenera Roberta Kasperczyka. W jego miejsce pojawił się Karol Danielak, który zameldował się na prawym wahadle. Była to jedna z dwóch zmian w podstawowym ustawieniu bielszczan, bo po dwóch meczach przerwy na boisko wrócił Milan Rundić.

Można było to odebrać jako dobry prognostyk, bo gdy Serba brakowało, Podbeskidzie wszystkie trzy spotkania przegrało. A gdy ostatnio był na boisku, to „górale” nie tylko wygrali, ale i nie stracili gola. Ważniejsze jednak dla bielszczan było to, nie oddali rywalowi, starającemu się organizować w atak pozycyjny, pola i też próbowali atakować.

To był przeciętny mecz od pierwszych minut, choć prowadzony w dobrym tempie. Dosyć długo brakowało jednak konkretów pod obiema bramkami i – tak naprawdę – do przerwy ich nie było. Jako pierwszy groźniej zaatakował Lech, ale Michał Skóraś nie sięgnął dobrze zagranej piłki, a Mikael Ishak szukał krótkiego rogu i trafił jedynie w boczną siatkę. W odpowiedzi niezłym strzałem z dystansu popisał się Desley Ubbink, ale Mickey van der Hart zdołał sięgnął futbolówkę końcówkami palców. „Kolejorz” był trochę konkretniejszy, i grał szybciej.

„Górale”, z kolei, starali się wyprzedzać rywali i odcinać ich od podań, co udawało im się całkiem nieźle. Tym jednak, co najbardziej rzucało się w oczy było to, że żaden z zespołów nie zdecydował się w pierwszej połowie zaryzykować i wynik meczu pozostał zamknięty, choć po kąśliwym strzale Rundicia z rzutu wolnego piłka nieznacznie minęła słupek bramki Lecha. Co było najlepszą wiadomością dla Podbeskidzia do przerwy? To, że nie straciło gola, bo w pięciu poprzednich połowach w ekstraklasie – drugiej z Zagłębiem i obu w meczach z Pogonią i Śląskiem – zawsze rywale trafiali do siatki „górali”.

Filip Modelski, kapitan Podbeskidzia, powiedział w przerwie, że jego zespół szanuje punkt, ale zrobi wszystko, by strzelić bramkę. W pierwszym kwadransie drugiej połowy nic na to nie wskazywało. Ciągle nieco lepsze wrażenie sprawiał Lech.

Niezłe akcje Jakuba Kamińskiego powodowały wrażenie, że to gościom bardziej zależy na zwycięstwie. By coś na to zaradzić trener Kasperczyk dokonał szybkich trzech zmian, a wszystkie dotyczyły środka pola, ale nie wpłynęło to na poprawę gry „górali”. Mało tego, to Lech był już bardzo bliski strzelenia gola. Bielszczanie bronili się w polu karnym rozpaczliwie i na raty, aż wreszcie Michal Pesković, który wcześniej popełnił błąd, uratował sytuację.

Chwilę później wreszcie Podbeskidzie miało jakąś okazję, ale Marko Roginicia nie zdołał trafić w bramkę. Bielszczanie limit zmian wykorzystali w 70 minucie, podczas gdy Lech ciągle grał wyjściowym ustawieniem. To musiało przynieść jakiś efekt, choć akurat takiego nic nie zapowiadało. Bramkę – marzenie zdobył Roginić. Lech stracił piłkę na własnej połowie. Trafiła ona do Chorwata, który z ponad 20 metrów popisał się fenomenalnym, potężnym strzałem w okienko! Często takiego gola strzela się raz w życiu, a dla gospodarzy najważniejsze było to, by dał on wreszcie upragnione zwycięstwo.

„Kolejorz” rzucił się do ataku. Ale raz, że brakowało już gościom sił, a dwa, że Podbeskidzie broniło się całym zespołem dobrze. Tym razem udało się utrzymać wynik i zdobyć arcyważne trzy punkty w kontekście walki o utrzymanie. Po końcowym gwizdku w bielskim obozie zapanowała euforia…

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań 1:0 (0:0)

1:0 – Roginić, 74 min (asysta Marco Tulio)

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić – Danielak, Rzuchowski (64. Marco Tulio), Bieroński (64. Frelek), Mamić (70. Niepsuj ) – Ubbink (61. Hora) – Biliński (70. Wilson) Roginić. Trener Robert KASPERCZYK. Rezerwowi: Polaczek, Sierpina, Baszłaj, Sitek.

LECH: van der Hart – Szatka, Salamon, Rogne, Kraweć – Kalstroem, Kvekveskiri (75. Ramirez) – Skóraś, Tiba, Kamiński (75. Sykora) – Ishak (79. Johansson). Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Marchwiński, Dejewski, Milić, Szymczak, Czerwiński.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółte kartki: Rzuchowski (14. faul), Modelski (73. faul) – Kraweć (8. faul), Ishak (16. faul), Rogne (42. faul), Skóraś (88. faul).

Piłkarz meczu – Marko ROGINIĆ.


Na zdjęciu: Pod Klimczokiem wielkiego meczu nie było, ale gol Marko Roginicia wszystko wynagrodził.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus