Bramkarska młodzież atakuje

Przygotowania do sezonu w Premier League trwają w najlepsze, bo początek rozgrywek już za niespełna dwa tygodnie. W przyszłą niedzielę Chelsea zagra z Manchesterm City w meczu o Tarczę Wspólnoty. W miniony weekend oba zespoły przebywały rozgrywały jeszcze mecze w ramach International Champions Cup. „Obywatele” pokonali 3:2 Bayern Monachium, a „The Blues” mierzyli się w Nicei z Interem Mediolan. Po 90. minutach było 1:1, a zdobywca Pucharu Anglii okazał się lepszy po rzutach karnych. Dla polskich kibiców najważniejsze było jednak to, że od pierwszej minuty w bramce Chelsea wystąpił w tym meczu Marcin Bułka, niespełna 19-letni polski bramkarz, który od nieco ponad roku jest zawodnikiem londyńskiego klubu, a nowy trener drużyny, Maurizio Sarri, postanowił dać mu szansę w meczach kontrolnych.

Przyszły numer jeden

To nie był pierwszy występ młodego Polaka w barwach pierwszej drużyny „The Blues”. Bułka kilka dni wcześniej zagrał w spotkaniu przeciwko Perth Glory, które odbyło się w Australii. Spędził na boisku 90 minut i zachował czyste konto, chociaż trzeba powiedzieć, że nie miał zbyt wiele do roboty. Co innego we wspomnianym meczu z Interem Mediolan. W pierwszej połowie nasz golkiper imponował spokojem i zaliczył dwie dobre interwencje. Ostatecznie na boisku spędził 45 minut i został zastąpiony przez Willy’ego Caballero. Argentyńczyk, który zawiódł podczas mundialu w Rosji, skapitulował już po czterech minutach i uderzeniu Roberto Gagliardiniego w… środek bramki.

Nikt po meczu nie miał wątpliwości, że doświadczony bramkarz popełnił błąd. Jednocześnie kibice, w mediach społecznościowych, jednogłośnie chwalili Marcina Bułkę. Pisano, że Polak zagrał bardzo solidnie, a w przyszłości powinien zostać… numerem jeden w Chelsea.

https://twitter.com/marcin_bulka/status/1023315891382091776

Sam zainteresowany, który bramkarskiego fachu uczył się w warszawskiej szkółce Barcelony, a w zeszłym roku… odmówił „Dumie Katalonii” i zdecydował się na ofertę z Chelsea, również był zadowolony ze swojego występu. – Cieszę się, że zagrałem po raz kolejny, a także z tego, że wygraliśmy – napisał na Twitterze, Marcin Bułka.

Oglądało go 100 tysięcy ludzi

Co występy w meczach sparingowych, na krótko przed rozpoczęciem sezonu w Anglii, mogą oznaczać dla polskiego bramkarza? Przypomnijmy sytuację wśród golkiperów Chelsea. Thibaut Courtois ciągle nie został sprzedany do Realu Madryt. Rezerwowym w zeszłym sezonie był wspomniany i… bardzo niepewny Caballero, a niedawno zespół pozyskał 38-letniego Roberta Greena. Oczywiście ciężko mieć nadzieję, że Bułka od razu wskoczy chociażby na ławkę rezerwowych, ale nie ma wątpliwości, że każdy kolejny dobry występ powoduje, że drzwi do wielkiej kariery uchylają się coraz bardziej. Podobnie, jak w przypadku Kamila Grabary, który wyszedł w pierwszym składzie Liverpoolu na mecz przeciwko Manchesterowi United, również w ramach International Champions Cup. Mało tego, spotkanie rozegrano w Ann Arbor, na Michigan Stadium w obecności… 101 154 widzów!

Przypomnijmy, że polski bramkarz trafił na Anfield Stadium w styczniu 2016 roku z chorzowskiego Ruchu. We wspomnianym spotkaniu pochodzący z Rudy Śląskiej golkiper zagrał przez 45 minut. Przy jedynej straconej przez swój zespół bramce nie miał szans, bo kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał Andreas Pereira. Ale Grabara zaimponował w sytuacji, kiedy otrzymał piłkę od jednego z kolegów i atakowany przez Alexisa Sancheza minął prostym zwodem chilijskiego gwiazdora „Czerwonych diabłów”.

To na pewno nie wystarczy do tego, aby być branym przez Juergena Kloppa pod uwagę przy ustalaniu chociażby meczowej osiemnastki. Przypomnijmy, że niedawno Liverpool pozyskał brazylijskiego bramkarza Alissona, który stał się najdroższym golkiperem w historii futbolu. Ponadto w kadrze „The Reds” znajdują się inni bramkarze. Nieszczęśnik z finału LM, Loris Karius i Simon Mignolet.