Bramkarz strzelał nie będzie

Jakub KUBIELAS: W trzech ostatnich meczach przed własną publicznością Podbeskidzie spisało się poniżej oczekiwań.

Krzysztof BREDE: – Najtrudniejsze dla nas jest przede wszystkim to, że w trzech ostatnich meczach zdobyliśmy tylko jeden punkt. Cóż, trzeba pracować z wiarą w to, że piłkarze potrafią strzelać bramki, a my – jako zespół – będziemy w stanie wygrywać. Na pewno bardzo szkoda kilku sytuacji, które stworzyliśmy. W meczu z Garbarnią znakomitą okazję miał Valerijs Szabala, który takie okazje na zajęciach treningowych kończy bramką. Tutaj taka sztuka mu się nie udała.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Linia ofensywna na Garbarnię wyglądała nieco inaczej. Tym razem zagraliście jednym napastnikiem, a nie dwoma.

Krzysztof BREDE: – Trzeba zacząć od tego, że plan taktyczny na to spotkanie był nieco inny. Przewidziany do gry był Roberto Gandara, ale rano przed meczem okazało się, że odnowiła mu się kontuzja mięśniowa, z którą zmagał się w ostatnim czasie. Widziałem jego bardzo dobrą dyspozycję na treningach. W tygodniu poprzedzającym mecz z Garbarnią widziałem mieliśmy grę wewnętrzną z rezerwami. Wyglądał bardzo obiecująco i widziałem, że to jest to, czego potrzebujemy. Byłem optymistycznie nastawiony. Dlatego złość na to, że nie może zagrać była duża.

Ostatecznie w pierwszym składzie wystąpił Przemysław Mystkowski, który zastąpił Grzegorza Goncerza

Krzysztof BREDE: – Musieliśmy reagować i ostatecznie Kuba Bąk zagrał w bocznym sektorze boiska, a na pozycję ofensywnego pomocnika przesunęliśmy Przemka. Chcieliśmy grać dużo między liniami, bo wiedzieliśmy, że będziemy zmuszeni grać dużo w ataku pozycyjnym. Liczyliśmy, że Przemek będzie potrafił odwrócić się z piłką i dobrym podaniem będzie w stanie uruchomić Szabalę. Najwięcej problemów, i o to mam też największe pretensje, mieliśmy ze skutecznością, bo ilość oddanych strzałów była dość duża. Piłka nożna jet bardzo prostym sportem. Trzeba trafić w prostokąt.

A Valerijs Szabala ma z tym ostatnio sporo problemów. Dlaczego?

Krzysztof BREDE: – Jestem na to zły, bo wiem, że Szabala potrafi strzelać bramki. Z Bruk-Betem Nieciecza miał dwie znakomite sytuacje. Ze Stomilem nie trafił z czterech metrów. Ja rozpatruję takie pomyłki w takich samych kategoriach, jak by to był błąd obrońcy przy straconym golu. Przecież zawodnik ten gra na poziomie międzynarodowym, w reprezentacji Łotwy. Dlatego musimy od niego dużo wymagać. Rolą napastnika jest zdobywanie bramek. Przecież trudno wymagać tego od… bramkarza, bo jego rolą jet bronienie.

Z defensywą pańskiego zespołu też bywa różnie…

Krzysztof BREDE: – Dwa mecze zagraliśmy bez straty gola, a w pozostałych dwóch straciliśmy pięć goli. Odwracając proporcje w trzech pierwszych spotkaniach zdobywaliśmy bramki, a w tym ostatnim taka sztuka się nie udała. Linia ofensywna musi wziąć za to odpowiedzialność. Ciągle wpajam to zawodnikom, że trzeba wygrywać. Można pokonać rywala 1:0 albo 5:4. W obu przypadkach trzy punkty są bardzo cenne. Wiele czasu na treningach poświęcamy na wykończanie akcji. Wygląda to dobrze, ale przychodzi mecz i jest gorzej.

W ostatnim spotkaniu, nawet na ławce rezerwowych, zabrakło Mavroudisa Bougaidisa. Dlaczego grecki obrońca wypadł z osiemnastki meczowej?

Krzysztof BREDE: – Po analizie dwóch ostatnich meczów i utracie przez nasz zespół pięciu bramek uznałem, że musimy zagrać w obronie kimś innym. Na podstawie owej analizy stwierdziłem, że „Buga” popełnił tych błędów najwięcej, dlatego ustąpił miejsca komu innemu. Przed nami bardzo dużo spotkań i rywalizacja o miejsce w składzie ciągle trwa i wiem, że Mavroudis się nie podda. Aleksander Komor czekał na swój debiut w Podbeskidziu. Zagraliśmy na „zero z tyłu”, zatem można uznać go za pozytywny. Nie możemy cały czas grać w jednym składzie. Mamy zawodników, którzy chcą grać i potrafią rywalizować. Jeżeli nie ma takich wyników, jakich by się chciało, to trzeba szukać innych rozwiązań.

Kiedy o obecnym Podbeskidziu będzie można powiedzieć, że to już ukształtowany, mający swoją tożsamość zespół?

Krzysztof BREDE: – Potrzeba nam trochę pokory i cierpliwości. Przede wszystkim czasu na to, aby zawodnicy zrozumieli do końca, co im chcę przekazać. Poprzedni trener tłumaczył pewne rzeczy inaczej. Patrzę na tę grupę optymistycznie. Ci zawodnicy chcą pracować. To są ludzie, z których Podbeskidzie będzie miało dużo pożytku. Jeżeli będą wyciągać wnioski i realizować założenia na boisku.

Kadra zespołu jest już ostateczna i z takim materiałem ludzkim pracować pan będzie do końca rundy jesiennej?

Krzysztof BREDE: – Chcielibyśmy nasz zespół jeszcze wzmocnić, ale wyłącznie w przemyślany sposób. Okienko transferowe jest otwarte do końca sierpnia, ale na pewno nie będziemy robić czegoś na siłę. Jeżeli jakiś zawodnik miałby do nas dołączyć, to tylko po to, aby zwiększyć rywalizację. Na pewno nie weźmiemy kogoś tylko dlatego, że ktoś nam go poleci, bo gdzieś tam wcześniej dobrze się prezentował. Każdego nowego zawodnika musimy rzetelnie ocenić i podjąć decyzję. Pion sportowy ciągle nad tym pracuje. Rozpatruje różne kandydatury. Wiemy, że zawodnicy z ektraklasową przeszłością są już zagospodarowani. A jeżeli chodzi o tych, którzy nie mają kontraktów, to wszystko trzeba bardzo dobrze przeanalizować. Nowy zawodnik ma podnieść poziom i jakość drużyny, a później oddać to w statystykach. Nie mamy takiego ciśnienia, aby kogoś wziąć po to, żeby kogoś zaspokoić. Myślimy o defensywnym pomocniku, jak również o zawodniku ofensywnym.